fbpx

Rolnik przywiózł do Sosnowca 10 ton ziemniaków, chciał je rozdać za darmo, ale mieszkańcy mu nie pozwolili

Pan Marcin jest rolnikiem z Jakubowic w woj. Świętokrzyskim, który został pozbawiony odbiorców, z powodu zamknięcia lokali gastronomicznych czy domów weselnych. Aby plony się nie zmarnowały, mężczyzna postanowił przyjechać do Sosnowca, aby rozdaj je za darmo. – Pandemia sprawiła, że nie mogę ich sprzedać. Jeszcze kilka tygodni i musiałbym wszystko wyrzucić – mówi rolnik w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Panu Marcinowi pomagał Łukasz Litewka, radny, który rozkręcił całą akcję.

– Za pośrednictwem znajomych dowiedziałem się, że jest w Sosnowcu człowiek, który mi pomoże. Nie znałem wcześniej pana Łukasza, ale od słowa do słowa i okazało się, że zapalił się do tego pomysłu. Zaprosił do Sosnowca i zapewnił, że pomoże w rozdaniu ziemniaków – mówi Marcin, właściciel gospodarstwa rolnego w Jakubowicach, gdzie uprawia głównie ziemniaki, marchew, pietruszkę i zboża.

– Mam stałych odbiorców. To przede wszystkim restauracje, domy weselne. Jak wiadomo, ta branża mocno cierpi z powodu pandemicznych obostrzeń. Nie odbierają ode mnie tyle produktów co wcześniej. Nie mam więc komu ich sprzedać – mówi rolnik.

Na Białostockiej pod czerwonego transportera załadowanego 10-kilogramowymi workami ziemniaków podchodzi pani Magda, który przyszła z synem Julkiem. – A wrzuci mi pan worek do bagażnika? – pyta pana Marcina. Ten rzecz jasna ochoczo łapie za worek i po chwili odchodzi. – Proszę, tu są pieniądze. Nie chcę nic za darmo. Chcę pomóc – podkreśla kobieta.

Rolnik rozdaje ziemniaki w Sosnowcu

– Właściwie nikt nie bierze ziemniaków za darmo. Jeden da kilka złotych, inny pięćdziesiąt. Początek był trudny. Ruszyliśmy w Sosnowiec wcześnie rano i przesadziliśmy z porą, bo jednak wiele osób jeszcze wtedy spało. Z każdą godziną akcja nabiera jednak rozpędu. Na swoim profilu na FB udostępniłem swój numer telefonu. Każdy może zadzwonić i poprosić o worek ziemniaków. Jak trzeba, to z dostawą pod drzwi. Zwracają się do nas starsze osoby, kobiety w ciąży. Nie mogę pozwolić, żeby dźwigały worki. Tak to się robi – mówi Łukasz Litewka i zarzuca na plecy kolejny worek.

Pan Marcin wcześniej bywał w Sosnowcu tylko przejazdem. – Nie spodziewał się, że aż tak wiele osób będzie chciało mi pomóc. Przywiozłem dziesięć ton ziemniaków. Będziemy jeździć z nimi po Sosnowcu przez cały dzień. W podobnej sytuacji do mnie jest wielu rolników. Musimy sobie pomagać… Co nam zostało – mówi pan Marcin.

Łukasz Litewka zdradza, że znaleźli się również hurtowi odbiorcy ziemniaków. – Teraz jedziemy do Mysłowic. Prezydent Wójtowicz zamówił dwie tony. W drogę… – mówi. Wcześniej dwie tony trafiły również do noclegowni dla bezdomnych.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Dodaj komentarz