fbpx

Miłość dała im siłę, by pokonać chorobę

Martyna Dziadura (27 l.) i jej narzeczony Marcin Kotyla (27 l.) pochodzą z Podkarpacia. Ona z Lubaczowa, on z Radymna. Poznali się na studiach, pokochali i zapragnęli być razem. Nie spodziewali się, że ich uczucie zostanie wystawione na tak ciężką próbę.

Zaczęło się niepozornie. Obudziłam się ze zdrętwiałą ręką, myślałam, że tylko źle spałam. Potem wszystko potoczyło się lawinowo – opowiada Martyna.

Okazało się, że dziewczynę zaatakował toczeń, który jest mroczną i nie do końca poznaną przez naukę chorobą. To właśnie on wywołał udar mózgu i sprawił, że młoda kobieta zapadła w śpiączkę.

W szpitalu byłem cały czas przy Martynie. Ściskałem, tuliłem jej rękę i płakałem jak bóbr – wspomina Marcin, który nigdy nie zwątpił i nie opuścił swojej ukochanej, choć nieraz słyszał „daj sobie spokój”.

Po dwóch tygodniach stał się cud. Martyna odzyskała świadomość, ale nie była już tą samą osobą, co przedtem. Miała sparaliżowaną połowę ciała i musiała wszystkiego uczyć się od początku: chodzić, mówić, rozpoznawać przedmioty i ich znaczenie. Dziewczyna załamałaby się, gdyby nie narzeczony. To on stale ją wspiera i dodaje sił na każdy dzień. Jeździ z nią po klinikach, spędza setki godzin na żmudnych ćwiczeniach i rehabilitacji.

Czytaj więcej na: fakt.pl

Foto: LASKAR-MEDIA

Dodaj komentarz