Sensacja przyrodnicza w Sudetach. Po ponad stu latach powrócił tam żbik

Przez dziesięciolecia uznawano go za nieobecnego w tym regionie. Pojawiał się w opowieściach, w starych zapiskach i w niepewnych tropach na śniegu, ale brakowało jednego: twardych dowodów. Dziś naukowcy nie mają już wątpliwości. Żbik europejski powrócił w Sudety, a jego obecność potwierdzono badaniami DNA. Dla przyrodników to jedno z najważniejszych odkryć ostatnich lat.

Pierwsze sygnały pojawiły się kilka lat temu po czeskiej stronie Sudetów, w Górach Łużyckich. Wolontariusze patrolujący lasy natrafili zimą 2022 roku na tropy niewielkiego kota drapieżnego. Same ślady nie były jednak wystarczające – odciski łap żbika są niemal nie do odróżnienia od tropów kota domowego. W świecie nauki ostrożność jest koniecznością.

Przełom przyniósł dopiero długotrwały monitoring i analiza genetyczna.

Kot, który wygląda zbyt zwyczajnie

Żbik europejski to dziki kuzyn kota domowego. Jest od niego wyraźnie większy, masywniejszy, ma gęste futro z ciemnymi pręgami i charakterystyczny, gruby ogon z tępym zakończeniem. Na pierwszy rzut oka wciąż jednak wygląda „jak kot” – i właśnie to od lat działało na jego niekorzyść.

– I to jest jego największy problem. Gdyby wyglądał jak słoń morski albo świecił nocą na niebiesko, nikt nie miałby wątpliwości, że to gatunek rzadki i wymagający ochrony – mówi Antoni Gąssowski z zespołu edukacji Kampinoskiego Parku Narodowego.

W Polsce populację żbika szacuje się na zaledwie około 200 osobników. Występują głównie w południowo-wschodniej części kraju: w Bieszczadach, na Pogórzu Przemyskim i w Magurskim Parku Narodowym. W Sudetach, po polskiej stronie, żbik nie był dotąd potwierdzony.

Tropy, kamery i genetyka

Czescy przyrodnicy z organizacji Hnutí DUHA Šelmy postanowili sprawdzić, czy tropy z Gór Łużyckich to coś więcej niż złudzenie.

– Same ślady w śniegu nie pozwalają na jednoznaczną identyfikację – tłumaczy Kristýna Chroboková, koordynatorka patroli terenowych. – Dlatego poszliśmy krok dalej.

W lasach ustawiono fotopułapki. W 2025 roku kamery zarejestrowały dorosłego samca, któremu nadano imię Jonáš, oraz samicę – Tonkę. Wiosną Tonka urodziła co najmniej trzy kocięta. To był moment przełomowy, ale naukowcy wciąż potrzebowali potwierdzenia genetycznego.

– Najbardziej wiarygodnym dowodem obecności żbika jest analiza DNA – podkreśla Jarmila Krojerová z Instytutu Biologii Kręgowców Akademii Nauk Republiki Czeskiej.

W tym celu badacze wykorzystali tzw. pułapki na sierść: drewniane kołki nasączone kozłkiem lekarskim, który prowokuje dzikie koty do ocierania się. Zebrano próbki sierści i odchodów. Spośród nich wybrano te, które nadawały się do analizy laboratoryjnej. Wynik był jednoznaczny – DNA należało do żbika europejskiego. Wszystkie przebadane próbki pochodziły od Jonáša. Pochodzenie genetyczne Tonki i kociąt ma zostać potwierdzone w kolejnych etapach badań.

Gatunek, który wraca z niebytu

W Czechach żbik figuruje na czerwonej liście jako gatunek krytycznie zagrożony i należy do najrzadziej spotykanych ssaków w kraju.

– Zniknął z krajobrazu w XIX i XX wieku – wyjaśnia Martina Labudová z Hnutí DUHA Šelmy. – Przyczyniły się do tego wycinki lasów, monokultury świerkowe, intensywna gospodarka leśna i polowania. Przez długi czas uznawano go za wymarłego.

Dziś wiadomo, że wraca. Oprócz Gór Łużyckich jego obecność potwierdzono m.in. w Szumawie, Lesie Czeskim, Górach Doupovskich oraz na pograniczu morawsko-słowackim. Pojawiają się też nagrania z innych regionów, choć nie wszędzie udało się jeszcze potwierdzić pochodzenie genetyczne zwierząt.

Duch pogranicza

Żbik to zwierzę wyjątkowe. Samiec może ważyć ponad 7 kilogramów. Porusza się niemal bezszelestnie – tylne łapy stawia dokładnie w śladach przednich. Jest samotnikiem, aktywnym głównie o świcie i zmierzchu. Najchętniej wybiera lasy liściaste i mieszane, szczególnie miejsca przejściowe – granice między lasem a łąką.

– To zwierzę ekotonowe. Ceni przejścia: z lasu w pole, z nocy w poranek – opisuje Antoni Gąssowski. – Przemierza codziennie od 4 do 12 kilometrów.

Jednocześnie jest niezwykle narażony na zagrożenia. Największym z nich jest… kot domowy. Żbiki krzyżują się z udomowionymi kotami, a mieszańce są trudne do odróżnienia. Do tego dochodzą fragmentacja lasów, drogi, kolizje z samochodami, kłusownictwo i wypuszczanie domowych zwierząt w pobliżu obszarów leśnych.

– Żbik to nie tylko kot. To duch pogranicza – między dzikością a udomowieniem, między zapomnieniem a powrotem – podsumowuje Gąssowski. – Jeśli go stracimy, stracimy kolejną cząstkę lasu, która nie dała się oswoić. Nawet jeśli wyglądała tak, jakby tylko czekała na miseczkę mleka.

Powrót żbika w Sudety daje nadzieję, że dzika przyroda potrafi odzyskiwać przestrzeń, jeśli tylko damy jej szansę.

Dodaj komentarz