fbpx

Tikal w Gwatemali. Niesamowite miasto Majów

Są takie miejsca, nad którymi siedzimy, mrużymy oczy, lekko kiwamy głową i nawet 2 miesiące później w domu, jak siąpi i leje – rozgrzewają nas. Ponieważ wspomnienia miejsc to potężna energia. Są też takie miejsca, o których trudno coś pisać dużo. I tu nie chodzi o to, że to wymówka, bo mija czas i nie chce nam się przelewać tych emocji po tak długiej przerwie. Jeden i drugi warunek spełnia Tikal. Nie ma sensu za dużo pisać o tym miejscu. Trzeba je pokazać…

1

Tikal jest najlepiej zachowanym majańskim miastem Ameryki i być może najlepiej zachowanym prekolumbijskim miastem obu Ameryk. Klasą dorównuje mu zapewne MAchu Picchu, Teutihuacan, może Palenque i… koniec. Tyle.

O tym jak tu dojechaliśmy, wspominaliśmy we wpisie o Flores (baza wypadowa do dżungli prowincji Peten). Owszem to jest już miejsce turystyczne. Ale wciąż z tej grupy niezadeptanych, spokojnych. W dniu w których wdychaliśmy wilgotne powietrze w tym miejscu i słuchalismy pisków kwazali, do Parku Narodowego, w którym się znajduje wjechało podobno 12-13 busików. Wierzcie nam na słowo – na takiej przestrzeni (a miasto w swoim złotym wieku było większe niż Paryż i Londyn razem wzięte) tego się nie dało zobaczyć. Przez większą część czasu włóczyliśmy się sami. Oprócz nocnej wędrówki. Dobrze, że mieliśmy jedną czołówkę. Dobrze, że Ci dwaj goście zamykali naszą grupę, dzierżąc pewnie dwa shotguny.

Kompleks Tikal to na pewno nie pasmo rozczarowań. Gdy jesteś cierpliwy – dojrzysz zwierzęta a na pewno ostronosy czy pajęcze małpy, dziesiątki ptaków o których nie miałeś pojęcia i coś, co rozłożyło mnie na łopatki, co teleportowało mnie na chwilę do czasów dziecięcych zachwytów – autostrady tropikalnych mrówek, zasuwających pracowicie z kawałkami liści 20x cięższych od siebie.

Nie można tu spędzić nocy, aczkolwiek słyszy się o próbach korumpowania strażników, by pozwolili to zrobić wybrańcom. Nie można tu zawsze zobaczyć wschodu i zachodu nad wystającymi ponad morze drzew piramidami, bo zazwyczaj jest mgliście lub po prostu wilgotno (mała przejrzystość powietrza), w końcu nie można wdrapywać się na wszystkie budowle, bo niejednemu zakręciło się w głowie tak skutecznie, że go zbierano z podnóży. Tikal było miastem ceremonialnym i administracyjnym. Ale tak naprawdę to kompleks świątych, zabudowań, placów i pałaców. Wszystkie połączone są ze sobą ścieżkami lub przecinkami wśród drzew. Dlatego wcześniej dostaje się do ręki mapę i trzeba wiedzieć jak jej użyć (a tak wogóle to w darmową mapę zaopatrzamy się we Flores, by nie dać się naciągnąć na 10 dolców w parku). Pomiędzy najważniejszymi świątyniami i budynkami czasami jest 20-30 minut przeprawy.

0

Skarby Tikal

Zobaczyć należy plac centralny z Akropolem i dwoma dominującymi, charakterystycznymi świątyniami (w tym Jaguara). Kolejno piramidy-świątynie II (masek) i III (Wielkiego Księcia) a potem świątynię IV (Dwugłowego węża). Jeśli kiedyś na Waszym szlaku marzeń pojawi się Tikal nie opuśćcie widoku przed zachodem słońca z tego właśnie miejsca. Jeśli oglądaliście Gwiezdne Wojny – znany będzie Wam widok – kadr stąd. – To przecież planeta Yavin! – krzyknie ktoś, i będzie mieć rację.

Nie zapomnijcie też usiąść i nic nie mówić, nie ruszać się, nie mlaskać tylko posłuchać odgłosów dżungli tuż po zachodzie słońca na szczycie piramidy przy placu zwanym Lost World. To coś niesamowitego. I nawet nie musicie wiedzieć, że setki lat temu kapłan wydzierał się tu przed tysiącami ludzi a odcięta głowa staczała się ponad minutę po schodach.

3

 

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

17

 

Źródło: gdziewyjechac.pl

Dodaj komentarz