fbpx

33-latek z 900 operacjami na koncie. Jego ręce sterują superdokładnym robotem

Doktor Paweł Salwa jest twórcą i dyrektorem Polskiego Centrum Urologii Robotycznej w Szpitalu Medicover w Warszawie. Był ordynatorem w European Robotic Institute, a także kierownikiem Diagnostyki Obrazowej Prostaty w Gronau w Niemczech, największym centrum urologii robotycznej w Europie. Doktor Salwa jest certyfikowanym operatorem robota chirurgicznego da Vinci, specjalistą urologii. Poświęcił się wczesnemu i nowoczesnemu wykrywaniu i skutecznym leczeniu raka prostaty. Z ponad 900 wykonanymi zabiegami zza konsoli robota da Vinci jest aktualnie zdecydowanie najbardziej doświadczonym operatorem w Polsce. Oto fragment wywiadu pochodzący z portalu wp.pl:

Bolesław Breczko, WP Tech: Czy roboty medyczne faktycznie pomagają lekarzom i pacjentom?
Dr Paweł Salwa, kierownik oddziału urologii i dyrektor Centrum Robotyki w Szpitalu Medicover w Warszawie: Myślę, że najlepiej odpowiedzą na to pytanie statystyki. Stosując „standardowe” procedury usuwania nowotworu prostaty, prawdopodobieństwo, że pacjent po zabiegu będzie miał nieszczelne połączenie pęcherza z cewką, wynosi aż 78 proc. Przy zabiegu z da Vinci ryzyko spada poniżej 2 proc. To są lata świetlne różnicy i nie ma tu mowy o „marketingowym” nadmuchiwaniu balonika. Robotyzacja medycyny, zwłaszcza chirurgii, to najlepsza droga, jaką w tym momencie możemy iść.

Jak wyglądają pierwsze zabiegi z da Vinci? Po tym, co usłyszałem, gdyby ja miał się poddać takiej operacji, to wolałbym, żeby wykonał ją lekarz, który ma ich na liczniku co najmniej 500, a nie np. 100.
Na początku, niczym piloci myśliwców, lekarze ćwiczą na symulatorze. Potem przechodzi się do tzw. dry lab, czyli prób na sztucznym organizmie z gumy i tworzyw sztucznych. Później przechodzi się do wet lab, czyli operacji na zwierzętach, najpierw martwych. Potem uczestniczy się w operacjach na ludziach. Przez pierwsze kilkaset nie wykonuje się całej operacji, tylko jeden z jej 17 etapów i to pod nadzorem bardziej doświadczonych osób. W trakcie treningu młody lekarz musi każdy z etapów wykonać 50 razy. Dopiero potem może sam przeprowadzić całą operację. Jest ona nagrywana, dzielona na 17 części i rozsyłana do ekspertów na całym świecie, którzy ją anonimowo oceniają (w skali od 1 do 5). Z 17 ocen wyciąga się średnią, jeśli jest wyższa niż 4,0 lekarz może operować sam.

Dziś ma pan na koncie ponad 900 operacji z perspektywy konsoli da Vinci, z czego 122 wykonał pan w ciągu pół roku w Szpitalu Medicover w Warszawie. Jest pan też zaskakująco młody – 33 lata. Takie tempo i taka kariera jest raczej niespotykana w polskiej medycynie.
Niestety to prawda. W Polsce często mamy do czynienia z praktykami, które nazywam medycyną pola walki. To praktyki stosowane choćby w mojej specjalizacji, czyli urologii, które od ubiegłego wieku nie uległy żadnej zmianie. Gdybym opierał swoją karierę na możliwościach polskiego systemu nauczania, to na pewno nie był bym dziś Kierownikiem oddziału urologii w Szpitalu Medicover i Dyrektorem Centrum Robotyki. Większość mojej nauki i pracy miało miejsce w Gronau, największym centrum urologii robotycznej w Europie. Miałem też szczęście wziąć udział w pilotażowym programie treningowym na da Vinci, który nie jest już kontynuowany, bo okazał się jednak zbyt intensywny.

Cały wywiad przeczytacie TU

Foto: do rzeczy.pl

Dodaj komentarz