Mieszkańcy meksykańskiego Cherán wyrzucili polityków i zakazali działalności partiom politycznym
Politycy zniknęli z Cherán siedem lat temu. A wraz z nimi:
Plakaty z ich fałszywymi uśmiechami; konszachty z narcotraficantes – kartelami narkotykowymi; lepkie ręce; obietnice bez pokrycia; intrygi, wyborcze urny schowane są na strychu dawnego urzędu miasta. A siedziby partii zmieniły się w sklepy.
Enedino Santaclara Madrigal recytuje to wszystko jednym tchem. Ma 67 lat, kapelusz z szerokim rondem i kowbojską kamizelkę. Przez ponad 30 lat uczył dzieci w szkole podstawowej. Dziś jest najstarszym z dwunastu członków consejo major, rady głównej, która zarządza miastem. Obok niego w radzie zasiada jeszcze pięciu byłych nauczycieli, jeden przedsiębiorca, dwóch rolników i trzy gospodynie domowe.
Trudno wyobrazić sobie świat bez polityków, prawda? – Enedino skubie wąsa. – Otwórz gazetę, włącz telewizor, są wszędzie. Czasem mam wrażenie, że zaraz wyskoczą z lodówki. Konserwatyści, lewicowcy, centraliści. Próbują przemycić nam swoje poglądy. Ale, na cóż nam ideologie, gdy trzeba zbudować chodnik, albo wyremontować plac przed kościołem?
(…)
- To nie jest tak, że wszyscy ekspolitycy się wynieśli. Niektórzy próbują buntować mieszkańców. Wskazują palcami: “środek miasta, a tu pijani ludzie”. Albo, że śmieci leżą pod kościołem – mówi Enedino z rady głównej Cherán. – I mają rację. Nie będę kłamał. Mamy problemy, przed nami dużo wyzwań. Ale idź na plac i zapytaj mieszkańców, czy powrót polityków zagwarantuje poprawę. Skończy się tylko na obietnicach, które będą składać za nasze pieniądze.
Celia, która wraz z koleżankami zaczęła rewolucję, jest dość sceptyczna jeśli o rządy mieszkańców.
- Gdy byłam młoda, mieliśmy tu dwie partie. Potem zrobiło się ich sześć. Skłócili mieszkańców jak tylko mogli. A dziś jest jedność, choć to nie zasługa braku polityków, ale wspólnego celu. Tylko co będzie, jak nie będzie wroga?
Jose, który na rynku sprzedaje kawę, nie zaangażował się w sprawy miasta. – Zawsze miałem gdzieś politykę. Mam swoje życie, nie mam czasu. Teraz to tamci – wskazuje na siedzibę rady – bawią się w politykę. To nigdy nie zniknie, a ja jak sprzedawałem tak sprzedaję. Kawę piją wszyscy, bez względu na czasy.
- Najbardziej współczuję naszej młodzieży. Uczą się z książek o tych wszystkich politykach, a w mieście trąbią tylko o tym, że politycy nie mają żadnego znaczenia – żartuje nauczyciel ze szkoły podstawowej.
-
To prawda, o wiele łatwiej wyrzucić polityków z małego miasta niż z jakiegoś stanu czy kraju. Ale czemu nie zrobić eksperymentu? – Enedion mości się w fotelu. – To, co robimy, z pewnością może służyć innym narodom. Być inspiracją.
Doskonały artykuł!
Przeczytaj w całości na: magazyn.wp.pl
Tekst: Szymon Opryszek
908M
…Kamienie…
Dwa rodzaje kamieni mamy
Kamienie maleńkie sproszkowane,
Które przez polityków
I wyzyskiwaczy na codzień
Są w nas skrycie codziennie rzucane.
Kamienie te zmieniają stan skupienia
W rodzaj goryczą związanego kamienia.
Kamienie goryczy czarę przelewają
W nadziei, że kamienie sproszkowane
Ostatecznie będą do wody splukane.
Autor Janwid. Oct,16/2018
https://dobrewiadomosci.net.pl/27002-mieszkancy…/…
///
coś pieknego życie bez pitolenia tych zakłamańców