fbpx

Czy nakrętki naprawdę ratują życie?

Co ma wspólnego zwykła plastikowa nakrętka typu PET z ratowaniem życia i zdrowia? Ma, i to sporo. Za takie właśnie korki można opłacić zajęcia rehabilitacyjne, kupić wózki dla niepełnosprawnych czy karmę dla zwierząt. Jest tylko jeden warunek – trzeba uzbierać ich naprawdę bardzo dużo.

Jeden człowiek nie jest w stanie zebrać kilku milionów nakrętek. Jednak grupa ludzi – i owszem.

Niemal 90 proc. Polaków słyszało o nakrętkowych akcjach, a setki tysięcy bierze w nich udział. Zbierają młodzi, dorośli, seniorzy. Zbierają w szkołach, fundacjach, szpitalach, hospicjach, stowarzyszeniach i schroniskach. Zbierają sprzątaczki, panie w biurach, pracownicy firm, dyrektorzy, prezesi i kelnerzy. Z roku na rok akcja zatacza coraz większe kręgi.

Im bardziej są popularne, tym więcej przyciągają oszustów, którzy próbują zrobić na tym „biznes”. Nie brakuje też sceptyków, którzy twierdzą, że akcje nie mają sensu, bo po pierwsze są długotrwałe, po drugie angażują wiele osób, a po trzecie nie do końca wiadomo, czy idą na szczytne cele.

Zakręceni zakrętkami

Pierwsza duża akcja ruszyła kilka lat temu. Pomysłodawcami byli studenci z samorządu Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Był rok 2006. Zebrali wówczas ponad 8 tys. kg zakrętek i kupili za nie wózek dla czteroletniej Zuzi.

– Ponieważ studenci Uniwersytetu Rolniczego dbają również o ochronę środowiska, wiedzieli, że plastik to surowiec, który można ponownie przetworzyć i ma realną wartość. Zbiórka plastiku miała też uzasadnienie estetyczne. Nie wyobrażam sobie dziecka z przedszkola, które nosi szkło, by pomagać niepełnosprawnym, mogłoby po prostu się nim skaleczyć. A metale? Wyobraźmy sobie to dziecko z lodówką na plecach. Makulaturę co prawda mogą zbierać wszyscy, ale jest małowartościowa. A plastik? Każdy ma go w ręce kilkanaście razy na dzień. Tak powstała ogólnopolska inicjatywa „Zakretki. info – pomagamy nie tylko przyrodzie” – mówi Michał Żukrowski, główny koordynator akcji. Przekonuje, że zakrętki każdy z nas ma w domu. W kuchni i łazience są ich dziesiątki – od pasty do zębów, antyperspirantów, kremów do rąk, perfum, szamponów, środków czystości, mydła, kremów, itp. Wszystko to nadaje się do przetworzenia.

Dwa lata temu wraz z innymi wolontariuszami założył także Fundację Bez Tajemnic. Choć początkowo było ciężko, pomogli już 29 dzieciom. Dzięki szeroko rozpowszechnionej akcji mogą kupować sprzęt co 6–8 tygodni. Fundacja prowadzi też inne działania mające na celu pomoc niepełnosprawnym dzieciom i dorosłym.

Mało tego, wciąż prowadzą aktywną rekrutację podopiecznych. Choć inicjatywa zbierania nakrętek ma już 7 lat, wciąż prowadzona jest na zasadzie non profit, choć mogłaby być już niezłym biznesem. Obecnie akcją zajmuje się ok. 70 wolontariuszy. – Myśleliśmy o tym, ale doszliśmy do wniosku, że robiąc z tego biznes więcej możemy stracić niż zyskać. Stracilibyśmy przede wszystkim zaufanie bliskich, zawiedlibyśmy dzieciaki, które oczekują na naszą pomoc, stracilibyśmy wielu przyjaciół, a efekt ekonomiczny nadal mógłby być niezadowalający. Z ekonomicznego punktu widzenia realizacja takiej inicjatywy bez uwzględnienia wartości społecznej jest po prostu nieopłacalna – podkreśla Michał Żukrowski.

Ile można wycisnąć z plastiku?

Zebrane nakrętki trafiają do firm recyklingowych, które przetwarzają je na granulat, a ten z kolei kupują producenci plastikowych doniczek, wiader, butelek itp. – Nasza organizacja współpracuje z ponad 35 różnymi firmami na terenie kraju. Warto wspomnieć, że jest to wielkie przedsięwzięcie pod względem logistyczno-ekonomicznym, dlatego uwzględnienie bardzo wielu czynników powoduje bardzo duże różnice w składanych przez nie ofertach. Był okres, kiedy na południu Polski otrzymywaliśmy 1,60 zł za kg surowca, a na północy ledwo przekraczaliśmy pułap 50 groszy. Obecnie sytuacja wygląda znacząco inaczej – opowiada pomysłodawca.

Jeżeli przyjmiemy, że 1 kg zakrętek to średnio około 1 zł, a sprzęt kosztuje 9 tys. zł, to należy uzbierać 9 ton zakrętek. Czyli około 3 825 000 sztuk. To bardzo dużo. Właśnie dlatego im więcej zaangażowanych osób, tym szybciej sprzęt trafi do zainteresowanych. Cena sprzętu też jest różna – od 1500 zł do 12 tysięcy zł.

– Fundacja Bez Tajemnic finansuje go do kwoty 10 tys. zł (jeżeli jest on dofinansowany np. z NFZ, to kwota tego dofinansowania powiększa wartość sprzętu), głównie dzieciom do 18 roku życia. Na początku finansowaliśmy tylko wózki inwalidzkie i to do dzisiejszego dnia stanowią one najbardziej popularny sprzęt rehabilitacyjny, ale są również foteliki terapeutyczne. Ceny różnią się w zależności od producenta, sklepu i przede wszystkim schorzenia, gdyż sprzęty, które zakupuje Fundacja, są indywidualnie dopasowane do potrzeb konkretnego dziecka – mówi Michał Żukrowski.

Warto odkręcać

Zbierać nakrętki może każdy. Tak samo, jak każda organizacja, stowarzyszenie czy fundacja może prowadzić własną zbiórkę. „Warto odkręcać” to akcja Stowarzyszenia „Usłyszeć Świat” zajmującego się rehabilitacją dzieci i młodzieży niesłyszącej, a także wspieraniem dzieci z upośledzeniem umysłowym i z autyzmem.

– Jest to organizacja non profit i może liczyć tylko na darowizny i składki członkowskie. Dlatego postanowiliśmy zbierać nakrętki. Akcja „Warto Odkręcać” ma na celu pozyskanie środków na wkład własny do programów rehabilitacyjnych. Aby starać się o fundusze z PEFRON-u lub z konkursów ogłoszonych przez różne instytucje, musimy mieć wkład własny. Niestety, ze składek i darowizn było tych środków za mało. Dzieci niesłyszące mają szanse na rozwój mowy tylko dzięki intensywnej rehabilitacji, ale z tych funduszy, którymi dysponowaliśmy nie mogliśmy im tego zapewnić – wyjaśnia wiceprezes Marta Delewska.

– Wiedzieliśmy, że musimy wymyślić coś, co umożliwiłoby nam realizację programów dających jak największą liczbę godzin rehabilitacji. Pisaliśmy pisma do różnych firm o pomoc i wsparcie. Wielu ludzi dobrej woli zaangażowało się w to, aby „nakrętkowa maszyna ruszyła” i udało się – dodaje z radością.

O tym, że warto zbierać nakrętki przekonała się także katowicka Fundacja Przystanek Schronisko. – Po pierwsze zbiórka jest formą recyklingu i wyrabia w ludziach dobry nawyk segregacji – butelka lub inny pojemnik do kosza, a nakrętka do specjalnego pudełka. A więc korzyść dla środowiska. Po drugie, chyba najważniejsze, dzięki takim zbiórkom każdy niezależnie od wieku czy stylu życia może pomóc – przekonuje Piotr Mądry, członek Rady Fundacji Przystanek Schronisko.

Podkreśla, że pieniądze ze zbiórek przeznaczane są na różne cele w zależności od aktualnych potrzeb. Często są to, niestety, bieżące wydatki: ponadprogramowe leczenie, badania czy specjalistyczna karma. – Staramy się zawsze coś odłożyć z takich zbiórek, by poprawić warunki podopiecznym schroniska np. przez zakup nowych posłań. Dodatkowo cześć uzbieranych pieniędzy chcemy przeznaczyć na akcję edukacyjną – dodaje.

Zbieramy, zbieramy, zbieramy

Co w sytuacji, gdy sami zbierzemy trochę tych nakrętek? Możemy oddać na organizowaną w naszym mieście akcję, dostarczyć bezpośrednio do fundacji, możemy wejść na stronę organizacji zbierających nakrętki i tam sprawdzić, gdzie znajduje się najbliższy koordynator akcji. Możemy wraz z sąsiadami i rodziną uzbierać większą ilość i napisać do interesującej nas instytucji. Wówczas, tak jak w przypadki „Zakrętki. info” fundacja zleca odbiór tych nakrętek najbliższej firmie recyklingowej. Czasami osoby, które bardzo chcą pomóc, same rozwiązują problemy logistyczne. – Dogadują się z firmami kurierskimi, które przy okazji swoich kursów przywożą do nas nakrętki, lub z osobami ze swojej okolicy, które dojeżdżają do pracy w Warszawie lub też proszą o pomoc firmy budowlane, których pracownicy przyjeżdżają do stolicy w delegację. Na terenie Warszawy nakrętki odbieramy sami – mówi wiceprezes stowarzyszenia Marta Delewska.

Nie wszyscy jednak działają w ramach wolontariatu, z potrzeby serca, dla innych. Są firmy, które zarabiają na zbieraniu nakrętek. I nikt nie ma im tego za złe, ale zdarza się, że nie wszystkie robią to w sposób etyczny. Często podszywają się pod fundacje lub „działają w jej imieniu”.

– Łatwo dać się oszukać, gdyż nie brakuje firm, które odbierają zakrętki i obiecują kokosy, a potem nie płacą, bądź po prostu znikają – przestrzega Michał Żukrowski. – Warto więc sprawdzić, z kim dana osoba czy firma współpracuje i przeczytać statut organizacji, której powierzamy swoje środki. To da nam gwarancję, że nasza pomoc trafi tam, gdzie chcemy – reasumuje.

Dodaj komentarz