fbpx

Weteran, który z powodu psa-asystenta nie mógł znaleźć pracy, zdobył serca klientów marketu, który go zatrudnił

 

Clay Luthy poświęcił swoje życie służbie w mundurze, co przypłacił kalectwem. Po przejściu na rentę otrzymał psa-asystenta, który był dla niego zbawieniem, ale okazało się, że w przypadku poszukiwania pracy jest kulą u nogi, bo nikt nie chciał zatrudnić kogoś, kto wszędzie chodzi z psem. Aż trafił do marketu sieci Lowe’s w Abilene w Teksasie.

Clay Luthy zaciągnął się do Sił Powietrznych w styczniu 2002 r., jak wielu młodych ludzi w tamtym czasie zrobił to pod wpływem ataków na World Trade Center. Po ukończeniu szkolenia został specjalistą załadunku i zajmował się lotniczym transportem ładunków na cały świat, łącznie z Afganistanem i Irakiem.

Jego świat uległ diametralnej zmianie, gdy odniósł obrażenia obu kolan, a ich leczenie wymagało pięciu operacji na przestrzeni czterech lat. Jego stan został zakwalifikowany jako inwalidztwo i siły zbrojne nie podpisały z nim kolejnego kontraktu.

W cywilu Clay przez 6 lat pracował jako „złota rączka”, ale konieczna była kolejna operacja jednego z kolan, po której ruchomość stawu została ograniczona i mężczyzna nie mógł już klękać, co uniemożliwiało mu dalszą pracę na tym stanowisku.

Pies-asystent, Charlotte, wyczuwa zbliżające się załamania weterana i pomaga mu się uspokoić. Niestety okazało się, że obecność czworonoga jest przeszkodą nie do ominięcia dla wielu potencjalnych pracodawców. Pewnego dnia żona Clay’a stwierdziła: „skoro i tak niemal codziennie chodzisz do Lowe, to mogliby cie tam zatrudnić”. I tak też się stało.

Clay i Charlotte pracują razem w obsłudze klienta. On udziela informacji i porad, a ona zapewnia rozrywkę i poprawia humory klientom. Przełożeni najczęściej kierują parę do pracy na działach, gdzie jest najwięcej miejsca dla Charlotte, żeby mogła się wygodnie ułożyć. Charlotte otrzymała też własną kamizelkę pracownika obsługi klienta.

2

3

Źródło: washingtonpost.com

Dodaj komentarz