Pan Władysław otrzymał nowego Żuka, znów może sprzedawać książki
Nowy, lśniący czerwonym lakierem Żuk, zastąpił stare, spalone auto pana Włodka (60 l.) z Tczewa , teraz znów będzie mógł sprzedawać książki.
Nie zamieniłbym tego samochodu nawet na najnowszy model mercedesa – powiedział szczęśliwy pan Władysław.
Nowy żuk przyjechał w piękną słoneczną pogodę na lawecie. Panu Włodkowi, gdy go zobaczył na tczewskim rynku, łezka szczęścia zakręciła się w oku.
To był żuk i musiał zostać – stwierdził szczęśliwy sprzedawca książek.
Samochód ozdobiono nawet napisami „Włodek Książkowy”, żeby od razu było wiadomo, że to jego nowa księgarnia.
Kiedy pisaliśmy o tej sprawie miesiąc temu, 60-latek był wtedy zdruzgotany. Od kilkunastu lat sprzedawał używane książki z żuka. Auto było zardzewiałe, ale dzięki niemu mógł dorabiać do renty. Nieznani sprawcy podpalili mu ten samochód. Razem z nim spłonęły tysiące książek.
Historia pana Władysława obiegła całą Polskę. Apel o pomoc wzruszył mnóstwo dobrych serc, a odzew przerósł wszelkie oczekiwania. Ruszyła lawina wpłat i zamiast planowanych 3 tys. zł, udało się uzbierać ponad 80 tys. zł.
Z zebranych pieniędzy sfinansowano zakup i nowego żuka. Reszta pieniędzy jest na koncie zrzutki dla pana Włodka. Obdarowany postanowił, że podzieli się nimi z innymi osobami potrzebującymi pomocy. Na początek przekazał 5 tys. zł dla niepełnosprawnej kobiety na budowę podjazdu dla wózka inwalidzkiego.
Spotkało mnie tyle dobra, że nie mogę się nim nie podzielić – zwierzył się nam pan Włodek.
Źródło: fakt.pl