Niecodzienny ślub w szpitalnej sali. „Wiem jedno – będę chodził. Nie wiem jeszcze jak, ale będę”
Choć wypadek odebrał mu władzę w nogach, nie odebrał mu ducha walki. Maciej Światłowski, były mistrz Polski w sprincie i trener kulturystyki, udowodnił, że determinacja potrafi pokonać każdą przeciwność. Nawet tę, która dosłownie podcina nogi. Swój długo odkładany ślub zorganizował… w szpitalnej sali.
Od sprintera do trenera – całe życie w ruchu
Sport był jego pasją od dziecka. W latach 90. zdobywał Mistrzostwo Polski w biegach na 100 i 200 metrów, a jego celem była olimpiada. Kontuzja pokrzyżowała plany, ale nie zatrzymała go na długo.
– Już wtedy uciekałem na siłownię. Trener krytykował mnie za te ćwiczenia, bo masa mięśniowa spowalniała bieg. Mimo to zawsze pociągała mnie kulturystyka – wspomina Maciej.
Z czasem został trenerem. Uzyskał licencję i zaczął przygotowywać młodych zawodników do sportów siłowych. Pomagał też osobom walczącym z otyłością. – Największą satysfakcję dawało mi to, że mogłem pomagać innym zmieniać życie na lepsze – mówił.
Wypadek, który zatrzymał ciało, ale nie ducha
Na początku sierpnia 53-latek uległ poważnemu wypadkowi – spadł z wysokości, uszkadzając kręgosłup. Po operacji neurochirurgicznej trafił do szpitala w Zdunowie. Lekarze nie dawali pewności, czy odzyska władzę w nogach.
– Jedni mówili, że się nie da, drudzy, że jakieś reakcje nerwów są. Rehabilitanci widzą ruch kolan i stóp. Wiem jedno – będę chodził. Nie wiem jeszcze jak, ale będę. Wrócę na siłownię, dalej będę pomagał ludziom, tylko teraz muszę pomóc sobie sam – mówi z przekonaniem.
Ślub w szpitalu – spełnione marzenie po 20 latach
Mimo trudnej sytuacji Maciej postanowił spełnić marzenie odkładane przez lata. Od 20 lat jest w związku ze swoją partnerką, z którą planował ślub od dawna.
– W szpitalu był taki przebłysk, że może to jest ten moment. Wszystko załatwiliśmy w tydzień. Szpital pomógł w organizacji, pojawiły się kwiaty, balony, dekoracje. Pani z urzędu się rozpłakała. Było naprawdę cudownie – wspomina.
Pomogły pielęgniarki z oddziału ortopedii, które z ogromnym zaangażowaniem przygotowały uroczystość.
– To pierwsza taka ceremonia w naszym oddziale. Udało nam się zaskoczyć nie tylko pacjenta, ale i samych siebie. Były białe goździki, złote dekoracje, napis „Mąż i Żona” – wspomina Zofia Cerzniewska, pielęgniarka oddziałowa. – To był moment, w którym wszyscy się zatrzymaliśmy i pomyśleli o tym, co naprawdę ważne.
„Tak samo na treningu, jak i w życiu”
Maciej Światłowski nie ukrywa, że chce być inspiracją dla innych. W wypadku nie widzi końca drogi, ale kolejny etap swojej walki.
– Nigdy się nie poddawałem. Wstawałem, wycierałem łzy, pot, czasami krew i walczyłem dalej. Tak samo na treningu, jak i w życiu. Nie poddawajcie się – cokolwiek się wydarzy. Idźcie do przodu, walczcie. Każdy z was jest wyjątkowy. Tylko się nie poddawajcie – apeluje.
Obecnie sportowiec przebywa w szczecińskim ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie każdego dnia walczy o powrót do sprawności. A patrząc na jego determinację, trudno wątpić, że – tak jak w sporcie – i tym razem przekroczy własne granice.

