Fale przyszłości: sygnały elektryczne, które zabijają bakterie
Ekspert elektroniki Jimmie Holman, a za nim również coraz liczniejsi lekarze przekonują się do nowej metody leczniczej, opartej na starym założeniu: każda żywa istota ma własną częstotliwość elektryczną.
Korzenie tej kosmicznej metody uzdrawiania sięgają 80 lat wstecz. Mówiono o niej wtedy technologia Rife’a, na cześć dr. Royala Raymonda Rife’a, jednego z największych ekspertów w dziedzinie leczenia elektromagnetycznego. Sceptycy lekceważąco określali ją „technologią czarnej skrzynki”, bo Rife początkowo używał prostego, czarnego pudełka, w którym ukryty był generator częstotliwości elektrycznej z licznikami i tarczami pomiarowymi.
Od tego czasu technologia ta uległa wielu przeobrażeniom, nie zmieniły się jednak jej podstawowe założenia. Badacz elektroniki Jimmie Holman, stojący na czele mieszczącej się w Dallas w Teksasie firmy Pulses Technologies, produkuje dziś generatory częstotliwości elektrycznej wytwarzające sygnały elektryczne, które – jego zdaniem – mogą dostroić się do częstotliwości komórkowej każdej bakterii, wirusa czy patogenu. W ten sposób blokują możliwość wywoływania chorób. Takie częstotliwości, właściwe dla każdej grupy patogenów, nazywane są „oscylatorami śmiertelnego tempa” (mortal oscillatory rates, MORs).
Mechanizm działania ma polegać na przesyłaniu sygnałów elektrycznych w głąb ciała za pomocą elektrod. Ponieważ sygnał jest dostrajany do unikalnej częstotliwości patogenów, nie uszkadza pozostałych komórek. Jedyny znany dotychczas skutek uboczny to rzadko występująca reakcja toksyczna pojawiająca się, gdy patogeny są neutralizowane, a ciało usuwa osłabione komórki z organów i tkanek.
Więcej na: oczymlekarze.pl