Jak błyskawicznie zdobyć czyjeś zaufanie? Sztuczka, którą stosują psychiatrzy i biznesmeni
Jak błyskawicznie zdobyć czyjeś zaufanie? Oto strategia wykorzystywana zarówno przez psychiatrów, jak i biznesmenów. Ta skuteczna sztuczka pozwala zdobyć zaufanie w krótkim czasie, zyskując sympatię i akceptację rozmówcy. Zastosowanie tej techniki może okazać się niezwykle pomocne w różnych sferach życia zarówno osobistego, jak i zawodowego. Wielu ludzi uważa, że zaufanie buduje się stopniowo i że jedynie bliskim przyjaciołom lub rodzinie, znanym od lat, można powierzyć osobiste sekrety. Maurice Schweitzer i Adam Galinsky, autorzy książki „Friend and Foe” (Przyjaciel i wróg) z 2015 roku, przekonują jednak, że to nie do końca prawda. Ich zdaniem istnieje naukowo potwierdzony sposób, by szybko zyskać czyjeś zaufanie.
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, metoda ta nie jest ani trudna, ani skomplikowana. Kluczowe jest takie zachowanie, by inni postrzegali nas jako osoby nie tylko kompetentne, ale także życzliwe. W ten sposób zyskujemy w oczach otoczenia zarówno wiarygodność, jak i sympatię.
Potknięcia wzbudzają sympatię i budują zaufanie
Już w 1966 roku Elliot Aronson wykazał w badaniach, że drobne wpadki czy niepowodzenia sprawiają, iż inni odbierają nas jako bardziej atrakcyjnych. W ramach eksperymentu męscy studenci oglądali nagrania osób ubiegających się o miejsce w drużynie przygotowującej się do konkursu. Kandydaci prezentowali się różnie – niektórzy lepiej, inni gorzej.
Zdarzało się, że jeden z nich przez przypadek oblał się kawą. Wyniki pokazały, że ci, którzy wypadli najlepiej, byli oceniani najwyżej, ale największą sympatię wzbudził ten kandydat, któremu zdarzyło się rozlać kawę.
Schweitzer i Galinsky analizowali też zachowania psychiatrów, którzy próbują zachęcić pacjentów do otwartości i dzielenia się swoimi obawami.
Psychiatra i jego eksperyment
Jeden ze studentów, współautor książki, postanowił przeprowadzić eksperyment podczas pierwszego spotkania z nowym pacjentem – upuszczał długopis, opowiadał kiepski dowcip albo przypadkowo rozlewał kawę.
Dyplomy na ścianie potwierdzały jego profesjonalizm, jednak zależało mu także na tym, by pacjenci postrzegali go jako zwykłego człowieka. Dzięki temu połączeniu kompetencji i zwyczajności stawał się osobą bardziej godną zaufania.
Wizerunek w pracy i wspólne karaoke
Podobne techniki sprawdzają się także w biznesie. W książce opisano przykład amerykańskiego inżyniera pracującego w japońskiej firmie. Czuł się wyobcowany, dopóki nie poszedł z kolegami z pracy na karaoke. To właśnie wtedy zaczął być traktowany jak równy w zespole.
Schweitzer i Galinsky podkreślają, że nawet bardzo kompetentne osoby mogą zyskać zaufanie, jeśli pokażą się czasem od mniej poważnej czy niezdarnej strony.
„Skuteczność tej strategii obala mit, że zaufanie jest czymś, co zdobywa się powoli i stopniowo – z biegiem czasu” – piszą autorzy. „Gdy pokazujemy, że jesteśmy człowiekiem, możemy zbudować zaufanie w czasie krótszym niż ten, którego potrzeba, by posprzątać rozlane latte”.
Najpierw wiedza, potem naturalność
Ważne jednak, by najpierw udowodnić swoje umiejętności, a dopiero potem pokazać bardziej ludzką twarz. W przeciwnym razie metoda ta może nie przynieść efektów.
Nie można jednak przesadzić – na przykład chirurg nie powinien pokazywać niezdarności przy stole operacyjnym.
Podsumowując: jeśli chcesz, by ludzie ci zaufali, najpierw pokaż, na co cię stać, a potem pozwól im zobaczyć, że jesteś takim samym człowiekiem jak oni.

