Dzieci, które zaginęły podczas burzy śnieżnej na Alasce, odnaleziono żywe, stłoczone wokół 2-latka
Odnaleziono czworo zaginionych dzieci, 30 kilometrów od domu i ponad 27 godzin po tym, jak wyruszyły na przejażdżkę skuterem śnieżnym. Każde zostało odnalezione żywe – włączając 2-letniego Treya Camille, najmłodszego z całej grupy. Przy temperaturach poniżej zera, ich przeżycie to prawdziwy cud.
Nieudana przejażdżka skuterem śnieżnym
Nunam Iqua to mała wioska położona na wybrzeżu Morza Beringa w stanie Alaska. Czterej chłopcy – 14-letni Christopher Johnson, 8-letni Frank Johnson, 7-letni Ethan Camille i 2-letni Trey Camille – wyruszyli skuterem śnieżnym na pobliskie wysypisko, jednak w drodze zaskoczyła ich burza śnieżna. Kiedy nie wrócili do domu o planowanej godzinie, ich rodzice wiedzieli, że coś się stało.
Natychmiast zorganizowano grupy poszukiwawcze. Mieszkańcy okolicznych wiosek zaczęli przeczesywać pobliską tundrę, jednak słaba widoczność i nieprzewidywalna pogoda na Alasce utrudniały ich wysiłki. Alaska State Troopers [stanowa agencja policji], U.S Coast Guard [rodzaj amerykańskich sił zbrojnych], Gwardia Narodowa Stanów Zjednoczonych i zespół ratunkowy Emmonak Search and Rescue Team również dołączyli do poszukiwań drogą lotniczą i lądową. Poszukiwania musiały jednak zostać przerwane około 2 w nocy, kiedy warunki zbyt mocno się pogorszyły. Miały zostać wznowione o świcie.
Przypadkowe odkrycie
Bryan Simon przewodził jedną z grup poszukiwawczych, które wyruszyły następnego ranka. Jadąc maszyną śnieżną, wypatrywał wszelkich oznak życia. W pewnym momencie coś przyciągnęło jego uwagę.
Bryan znajdował się 30 kilometrów od Nunam Iqua. Zmierzał w stronę śnieżnej zaspy razem ze swoją grupą, i ze zdziwieniem spostrzegł, że w śniegu coś się poruszało. Okazało się, że wszystkie dzieci nadal żyły. Były przytulone do siebie tak, żeby chronić najmłodszego chłopca przed mrozem. Jaskinia śnieżna, w której się znajdowały, miała około 0,30 m głębokości i metr szerokości. Zespół natychmiast natychmiast wkroczył do akcji. Helikopter nadleciał 15 minut później, zabierając chłopców do najbliższego szpitala.
Herschel Sundown, jeden z ratowników, był zszokowany, że udało im się przetrwać. Ten teren był już wielokrotnie przeszukiwany. – „Kąt, z którego nadjechaliśmy, pozwolił nam ich dostrzec” – mówi w wywiadzie z Alaska Public Media. – „Ich wola przetrwania była zdumiewająca.”
Wrócili cali i zdrowi
Wszyscy zostali poddani leczeniu, przy czym najstarszy z nich, Christopher Johnson, doznał przepukliny po tym, jak próbował wydostać skuter z zaspy. Całe szczęście, wszyscy czterej są już bezpieczni i wrócili do swoich domów. Ich rodziny są niezmiernie wdzięczne, jako że żaden z chłopców nie doznał zagrażających życiu obrażeń. Na przekór wszelkim przeciwnościom, grupa dzieci zdołała przetrwać ponad dobę, doczekawszy się ratunku. Mało prawdopodobne, żeby w najbliższej przyszłości miały ochotę na wychodzenie z domu.
Tłumaczenie: Aleksandra Kotlęga
Źródło: healthy-holistic-living.com
Foto ilustracyjne