Porwana 26 lat temu Monika Bielawska zgłosiła się do rodziny? Mieszka teraz w USA
16 lipca 1994 roku półtoraroczna Monika Bielawska została uprowadzona przez swojego ojca sprzed apteki. Dziewczynka czekała tam z ojcem, podczas gdy dziadkowie robili zakupy. Matka dziecka przebywała wówczas u znajomej.
Motywem porwania nie był konflikt rodziców. Mężczyzna uprowadził własną córkę, by następnie ją sprzedać potencjalnej rodzinie adopcyjnej – wynika z ustaleń prokuratury.
Sam ojciec wielokrotnie zmieniał wersję wydarzeń. Twierdził m.in., że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, innym razem przyznawał, że je sprzedał.
Sąd przychylił się do linii prokuratury i skazał mężczyznę na 15 lat pozbawienia wolności.
Nieoczekiwany zwrot akcji?
Od czasu tych dramatycznych wydarzeń minęło 26 lat. Kiedy wszyscy stracili już nadzieję na szczęśliwe zakończenie tej historii, wiele wskazuje na to, że może w tej sprawie wydarzyć się coś pozytywnego.
Do rodziny zaginionej Moniki zgłosiła się bowiem 27-letnia kobieta z USA, która twierdzi, że jest zaginioną dziewczynką. O zdarzeniu informuje serwis 24.legnica.pl, z którym skontaktowała się babcia zaginionej.
Młoda kobieta nie mówi po polsku. Jak twierdzi, niedawno dowiedziała się od swoich bliskich, że nie są jej biologicznymi rodzicami. Wychowana w USA kobieta zaczęła wówczas szukać informacji o swojej przeszłości. Trop – jej zdaniem – prowadzi do Polski, a dokładnie do Legnicy.
Jak dodaje Radio Wrocław, które także przygląda się sprawie, rodzina jest pełna nadziei po zobaczeniu zdjęć kobiety. Babcia zaginionej twierdzi, że młoda kobieta jest podobna do swojej matki. Ostatecznym potwierdzeniem pokrewieństwa będą jednak testy DNA.
Źródło: 24.legnica.pl, fot: z /zaginieni.policja.pl/Radio Wrocław/materiał zewnętrzny /