fbpx

Japońskie babcie używają życia jak nastolatki. Ich sekret to ikigai: sztuka długowieczności

Średnia oczekiwana długość życia to w Japonii 88 lat w przypadku kobiet i 81 w przypadku mężczyzn (w Polsce to odpowiednio 81 i 73). Jeszcze dłużej żyje się na Okinawie – kobiety średnio 90 lat, mężczyźni 84 lata. To właśnie ta najbiedniejsza japońska prefektura jest miejscem, w którym żyje więcej stulatków w przeliczeniu na liczbę mieszkańców niż w którymkolwiek innym miejscu na świecie.

Typowy dzień okinawskiej staruszki zaczyna się około 6 rano. Najpierw jest spacer na plażę i codzienna porcja ćwiczeń, potem, około 7.30, lekkie, samodzielnie przyrządzone śniadanie. Praca w ogródku, opieka nad wnukami, oglądanie telewizji, drzemka. Hisae lubi mocną kawę – jedną filiżankę stawia zawsze na buddyjskim ołtarzyku, który znajduje się niemal w każdym okinawskim domu. – Jeśli bogowie będą zadowoleni, to i my będziemy zadowoleni – powtarza. Po południu przychodzą koleżanki. Rozmawiają o wszystkim. O tym, że 50-letni syn 99-letniej Haru wciąż nie ma żony. Że 84-letnia Hisako trochę przytyła i od razu zaczęła gorzej chodzić, więc musi wziąć się za siebie. O tym, że młodzi dziś są strasznie niecierpliwi. Jak nie przestaną być tacy roszczeniowi i nie otworzą się na to, co zsyła im los, to się szybko wykończą.

Okinawskie staruszki, z którymi spędzam dzień, zachowują się jak nastolatki – nieustannie żartują, szepczą sobie coś na ucho, chichoczą, poszturchują się. Gdy dzieci z pobliskiego przedszkola, które nas odwiedziły, żeby zaśpiewać noworoczną piosenkę, wychodzą, a prowadzący ćwiczenia młody rehabilitant mówi na pożegnanie: „Ale to było urocze!”, Hisae odpowiada, mrugając okiem: „Ty też jesteś uroczy!”, po czym zanosi się śmiechem i poszturchuje koleżankę.

Z badań nad długowiecznością prowadzonych przez japońskiego lekarza Nobuyoshiego Hirosego wynika, że w Japonii osoby, które przekroczyły czterdziestkę, są coraz bardziej nieszczęśliwe. Ale po przekroczeniu osiemdziesiątki poziom zadowolenia z życia często znowu rośnie.

Kajimaya, czyli 97. urodziny, to w życiu okinawskich kobiet – bo to głównie one ich dożywają – największe święto. Uroczystość planuje się kilka tygodni. Rodzina wypożycza kabriolet (dawniej była to riksza), żeby obwieźć dumną jubilatkę po okolicy. Japończycy liczą czas w 12-letnich cyklach zaczerpniętych z chińskiej kosmogonii. (Gdy pytam jedną z kobiet w Ogimi, ile ma lat, Fumiko zamyśla się głęboko, po czym odpowiada: „Siedem cykli plus trzy lata. To ile to będzie? W moim wieku łatwiej pytać o własny wiek znajomych, niż samemu odpowiadać na to pytanie!”). Kobieta, która przeżyła osiem cykli (plus jeden rok, na który zwyczajowo liczy się okres ciąży), przeżyła już wszystko i w symbolicznym sensie rodzi się ponownie – znowu może być jak dziecko. Nie ma już żadnych obowiązków, spłaciła wszystkie długi wobec społeczeństwa, odzyskuje czystą, pierwotną radość życia. Bawi się. Obachan, japońska babcia, używa życia.

Czytaj więcej na: wysokieobcasy.pl

Autorka tekstu: Olga Wiechnik

Dodaj komentarz