fbpx

Park rozrywki, w którym dzieci bawią się w dorosłych

KidZania to bardzo nietypowy park rozrywki, w którym nie ma ani jednej karuzeli czy placu zabaw. W zamian za to, dzieciaki mogą tam pobawić się w dorosłych – wybrać sobie zawód i zarabiać „pieniądze”.

KidZania na pewno jest tematycznym parkiem rozrywki różniącym się od wszystkich innych na wielu poziomach. Przede wszystkim, stara się być bardziej ambitnym miejscem dla dzieci niż typowe miejsca zabaw. Jest też miejscem dużo dziwniejszym – ze swoim własnym językiem, manifestem i walutą.

Niedawno oficjalnie rozpoczęła swoją działalność dziewiętnasta taka placówka na świecie – Londyn dołączył do innych miejsc (Dubaj, Kuwejt, Kair, Santa Fe), które podjęły oryginalnie meksykański pomysł na rozrywkę dla dzieci. Twórcy KidZanii nazywają swoje parki „doświadczeniem edukacyjno-rozrywkowym”, a ich celem jest „rozpalenie serc i umysłów dzieci na całym świecie poprzez inspirację do zmieniania świata na lepsze”. Wszystko to brzmi bardzo górnolotnie, a jak wygląda w praktyce?

2

Zamiast karuzeli i rollercoasterów miejsce pełne jest zakątków i aktywności, które naśladują prawdziwe życie dorosłych. Przy wejściu, dzieci powyżej siódmego roku życia rozstają się ze swoimi rodzicami i zaczynają zabawę w pełnoletnie i odpowiedzialne jednostki, wybierając sobie zawód, w którym przez resztę dnia będą „pracować”. Do wyboru mają kilkadziesiąt karier: od redaktora gazety, przez bankowca i lekarza, po pracownika nocnego klubu czy nawet ekipy do naprawy klimatyzacji. Wszystko wśród sztucznie stworzonego miasteczka, z dwupiętrowymi kamienicami, alejami, drzewami, pomnikami i sączącą się gdzieś z góry muzyczką.

W tym czasie rodzice mogą bezpiecznie oddalić się na zakupy, wiedząc, że ich pociechy zostały zaopatrzone w elektroniczne bransoletki, które śledzą każdy ich krok. Poza takimi chipami, dzieci na wejściu dostają także 50 KidZów – lokalnej waluty, które mogą wydać np. w specjalnym centrum handlowym. Co prawda, taka kwota nie starczy na wiele, ale jest na to sposób – w parku można po prostu zarobić więcej „pieniędzy”.

3

W KidZanii policjant może zarobić 8Z, modelka w studio 9Z, a chirurg w szpitalu 12Z. Każda z takich prac trwa ok. 20 minut. To dziwna mieszanka systemu szkolnictwa z ostrym kapitalizmem, świat gdzie nie ma bezrobocia ani kredytów na mieszkanie. Jeśli dziecko wyda wszystkie swoje pieniądze, nie ma gdzie się zadłużyć – musi po prostu zarobić więcej w którymś z zakładów pracy. A jeśli na dodatek ktoś zechce pójść do uniwersytetu KidZanii, w każdej kolejnej pracy zarobi więcej o 25 %!

Co jednak w KidZanii jest najciekawszego – i przy okazji najbardziej kontrowersyjnego – to sposób współpracy parku rozrywki z wielkimi markami. Podczas przybycia do KidZanii należy zameldować się przy stanowisku British Airways, gdzie pracownicy ubrani w uniformy korporacji wydają specjalny paszport. Dom mody i „centrum recyklingu odzieży” prowadzone są przez H&M. Tacy partnerzy płacą za możliwość bycia częścią KidZanii i dodatkowo pomagają wyposażyć wszystkie stacje kariery. Można to jednak odczytywać jako umieszczanie znanych marek tuż przed oczami niczego nieświadomych młodych klientów.

4

Dyrektor generalny KidZanii Ollie Vigors tłumaczy takie zabiegi możliwością obniżenia cen biletów. Dodaje także, że dzięki współpracy z wielkimi korporacjami są w stanie zapewnić dużo atrakcyjniejsze rozrywki dla dzieci. Jako przykład podaje Centrum Inżynierii i alejkę serwisową (pit lane) sponsorowane przez Reanult, które zaopatrzone są w pomniejszone ale bardzo dokładne wersje samochodów Formuły E i na których to dzieci uczą się podstaw o silniki oraz mogą spróbować sił w zmianie kół.

Wykorzystanie prawdziwych marek usprawiedliwiane jest także dużą spostrzegawczością wśród dzieci, które na co dzień stykają się na każdym kroku z rozpoznawalnymi marakami, a skoro KidZania chce stworzyć symulację prawdziwego świata, nie może zrezygnować także z tego elementu. Koniec końców, najważniejsze wydaje się, że miejsce, które ma zachęcić dzieci do poznawania świata odpowiedzialności i stałej pracy, podoba się samym zainteresowanym – na pewno bardziej niż wizyta w muzeum, a dla niektórych bardziej nawet niż typowy park rozrywki.

 

Źródło: kidzania.com

Dodaj komentarz