fbpx

Ojciec z synem budują na całym świecie 50 tysięcy nowych uli dla pszczelich kolonii

Stuart i Cedar Anderson, ojciec i syn zamieszkujący obszar wiejski w Australii, zrewolucjonizowali podwórkowe pszczelarstwo. Pragnęli znaleźć inny sposób na pozyskiwanie miodu; sposób, który nie wymaga noszenia grubego, niewygodnego kombinezonu, odymiania uli, i potencjalnie zabijania pszczół podczas całego procesu. Udało im się: stworzyli nowy rodzaj ula, zwany Flow Hive.

Flow Hive: nowy, prosty sposób na zbieranie miodu

Wystartowali ze swoim wynalazkiem około 5 lat temu: Flow Hive, ul, który wydziela miód przez brezent. Andersonowie wyznaczyli cel uzbierania 70 tysięcy dolarów, żeby móc rozpocząć produkcję. Osiągnęli go w przeciągu pięciu minut od otwarcia zbiórki. Po 15 minutach, ta suma wyniosła ćwierć miliona dolarów. Kiedy ich kampania dobiegła końca, uzbierali 12,2 milionów dolarów. Dzięki temu byli w stanie pomóc tysiącom ludzi zostać pszczelarzami.

Fast Company ogłosiło Flow Hive zwycięzcą konkursu World Changing Idea 2016 [Pomysł zmieniający świat]. Druga wersja tego produktu, na którą także otworzono kampanię finansowania społecznego, zdołała uzbierać około 1,5 mln dolarów.

Pomysł rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Ta metoda była w końcu znacznie bardziej pociągająca niż tradycyjna, która polegała na pojedynczym wyciąganiu ramek z uli, żeby pobrać miód. Ten proces jest długotrwały i może powodować wzburzenie wśród pszczół, dlatego też do miodobrania wymagany jest odpowiedni strój ochronny. To jednak nie dotyczy Flow Hive.

„Ludzie od setek lat odsklepiali i odwirowywali miód, co działa i jest w porządku” – mówi Matt Bludorn, zajmujący się pszczelarstwem po godzinach pracy jako lekarz dyżurny w Bryan, Teksasie. – „Jednak wydaje mi się, że ten nowy sposób działa trochę lepiej.”

Jak działa Flow Hive

Jego budowa sprawia, że miodobranie jest znacznie prostsze; to może pomóc początkującym pszczelarzom wytrwać w swoich działaniach.

Flow Hive wykorzystuje sztuczne plastry, które pszczoły wypełniają miodem i pokrywają woskiem. Przez okno znajdującej się z boku ula pszczelarz może obserwować pszczoły. Kiedy plaster jest już pełny, przy użyciu dźwigni zostaje wykręcony, dzięki czemu miód zalegający w komórkach wypływa przez umieszczony tam kran, prosto do słoika.

Proces miodobrania wykonywany przy użyciu tej metody jest fascynujący i hipnotyzujący sam w sobie. Co najlepsze, praktycznie wcale nie niepokoi pszczół.

 

 

„Myślę, że to normalne, że jesteśmy czymś takim zafascynowani: kręcimy korbką, naciskamy guzik, i pojawia się plon” – mówi współtwórca, Cedar Anderson. – „Na świecie nie ma zbyt wielu rzeczy, które tak działają. Stworzyliśmy system, który pozwala nam przekręcić korbkę i w wyniku tego otrzymać piękny produkt, gotowy do spożycia prosto z małego urządzenia znajdującego się na twoim podwórku lub na dachu twojego domu.”

Kolejnym zachęcającym czynnikiem jest to, że takie proste zajęcie pozwala nawiązać więź z naturalnym jedzeniem. – „Wielu przychodzi do nas i mówi: ‘Potrzebowaliśmy wymówki, żeby oderwać nasze dzieciaki od iPada – teraz są na zewnątrz, zbierając miód, i ucząc się o świecie, od którego zależy nasze przetrwanie’” – mówi.

Zainteresowanie „podwórkowym pszczelarstwem” rośnie

Marketing początkowego produktu polegał na nagraniu filmiku za pomocą iPhone’a 4 oraz wykonania filmu poklatkowego. Film zrobił swoje, zyskując milion odsłon w przeciągu 30 godzin od opublikowania go.

„To wtedy zrozumieliśmy, że świat potrzebował naszego wynalazku” – mówi Anderson.

Jego zdaniem Flow Hive jest metodą wspierania pszczół na skalę globalną. – „Wiemy, że ogólna populacja owadów spada. Wiemy, że pszczoły walczą o przetrwanie. Wiemy też, że wielu ludzi używa pestycydów, a sposób, jaki wykorzystujemy do upraw, nie służy naszym zapylaczom i innym owadom.”

Około połowa wszystkich 51 tysięcy uli Flow Hive zakupionych od ich premiery w 2018 została nabyta przez nowych pszczelarzy. Według Andersona, tworzy to pozytywny efekt domina. Użytkownicy tych uli często dzielą się miodem ze swoimi sąsiadami. I z pomocą tak świeżego miodu, zachęcają ich , żeby unikali korzystania z pestycydów w swoich ogródkach.

Ten wynalazek został wprowadzony na rynek w odpowiednim czasie. Rośnie nie tylko zapotrzebowanie na lokalne, naturalne produkty, ale i chęć objęcia ochroną zapylaczy, takich jak pszczoły. W Stanach Zjednoczonych kilka miast, w tym Nowy Jork, Los Angeles i Waszyngton, zniosło zakaz lokalnej hodowli pszczół z uwagi na wysokie zapotrzebowanie na nią.

„Tempo pojawiania się nowych pszczelarzy w przeciągu dekady wzrosło ponad dwukrotnie” – mówi Kim Flottum, redaktor Bee Culture. Zauważa jednak, że wielu początkujących ma tendencję do porzucania swoich uli w szybszym tempie, niż miało to miejsce w przeszłości. Łatwo więc założyć, że pszczelarstwo okazuje się znacznie trudniejsze i czasochłonne, niż się ludziom wydaje.

Kontrowersje wokół Flow Hive

Zajmowanie się ulem Flow Hive nie jest całkowicie bezproblemowe. Nadal musimy włożyć w to wysiłek i posiadać wiedzę oraz umiejętności specjalistyczne, żeby upewnić się, że pszczoły są zdrowe i mają się dobrze. – „Samo hodowanie pszczół nie jest równoznaczne z ratowaniem ich populacji” – mówi Flottum.

Problem pojawia się wraz ze zwiększoną liczbą pszczół w miastach, jako że istnieje ryzyko, że zabraknie źródeł nektaru. Liczba kwiatów powinna rosnąć wraz z liczbą uli. Niektórzy twierdzą, że roztropniej byłoby skupić się na dbaniu o kwiaty i rośliny, niż na hodowli pszczół. (Wszakże kwiaty pomogą pszczołom i innym zapylaczom wystawionym na ryzyko.)

Mimo to, wielu ludzi uważa, że Flow Hive jest tylko chwilową modą. Gdy tylko cały szum wokół niego ucichnie, nowi pszczelarze szybko znajdą sobie inne zajęcie. – „Hodowanie morderczych, jadowitych owadów szybko traci swój urok” – mówi John Chesnut, botanik, który prowadzi ule w hrabstwie San Luis Obispo w Kalifornii. – „chyba, że naprawdę jesteś zaangażowany, a ci samozwańczy rolnicy ze słomianym zapałem po prostu znikną za sezon czy dwa.”

Dlatego, jeśli jesteś zainteresowany, upewnij się, że posiadasz jak najwięcej informacji i jesteś przygotowany na długoterminowe zaangażowanie na rzecz pszczół.

Działania na rzecz pszczół, zapylaczy, i środowiska

Skromny start-up Andersonów, BeeInventive, aktualnie jest już firmą o personelu liczącym 35 osób. Uważają, że pomaganie ludziom w nawiązaniu więzi z pszczołami przyczyni się do działań na rzecz zapylaczy, którym grozi ryzyko.

„To daje swego rodzaju poczucie większej społeczności” – mówi Anderson. – „Przy świątecznym stole, choć twoja rodzina może nie zgadzać się co do polityki, wszyscy zgadzają się co do tego, że trzeba ratować pszczoły. Wynikiem jest więc sieć obejmująca obecnie 130 różnych krajów, w obrębie której ludzie rozmawiają o pszczołach, udzielają się na forach, i łączy ich pasja i chęć ochrony środowiska i pszczół. Wydaje mi się, że z tego może wyjść tylko coś dobrego.”

Jeśli jesteś zainteresowany i chciałbyś dowiedzieć się więcej o Flow Hive, odwiedź ich sklep internetowy: https://www.honeyflow.com/shop/p/94

 

Tłumaczenie: Ola Kotlęga

Źródło: theheartysoul.com

 

 

Dodaj komentarz