fbpx

Mając 6 lat chorowała na białaczkę. Teraz napisała książkę, jak przetrwać w szpitalu

Miała sześć lat, gdy zachorowała na białaczkę. Dwa lata spędziła w szpitalu. Dziś Zuza Halicka jest nastolatką, wspomnienia opisała w książce „Jak poradzić sobie w szpitalu”. Chce by pomogła dzieciom – pacjentom poruszać się w przerażającym dla nich świecie szpitalnych łóżek i ciężkim, długim leczeniem, kontaktem z lekarzami i pielęgniarkami. Pieniądze na wydanie poradnika zebrała na portalu Zrzutka.pl i nie będzie go sprzedawać. Rozda szpitalom.

Aleksandra Pezda: Kto to jest Rezonator?

Zuzanna Halicka: To potwór – materializacja mojego strachu przed pierwszym w życiu rezonansem magnetycznym. Do szpitala poszłam kiedy miałam 6 lat, dla takiego małego dziecka każde badanie, zabieg i wszystkie te medyczne urządzenia to coś nowego i strasznego. Przed rezonansem najbardziej się bałam, że nie uleżę w miejscu bez ruchu przez pół godziny, albo że np. zachce się siku, coś mnie zaswędzi i nie będę umiała wytrzymać.

Udało się?

Udało, ale m.in. dlatego, że narysowałam kilku Rezonatorów i je podarłam albo spaliłam, a resztki wyrzuciłam do kosza. Tak się rozprawiłam ze swoim lękiem. Przychodziła do mnie wtedy psycholożka, podesłana przez rodziców. To ona zaproponowała, żebym wyobrażała sobie lęki jako potwory z bajki, rysowała je, a potem niszczyła. Przekonała mnie, że w ten sposób najpierw je oswoję, a potem się ich pozbędę.

Od razu pomogło?

Wtedy to mi się bardzo dobrze sprawdziło. Lubiłam rysować, nie umiałam pisać, więc to było naturalne zachowanie. Gdybym teraz miała tak robić, chyba by już nie wystarczyło. Dzisiaj częściej zapisuję to, czego się boję, a potem drę tę kartkę, wtedy nadal pomaga. W sumie to nadal ta sama metoda.

Po co ta książka?

Chcę pomóc innym dzieciom, które muszą leżeć w szpitalach, a pamiętam, że mi ta metoda bardzo pomogła. Sęk w tym, że tej psycholożki nie przysłał do mnie szpital, ale rodzice, bo to była ich znajoma. Wiele dzieci nie ma takich możliwości, a w szpitalach jest bardzo mało psychologicznego wsparcia. Może więc moja książka o potworach przyda się chorym dzieciom, tak, jak mi pomogły spotkania z panią psycholog.

 

Cały wywiad przeczytacie tu: medonet.pl

Foto: materiały prasowe/archiwum prywatne

Dodaj komentarz