fbpx

Knur Charles przeżył pożar, zakopując się w ziemi

Świnia domowa ledwie uszła z życiem z pożaru domu, zakopując się w ziemi.

Jej właściciele, rodzina Holmes, ewakuowali się z budynku po tym jak został otoczony płomieniami pochodzącymi z palącego się lasu w Gatlinburg w stanie Tennessee. Rodzina miała niewiele czasu na ucieczkę, wobec czego zabrała ze sobą 4 psy, ale nie zdążyła wrócić po ważącego 90 kg knura Charlesa.

Następnego dnia rodzina wróciła na miejsce, gdzie zamiast domu i całego wyposażenia zobaczyła jedynie żarzące się resztki. Chwilę po tym jak rodzina stanęła pogrążona w żałobie po Charlesie, tata Rob usłyszał znajome „chrum chrum“ wydobywające się spod sterty ziemi. Chwilę potem odkrył, że knur stworzył swój własny wykop i walczył z ogniem zasypując ziemią sięgające go płomienie.

Jakimś cudem Charles zdołał wytrzymać temperaturę 800°C, która stopiła felgi auta stojącego zaledwie kilka metrów od niego. Rob, ojciec trojga dzieci, mówi: „Ledwie uszliśmy z życiem. To była kwestia kilku sekund. Przeskakiwaliśmy przez walące się słupy energetyczne, iskry strzelały wokół, płomienie były coraz bliżej i trudno było cokolwiek widzieć poprzez dym. Nie było czasu, żeby wrócić po Charlesa, który jest poza tym zbyt ciężki, żeby go nieść. Zgarnęliśmy jedynie nasze cztery psy, wskoczyliśmy do auta z naszym sąsiadem i po prostu uciekliśmy. Moja córka Andrea krzyczała: ’Tato, a co z Charlesem?’ Ale ściana ognia niczym gigantyczna fala otoczyła nas z obu stron. To było jak jazda przez piekło. Nie mogłem zawrócić po Charlesa.”

Rodzina schroniła się w pobliskim hotelu. Piętnastoletnia Andrea, która przez ostatnie trzy lata opiekowała się Charlesem, przepłakała całą noc wyobrażając sobie zwierzaka spalonego żywcem w pożarze.

Charles znajduje się w szpitalu weterynaryjnym, gdzie przez ostatni tydzień był leczony na zatrucie dymem. Jego kopyta również ucierpiały i zostały przypalone. Wydaje się jednak, że na dniach powinien wydobrzeć i zostać wypisany ze szpitala.

Źródło: metro.co.uk

Tłumaczenie: Anuszka

Dodaj komentarz