Mężczyzna, który doznał paraliżu na swoim wieczorze kawalerskim, stanął na ślubnym kobiercu 9 miesięcy później
Brett Greenhill doznał paraliżu w wyniku wypadku w czasie pływania w grudniu 2016 roku. Miało to miejsce podczas wspólnego wieczoru kawalersko-panieńskiego jego oraz Meg Alexander, jego narzeczonej. Ich świat wywrócił się wtedy do góry nogami.
Mimo tego niewyobrażalnego wyzwania, para wzięła ślub przed stu-osobowym gronem najbliższych przyjaciół i rodziny w Atlancie 9 września 2017 roku.
– To był najbardziej ekscytujący dzień życia, zwłaszcza po tym wszystkim co się stało. – relacjonuje 30-letnia Meg magazynowi „People”. – Nie było w czasie przyjęcia osoby, która by nie płakała.
– Nigdy nie straciliśmy z oczu naszego celu, jakim było wspólne życie. – dodaje młoda żona.
– Kiedy wyznaczasz sobie jakiś cel, czasem osiągnięcie go zajmuje więcej niż przewidywałeś, ale jeśli wytrwale do niego dążysz, zrealizujesz go – opowiada Meg. – Mówi się: na dobre i na złe, w bogactwie i biedzie – i cóż, my trafiliśmy na te przeszkody na drodze wyjątkowo wcześnie.
Brett dodaje: – Jesteśmy drużyną i tak naprawdę po prostu wspaniałą parą.
Chwila, która zmieniła wszystko
Na ich wspólnym wieczorze kawalersko-panieńskim w Naples na Florydzie przed ślubem, który był planowany na luty 2017, Brett grał w piłkę z przyjaciółmi, kiedy postanowił popływać.
– Bret wszedł do wody i nagle moja przyjaciółka Kelsey powiedziała: „Co robi Brett? Czemu on tak dziwnie pływa?” – Meg opowiada o wypadku.
Sekundę później usłyszała krzyk i zobaczyła, jak Kelsey stabilizuje szyję Brettowi, a jej mama dzwoni na pogotowie.
Po wyciągnięciu na brzeg, Brett spojrzał na swoją narzeczoną i powiedział: – Nic nie czuję, Meg. Tak bardzo cię kocham i tak mi przykro. Tak bardzo cię kocham.
Ona odpowiedziała szybko: – Kocham cię, nie przepraszaj. Dowiemy się, co się stało.
Mężczyzna został przetransportowany helikopterem do szpitala na Florydzie. Tam dowiedział się, że doznał paraliżu od szyi w dół, w wyniku uderzenia głową w dno.
– Kiedy zdarza się wypadek, nie możesz tego kontrolować. To po prostu kolejne wydarzenie w życiu. To co możesz kontrolować, to sposób w jaki traktujesz wtedy ludzi i twój sposób myślenia. To są te rzeczy, których my spróbowaliśmy i na których się skupiliśmy – bycie dobrym dla siebie nawzajem i dla innych. – zwierza się Meg.
39-letni Brett, który był księgowym i planuje jeszcze wrócić do pracy, patrząc wstecz, mówi: – To było jak katastrofa, ale przeszliśmy długą, długą drogę.
Długoterminowa podróż
– Na razie, jest to jak jazda kolejką roller-coaster – opisuje Brett życiu po wypadku – Było wiele dobrych jak i gorszych dni. To jest przygoda, ale wielu ludzi ciągle mi przypomina, że tak naprawdę to dopiero początek naszej długoterminowej podróży.
Od pierwszego dnia w szpitalu – kiedy Brett został zupełnie sparaliżowany od szyi w dół i nie czuł zupełnie swojego ciała – doznał znaczącej poprawy. Odzyskał siłę w rękach i ruch w nadgarstku. Te zmiany dobrze rokują na przyszłość.
– Każde uszkodzenia rdzenia kręgowego jest jak płatek śniegu – mówi Meg – Niektórzy ludzie znowu chodzą, inni zaś nigdy nie zostaną odłączeni od respiratora.
Następnym celem, który Brett chce osiągnąć, jest przejście z automatycznego wózka inwalidzkiego na ręczny, co pozwoli mu na większą niezależność.
- Będziemy mogli wtedy wyjść razem: ja na przejażdżkę, Meg na przebieżkę – śmieje się – Znacznie łatwiej byłoby też wspólnie podróżować.
Ale ich największym celem jest poszerzenie rodziny o dwójkę lub trójkę dzieci.
- Chcielibyśmy powiększyć rodzinę za dwa lata – mówi Meg – i wybudować dom, w którym łatwiej będzie się nam żyło.
Brett dodaje: Z jednej strony wszystko się zmieniło, ale cały czas jesteśmy taka samo zdeterminowani, aby mieć takie życie, jakie chcieliśmy dla nas.
Ogłaszam was mężem i żoną
Pomimo zabieganego planu dnia, na który składa się trening i terapia ruchowa Bretta oraz praca na cały etat Meg, para zdołała zaplanować swój ślub i świętować go razem z tymi, którzy ich ciągle wspierają.
– Wszyscy wspominają twarz Bretta przy ołtarzu – Meg opowiada o ceremonii – On był taki szczęśliwy. I ja także.
Na miesiąc miodowy planowali udać się wyprawę po Nowej Zelandii, ale po wypadku musieli opracować plan B. Kilka dni po ślubie, pojechali z Atlanty do Chicago z siostrą Meg, wsiedli w pociąg do Seattle, gdzie dotarli po dwudniowej podróży. Stamtąd wypłynęli w tygodniowy rejs na Alaskę. Zwiedzili tam trzy miasta i nie pozwolili, żeby cokolwiek uniemożliwiło im podróżowanie.
Meg opowiada ze wzruszeniem: – Brett od zawsze był najsilniejszym mężczyzną jakiego znałam. Jest to dla nas wyzwanie pod względem fizycznym, emocjonalnym i duchowym, ale on stawił temu czoła i tak trwa każdego dnia. Jestem z niego naprawdę dumna.
– Jedna rzecz, nad którą bardzo pracujemy, to zachowanie optymizmu. Niektóre dni są naprawdę dla mnie trudne. Brett sprowadza mnie wtedy na ziemię. Tak samo w jego przypadku. Kiedy on ma gorsze dni, ja podnoszę go na duchu. Jest inaczej, niż sobie wyobrażaliśmy, ale kto myśli, że życie będzie dokładnie takie jakie sobie wymarzył?
– Napotykamy zawirowania, miewamy wzloty i upadki, ale pozostajemy pełni entuzjazmu. Przecież jesteśmy w tym razem. – dodaje Brett z uśmiechem.
Źródło: people.com
Tłumaczenie: Justyna Śliwowska