fbpx

4 minuty patrzenia komuś w oczy – tyle dzieli nas od zakochania?

 

„Badania wskazują, że 4 minuty niezakłóconego kontaktu wzrokowego podnosi poczucie bliskości. Zaprosiliśmy 12 osób, aby przetestować tę teorię” – taką informacja rozpoczyna się pewne nagranie zamieszczone w serwisie „You Tube”. Następnie zapoznajemy się z kilkoma parami, które łączy różny stopień zażyłości. Polecono im nieprzerwanie patrzeć sobie w oczy przez owe kilka minut. Jest para nieznajomych. Para, która ma na koncie trzy randki. Związek z rocznym stażem. Rodzice małego dziecka – od 5 lat razem. Są dwa małżeństwa: jedno z 2-letnim, drugie z 55-letnim stażem.

Początkowo widać, że większość par jest trochę speszona. „Denerwuję się, a ty?”, „Nie wiem, co robimy” – rozmawia jedna z nich (ta z rocznym stażem związku). „Miło cię poznać. Ciebie również” – wita się para nieznajomych. „Podobają mi się twoje…” – dziewczyna wskazuje na zakręcone do góry wąsy towarzysza. „Mamy patrzeć sobie w oczy przez 4 minuty?” – upewnia się żona od 55 lat. „To nie wydaje się naturalne” – komentuje. „4 minuty to długi czas. Zero instrukcji” – wyraża swoje obawy inna kobieta.

Wraz z rozpoczęciem eksperymentu, emocje narastają. „To jest mocne” – mówi jeden z mężczyzn do siedzącej naprzeciwko partnerki. „Zastanawiam się, o czym myślisz” – docieka żona z 2-letnim stażem. Jej mąż odpowiada z uśmiechem: „Jak cudownie jest tutaj siedzieć i patrzeć na moją żonę. Bez dyskutowania o pracy, biznesie”.

„Nigdy nie robiłam czegoś takiego” – peszy się młoda dziewczyna siedząca naprzeciwko chłopaka, z którym spotyka się od niedawna . „Ja mogę kontynuować” – z entuzjazmem odpowiada jej towarzysz. „Mam poczucie, że moglibyśmy teraz wskoczyć prosto na parkiet” – mówi. To ich czwarta randka.

Po wszystkim speszenie ustępuje wzruszeniu, intymności, radości. „Podczas 55 lat małżeństwa nigdy nie patrzyliśmy sobie w oczy w ten sposób” – mówi starsza kobieta do swojego męża. „Czasami patrzę w twoje oczy, żeby sprawdzić ci poziom cukru” – dodaje. „Sprawdzasz mnie cały czas” – ripostuje mąż. „Kiedy spojrzałem naprawdę uważnie, zdałem sobie sprawę, jak bardzo cię potrzebuję. Ile dla mnie znaczysz, ponieważ to prawda. Nie wyobrażam sobie bycia z kimkolwiek innym” – wyznaje żonie. Później widzimy ich tańczących ze sobą.

Małżeństwo z 2-letnim stażem wymienia się całusami. On kwituje: „Nieźle. Jak za starych czasów”. Śmieją się do siebie.

„To bardzo interesujące siedzieć naprzeciwko kogoś, kogo nie znasz. Poznaliśmy się około 10 minut temu” – zauważa jednak z uczestniczek. „Nie możemy się już nie spotkać” – z zaczerwienionymi policzkami odpowiada chłopak. „Chodźmy na drinka” – proponuje dziewczyna.

 

Już w badaniu przeprowadzonym przez trzech naukowców: J. Kellermana, J. Lewisa, J. D. Lairda w 1989 roku udowodniono, że odwzajemniony nieprzerwany kontakt wzrokowy wytwarza więź emocjonalną i poczucie bliskości. Jak twierdzą badacze w „Journal of Research in Personality”, taki kontakt wzrokowy sprzyja ponadto wykształcaniu się namiętności.

Badacze w swoim eksperymencie przebadali kilkadziesiąt par stworzonych na potrzeby badania ze studentów przeciwnej płci. Części par polecono przez 2 minuty patrzeć na ręce towarzysza. Części – patrzeć sobie w oczy. Część natomiast miała liczyć mrugnięcia oczu drugiej osoby. Następnie badani proszeni byli o wypełnienie ankiety zawierającej pytania dotyczące partnera i swoich uczuć wobec niego. Jak się okazało, osoby, które patrzyły sobie nieprzerwanie w oczy przez 2 minuty, doświadczały silniejszych emocji związanych ze sobą nawzajem niż dwie pozostałe grupy. W przypadku par wpatrujących się sobie w oczy zanotowano znacznie wyższy stopień doświadczanej sympatii, miłości, namiętności i pożądania.

 

To nie zakochanie prowadzi do głębokich spojrzeń w oczy, a odwrotnie – wskazują liczne badania. Zdaniem naukowców długie patrzenie w czyjeś oczy, sprawia, że odkrywamy w sobie uczucia do tej osoby. Zachowanie powoduje narastanie emocji – kwitują eksperci. Ich zdaniem czynnikiem odpowiedzialnym za ten efekt, jest autopercepcja, czyli wyciąganie wniosków o sobie i swoich stanach na podstawie swoich zachowań. Wnioskujemy, że skoro patrzymy komuś w oczy tak długo, prawdopodobnie musimy coś więcej do tej osoby czuć i zaczynamy to czuć. To jedna z teorii. Ta mniej romantyczna. Dla zwolenników ruchów związanych z uważnością i bliskością patrzenie sobie w oczy to raczej sposób na dostrzeżenie piękna w drugim człowieku, jego esencji. To raczej wydobycie wartości, która w nim jest i zawsze była niż stworzenie jej na swój użytek. W myśl tej teorii patrzenie sobie w oczy nie musi być zarezerwowane dla związków damsko- męskich. Może prowadzić także do powstania przyjaźni. Warunkiem sukcesu zawsze jest to, aby otworzyć się na drugą osobę i to, aby ona otworzyła się na nas. Do tego potrzeba gotowości i sprzyjających warunków.

Czytaj więcej na: zdrowie.gazeta.pl

 

Dodaj komentarz