Finlandii znudziły się szkoły. Koniec z matematyką i historią, czas na nauczanie tematyczne
Lekcje matematyki, biologii czy historii mogą niebawem zniknąć z fińskich szkół. Zastąpić je ma nauczanie tematyczne, łączące wiedzę z zakresu różnych dziedzin. Czy ten eksperyment to preludium prawdziwej rewolucji? – pisze Leonid Bershidsky w felietonie dla Bloomberga.
Brytyjski „The Independent” opublikował niedawno sensacyjny artykuł na temat planów Finlandii, która chce zrezygnować z nauczania tradycyjnych przedmiotów w szkołach. Koniec z lekcjami matematyki, historii czy geografii. Zamiast tego, uczniowie będą uczyć się przedmiotów tematycznych – na przykład o Unii Europejskiej. Przedmiot ten będzie łączył w sobie naukę języków, elementy matematyki, geografii i historii. Artykuł cieszył się wyjątkową popularnością na portalach społecznościowych. Wygląda na to, że zmiany sztywnych ram nauczania są dla ludzi dobrym pomysłem.
Zaplanowana na przyszły rok reforma szkolnictwa w Finlandii nie jest jednak tak drastyczna. Zgodnie z jej założeniami, na razie szkołom zaleca się wprowadzanie “semestrów”, w czasie których realizowane będzie interdyscyplinarne „nauczanie według tematu”. W Helsinkach wymagane będzie zrealizowanie dwóch takich okresów w ciągu roku – każdy z nich będzie trwał kilka tygodni. W szkołach w innych częściach kraju, takie semestry będą prawdopodobnie krótsze. Nauczyciele nie wierzą bowiem jeszcze w nowe metody nauczania i nie wiedzą, jak ich używać.
Rewolucja nie jest domeną Finlandii. Jej specjalnością jest raczej eksperymentowanie – właśnie to Finowie robią teraz z programem nauczania w szkołach. Fińska Krajowa Rada Edukacji zastanawia się, dlaczego fińscy uczniowie są coraz mniej zadowoleni ze szkół i dlaczego wyniki testów kompetencji zaczęły się obniżać. Jeszcze w 2003 roku uczniowie w Finlandii mogli pochwalić się drugimi najwyższymi na świecie punktami w testach PISA, przeprowadzanych w 65 krajach. W 2012 roku spadli już na 12. miejsce na świecie. Rada Edukacji wpadła więc na pomysł, by ukierunkować programy nauczania w szkołach w stronę bardziej praktycznych tematów, z którymi uczniowie mają większą szansę zetknąć się w życiu.
Takie rozwiązanie nawiązuje do idei głoszonych w 1938 roku przez Johna Dewey’a, amerykańskiego filozofa i pedagoga, twórcy koncepcji szkoły pracy w Chicago. Twierdził on, że jeśli przyglądamy się bliżej temu, czego nauczyliśmy się w szkole, często zauważamy, jak wiele braków od tego czasu musieliśmy uzupełnić i jak wiele wiedze powtórnie przyswoić. Dziesięć lat, które spędziłem w szkole radzieckiej, wspominam jako jedną wielką stratę czasu. Wszystkiego, co dziś wiem, nauczyłem się gdzie indziej.
Nie oznacza to, że nowy fiński sposób nauczania byłby dla mnie odpowiedni. Nie jestem pewien, jakie znaczenie ma fakt, czy wiedzę na dany temat zdobywasz ze specjalistycznych podręczników, czy też ze źródeł o szerszym kontekście. Nie ma jednej uniwersalnej metody na internalizację informacji. Moim zdaniem lepiej stawiać na rozwój umiejętności – podstawowych takich jak rysowanie czy pisanie, ale też tych bardziej złożonych, jak poszukiwanie informacji i ich prezentacja, niż polegać na z góry określonej ilości wystandaryzowanej wiedzy na dany temat.
Sąsiadująca z Finlandią Estonia, w której uczniowie coraz lepiej radzą sobie w międzynarodowych testach PISA i której system e-administracji stał się wzorem dla fińskich władz, uczy dzieci w szkołach jak programować oraz projektować strony internetowe i aplikacje. Kiedy uczniowie posiadają już te umiejętności, mogą sami zdecydować, z jakiej dziedziny chcą pogłębiać wiedzę i które tematy przydadzą im się najbardziej.
Znajomy profesor ekonomii skarżył mi się ostatnio na swoich doktorantów. Ponieważ nie mają oni wspólnego zaplecza kulturowego, w czasie wykładów ciężko przedstawiać im przykłady, które będą w stanie w pełni zrozumieć. Nie czytali tych samych książek, nie oglądali tych samych filmów, choć wszyscy dorastali w tym samym państwie. Ich poglądy na historię kraju znacząco się różnią. Wszyscy jednak są niezwykle kompetentni w określonych dziedzinach ekonomii. Czy to jednak nie wspaniałe? Ludzie są bardziej podekscytowani, a ich sposób myślenia jest świeższy, gdy używają podobnych zestawów umiejętności do budowania mocno różniących się od siebie zasobów wiedzy. To nie jest coś, co nowy fiński system edukacji zamierza promować.
Być może najlepszym aspektem fińskich reform jest swoboda, jaką szkoły w tym kraju mają w formowaniu swoich własnych programów nauczania. Narodowe ramy programowe są dość luźne. Uczniowie z kolei mają wolność wyboru sposobu kształcenia. Edukacyjne eksperymentowanie może pomóc stworzyć alternatywę dla tradycyjnego systemu nauczania. Systemu, który wszyscy znamy, ale niekoniecznie chcemy stosować go w edukacji naszych dzieci.
Źródło: forsal.pl