fbpx

Akceptacja i współpraca najlepszym lekarstwem. Najnowsze badania w konfrontacji z tradycyjną farmakologią

W okresie jesienno-zimowym jesteśmy zasypywani reklamami o cudownych suplementach diety, które pobudzają układ odpornościowy albo przyśpieszają leczenie infekcji. Czy faktycznie potrzebujemy suplementacji? A może staliśmy się ofiarą speców od marketingu pracujących w firmach farmakologicznych?

Autor książek popularno-naukowych oraz zdobywca nagrody Pulitzera, Matt Richtel wyjaśnia, że organizm sam potrafi się wspierać i leczyć, a korzystanie ze środków zewnętrznych może mu znacznie utrudnić samoregulację. To, co może nam pomóc to współpraca z organizmem na kilka sposobów. Poniżej zamieszczamy fragmenty książki, która kilka dni temu ukazała się na rynku – „Niewidzialna obrona. Przełomowe odkrycia dotyczące układu immunologicznego”. Wszystkie fragmenty pochodzą z rozdziału „Sensy życia”. Dziękujemy wydawnictwu Muza S.A. Za możliwość przedruku.

 

Sensy życia, Matt Richtel

Kim jestem, aby tytułować rozdział „Sensy życia”?

To nie błąd drukarski. Podkreślam znaczenie liczby mnogiej: sensy.

Nie jestem na tyle zuchwały, aby sądzić, że uda mi się dotrzeć do kwintesencji wszystkich tych przemyśleń i zawrzeć ją w jednym sensie życia.

Mogę natomiast z pełną powagą powiedzieć, że mam jakie takie pojęcie o różnych ważnych aspektach życia widzianych przez pryzmat układu immunologicznego. Jest to sieć tak istotna dla naszego istnienia, dla przetrwania, że przyglądając się od środka mechanizmom jej funkcjonowania, mamy możność uczenia się, jak żyć lepiej, a nawet jak żyć dłużej.

Każda z tych znakomitych lekcji ma swoje źródło w zrozumieniu tego, co czyni układ odpornościowy tak efektywnym. Jest on stary jak świat, od wieków udoskonalany i doprowadzany do perfekcji przez ewolucję, a zatem z definicji bardzo dobrze radzi sobie z tym, do czego został powołany.

Po pierwsze wszystko jest ze sobą połączone – nowotwór, choroby autoimmunologiczne, HIV, przeziębienie, alergie. Układ immunologiczny, nasz niezrównany mechanizm obronny to rzeka, której wody przetaczają się przez każdy aspekt ludzkiego zdrowia i dobrostanu. Układ sprawuje opiekę nad Festiwalem Życia, a robi to, poszukując równowagi i harmonii.

Szuka pokoju z otaczającym go środowiskiem. Jest to pogląd daleko odbiegający od tego, który wyznawałem, zanim zacząłem zdobywać wiedzę o układzie immunologicznym. Zakładałem wówczas – co, jak podejrzewam, czyni wielu ludzi – że jego głównym zadaniem jest bronić i atakować. Bronić – tak; atakować – niekoniecznie.

 

Układ odpornościowy de facto nieustannie stara się utrzymywać harmonię, nie tylko ograniczając ataki do tych najbardziej niezbędnych, lecz również współpracując z organizmami, które go otaczają, a nawet naruszają jego granice. Główną misją układu immunologicznego jest rozróżnianie swoich i nie swoich, ale kiedy już dokona on takiego rozróżnienia, wcale nie niszczy programowo wszystkiego, co obce.

Z bakterii, które się w nim rozwijają, uczynił sprzymierzeńców, a bakterie również zawarły sojusz z gospodarzem. W rzeczy samej, gdyby nasz układ odpornościowy szedł na wojnę z każdym organizmem uznanym przez niego za inny, nasz gatunek nie przetrwałby tak długo. Aby układ immunologiczny był w pełni efektywny, potrzebujemy regularnych spotkań z bakteriami z naszego otoczenia i z naszego przewodu pokarmowego.

Uświadomienie sobie tej prawdy wskazuje na istnienie niuansów w rozumieniu tego, co swoje i tego, co inne. Co jest obce, co jest wrogiem, co jest sprzymierzeńcem, co jest partnerem?

Uczy nas to dobitnie, że naszemu przetrwaniu, jako jednostki i jako gatunku, najlepiej służy współpraca. Może się to wydawać oczywiste, ale cywilizacja, nawet w ostatnim czasie, jest zdominowana przez rywalizujące ze sobą instynkty – albo się przyciągamy, albo się odpychamy; albo ze sobą kooperujemy, albo się alienujemy; albo interesuje nas to, co ludzi łączy, albo żerujemy na tym, co ich dzieli.

Lekcja, jakiej udziela nam układ immunologiczny, jest następująca: im lepiej wychodzi nam znajdowanie płaszczyzn porozumienia, tym więcej mamy sojuszników, a także broni do walki z większym, wspólnym wrogiem.

To potężny argument za zróżnicowaniem. Im bardziej zróżnicowany jest nasz genetyczny zestaw narzędzi, tym więcej mamy możliwości i pomysłów, które umożliwiają nasze wspólne przetrwanie. Bob Hoff był czarną owcą, odrzuconym przez rówieśników gejem z Des Moines. A przecież nie jest on kimś, kogo należy potępiać za inność, wprost przeciwnie, powinno się go przyjąć jako genetycznego i kulturowego sprzymierzeńca, brata, istotny element na drodze do naszego wspólnego przetrwania (…).

Konflikty są nieuniknione. Społeczeństwa i jednostki będą się ścierać. Czasami, tak jak to czyni nasz układ immunologiczny, trzeba stanowczo zaprotestować i stanąć w obronie swoich racji. Układ odpornościowy poucza nas jednak, że należy obierać drogę możliwie jak najmniej destrukcyjną i szukać w miarę zadowalającej równowagi. Kiedy nie współpracujemy, kiedy zbyt łatwo opowiadamy się za wojną – dosłownie i w przenośni, fizycznie i werbalnie, zbrojnie i metodami politycznymi – naśladujemy nasz układ w jednym z jego najbardziej autodestrukcyjnych zachowań, w przegrzewaniu systemów obronnych.

Prawda jest taka, że ze wszystkich mylnych wyobrażeń, jakie miałem, przystępując do pracy nad tą książką, do najbardziej mylnych należało to, że układ immunologiczny jest najlepszy, kiedy obdarzymy go supermocą. „Wzmacniaj swoją odporność!”, nawołujące do tego reklamy widzimy wszędzie.

Błąd.

Dr Fauci, jeden ze światowej sławy luminarzy nauki, powiedział, że reklama obiecująca wzmocnienie układu odpornościowego, niemal go rozśmiesza.

Po pierwsze zakłada ona, że układ immunologiczny potrzebuje wzmocnienia, czego on najprawdopodobniej nie potrzebuje. Jeżeli natomiast uda się skutecznie wzmocnić układ immunologiczny, może on, dzięki temu wzmocnieniu, zacząć robić coś złego. Nawet w wypadku naprawdę wspaniałych rezultatów, jakie daje immunoterapia nowotworów, obserwujemy w badaniach klinicznych bardzo, ale to bardzo toksyczne działania niepożądane. Tłumi ona raka, ale to nie wszystko. Przy okazji dzieje się mnóstwo rzeczy, które rozregulowują układ.

Kiedy układ choć odrobinę wymknie się spod kontroli, nasz Festiwal Życia nawiedzają wielce wyniszczające, chroniczne, nieuleczalne choroby. Odczuwamy zmęczenie, mamy gorączkę, problemy żołądkowe, wysypkę, pojawia się niewydolność narządów, woda w płucach i tak dalej. Skutki zaburzenia równowagi układu immunologicznego są tak dewastujące, że momentami nie sposób odróżnić efektów działania patogenu od zapalenia (…).

 

Układ immunologiczny uczy nas, że lepiej opowiadać się po stronie współpracy i akceptacji.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: „Niewidzialna obrona. Przełomowe odkrycia dotyczące układu immunologicznego”,
Autor:   Matt Richtel

Dodaj komentarz