fbpx

Tak wygląda prawdziwa przyjaźń, sieroty z Chin znów razem

Hannah i Dawson, dwoje dzieci z chińskiego sierocińca, choć nie są spokrewnieni, kochają się jak rodzeństwo. Dzieci spędzały ze sobą każdą wolną chwilę, aż do momentu, kiedy Hannah została adoptowana.

Dzieci zostały porzucone w jednym z chińskich domów dziecka przez swoich biologicznych rodziców ze względu na swoje choroby. Dziewczynka cierpi na rozszczep podniebienia, natomiast chłopiec od urodzenia zmaga się z wodogłowiem. Wychowywali się wspólnie do czasu, gdy losem dziewczynki zainteresowała się para z Ameryki. O całej sprawie napisało CNN.

Hannah trafiła do mieszkającej w północnej części Teksasu rodziny Sykesów. Podczas procesu adopcyjnego przyszli rodzice dziewczynki zauważyli, że praktycznie na każdym zdjęciu, które otrzymali w dokumentacji, trzyma ona za rękę tego samego małego chłopca. Kiedy nowa mama zobaczyła, jak zżyte są ze sobą dzieci, postanowiła jak najszybciej znaleźć dom również dla niego. – Zabolało mnie, kiedy zobaczyłam, jaka więź jest między nimi.

Nie spałam całą noc, myśląc: Mój Boże, musimy znaleźć mu rodzinę – mówi mama dziewczynki, Sharon Sykes.

Zdeterminowana kobieta zaczęła szukać odpowiedniej rodziny dla malca. Umieszczała jego zdjęcia na portalach społecznościowych, licząc na to, że szybko znajdzie się para, która pokocha Dawsona. Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Małżeństwo Clary, choć posiadało już trójkę dzieci, postanowiło zająć się chłopcem. Obie rodziny mieszkają pięć minut drogi od siebie, dzięki czemu dzieci mogłyby być niemal sąsiadami. – Praktycznie to żona zadecydowała o adopcji Dawsona. Ja, oczywiście zgodziłem się na to – powiedział Christopher Clary.

2

Proces adopcji był dość długi, ale po miesiącach starań udało się w końcu przyjąć chłopca. Dzieci nie widziały się prawie rok, a teraz ponownie są blisko siebie. – Oni ściskali się jakieś czterysta razy. Cały czas się przytulają, nawet po dwadzieścia minut – opowiada matka chłopca, Amy Clary. Dzieci znów są nierozłączne, a ich rodziny zaprzyjaźniły się. – Dzieci będą spotykały się regularnie – co najmniej raz w tygodniu albo i częściej – zapewnia mama Hanny.

Źródło: edition.cnn.com

Dodaj komentarz