fbpx

Od początku pandemii, już ponad milion osób w Wielkiej Brytanii zrezygnowało z palenia

Nim ogłoszono pandemię Saurav Dutt palił około sześciu papierosów na dzień. Trzydziestoośmioletni londyński autor zaczął palić na studiach, bo to pomagało mu zredukować stres w czasie egzaminów. W kolejnych latach jednak doszedł do wniosku, że palenie pomaga mu się koncentrować i stało się ono niezbędnym elementem procesu twórczego.

„Palenie pomaga mi w pisaniu i wyciąga mnie z dołka, kiedy mam blokadę twórczą albo nie widzę sensu w tym, co robię”, zwierzył się Dutt dziennikarce Business Insidera. Ale kiedy pandemia COVID-19 opanowała świat Dutt, który już wcześniej bez powodzenia próbował rzucić palenie, zdecydował że nadszedł czas z tym skończyć.

Po osiemnastu latach zrezynował z palenia.

„Nie chcę skończyć jako jedna z tych osób w szpitalu, które z  maską tlenową na twarzy próbują wytłumaczyć swoim bliskim, co czują” mówi Dutt. „Z powodu COVID-19 zacząłem się interesować swoim zdrowiem jak nigdy wcześniej.”

Nie jest jedyny. Jak wykazało niedawne badanie przeprowadzone przez brytyjską organizację Action on Smoking and Health (ASH) w okresie od 15 kwietnia do 20 czerwca br. już ponad milion osób w Wielkiej Brytanii rzuciło palenie.

Prawie połowa (41%) repondentów przyznała, że bezpośrednią przyczyną tej decyzji było zwiększone zainteresowanie stanem zdrowia w związku z pandemią, dodają autorzy badania. Z powodu COVID-19 wywoływanego przez koronawirusa zmarło już ponad 700 tys. osób na całym świecie.

Decyzja o rzuceniu palenia jest całkowicie zrozumiała: jak wiadomo, COVID-19 z reguły najpierw atakuje układ oddechowy, a do pierwszych objawów należą ciężki kaszel i problemy z oddychaniem.

Palacze znajdują się w grupie ryzyka jeśli chodzi o ciężko-objawową postać COVID-19

Przez ostatnich kilka miesięcy naukowcy próbowali zbadać powiązanie między paleniem tytoniu a ciężkimi przypadkami choroby.

Niedawne studium Towarzystwa Badań nad Nikotyną i Tytoniem (The Society for Research on Nicotine and Tobacco) wykazało, że u osób palących istnieje prawie dwukrotnie większe ryzyko rozwinięcia się ciężkiej postaci choroby.

W ramach studium przebadano ponad jedenaście tysięcy chorych na COVID-19 i stwierdzono, że ok. 30% osób przyznających się do palenia znalazło się w stanie ciężkim lub krytycznym.

Inne badanie, opublikowane w ubiegłym miesiącu przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, wykazało że co trzecia osoba w wieku 18-25 lat może zapaść na ciężką postać COVID-19, zwłaszcza jeśli pali tytoń.

Pacjentów uznaje się za szczególnie narażonych jeżeli występuje u nich co najmniej jeden z czynników ryzyka określonych przez amerykańskie Centra ds. Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), do których m.in. zalicza się stan zdrowia i palenie papierosów.

Z palenia rezygnują głównie młode osoby

Wśród osób, które rezygnują z palenia większość stanowią ludzie młodzi. Badanie przeprowadzone przez ASH wykazało, że spośród miliona osób, które rzuciły palenie w okresie od kwietnia do czerwca 400 tys. stanowiły osoby w wieku od 16 do 25 lat.

„Młodzi ludzie, którzy rezygnują z palenia deklarują chęć zadbania o swoje zdrowie oraz odzyskania utraconej kontroli nad własnym życiem”, mówi Hazel Cheeseman, dyrektor ds. polityki ASH. „Młodzi ludzie są bardziej narażeni na zakłócenia w przebiegu pracy zawodowej, edukacji lub życia towarzyskiego. Doświadczenie zamknięcia na ich życiu zaważyło mocniej. Osoby starsze po prostu przebywały w domach i zachowywały własną przestrzeń.

Cheeseman twierdzi, że wyniki badań ASH są „zaskakujące”, wiadomo bowiem powszechnie, że to osoby starsze są bardziej narażone na zakażenie koronawirusem.

„Starsi ludzie mają dłuższy staż palenia, bo zaczynali zwykle jako nastolatki. Są więc bardziej uzależnieni i trudniej im zrezygnować”, dodaje. „Są oni jednak też bardziej odizolowani od niektórych czynników, które zmotywowały innych do natychmiastowego rzucenia palenia.”

Choć wyniki badań podkreślają sukces osiągnięty na krótką metę przez rezygnujących z palenia, nie wiadomo jeszcze, czy okaże się to tendencją trwałą.

Również WHO ostrzega, że u osób palących zachorowanie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem.

Na lipcowej konferencji prasowej dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreysus powiedział: „Palenie tytoniu zabija 8 milionów ludzi rocznie, ale jeśli ktoś potrzebuje dodatkowej motywacji do porzucenia nałogu, to ta pandemia powinna być wystarczającą zachętą.”

Ten rodzaj zachęty podziałał na Dutta. Mówi, że choć łatwo nie jest wie, że tak będzie lepiej.

„Rezygnacja z palenia była potwornie trudna, ale mam już prawie 40 lat i czas już zatroszczyć się o swoje zdrowie, a poza tym nie chcę już, żeby używka rządziła moim życiem”, mówi Dutt.

Tłumaczenie: Regina Grobosz

Źródło: Business Insider

Dodaj komentarz