Teoria niebieskiego umysłu – czyli jak działa na człowieka przebywanie nad wodą

Bohaterowie popularnego serialu The Perfect Couple leniwie przechadzają się wzdłuż prywatnej plaży obok do ich bajecznej willi. Mogą w każdej chwili zatrzymać się, odpocząć na wygodnych łóżkach plażowych i wsłuchać w kojący szum fal oceanu, który pomaga im zachować spokój – nawet w obliczu toczącego się w tle śledztwa. Choć tak malownicza sceneria może wydawać się oderwana od codzienności, większości z nas coraz częściej mówi się o tym, że przebywanie nad morzem czy jeziorem kojąco wpływa na psychikę, łagodząc stres i pozwalając się wyciszyć. Ten fenomen zyskał nawet własną nazwę – Blue Mind Theory.

Czym jest Blue Mind Theory?

Termin spopularyzował biolog morza, dr Wallace J. Nichols, który wskazał na wyjątkowe korzyści płynące z bycia w pobliżu wody. Według niego, „błękit” to stan spokoju, skupienia i szczęścia osiągany, gdy jesteśmy nad morzem, jeziorem, rzeką, a nawet… bierzemy prysznic. To naturalna forma relaksacji, obniżająca poziom stresu, poprawiająca nastrój i pobudzająca kreatywność.

Jak zauważa dr Agata Rudnik, dyrektorka Akademickiego Centrum Wsparcia Psychologicznego Uniwersytetu Gdańskiego, nie trzeba wcale posiadać prywatnej plaży czy mieszkać w nadmorskim kurorcie, aby doświadczyć działania Blue Mind. Nawet krótka chwila w otoczeniu wody – czy to w mieście, czy podczas spaceru brzegiem rzeki – może przynieść ukojenie. Dr Rudnik mieszka w Gdańsku i z własnej perspektywy przyznaje:

„Bliskość wody daje uczucie spokoju, relaksu i świadomość, że jesteśmy częścią czegoś większego. To nie przypadek, że zwykle za nieruchomości znajdujące się blisko wody można zażądać wyższej ceny. (…) Często, gdy wyjeżdżam na konferencje i mówię, skąd jestem, ludzie reagują z rozmarzeniem: ‘Ach, mieszkasz nad morzem!’”.

Naukowe potwierdzenie dobroczynnych skutków

Blue Mind to nie tylko zachwyty turystów czy wrażenia osób mieszkających na wybrzeżu. Coraz więcej badań wskazuje, że bliskie sąsiedztwo wody, a nawet samo patrzenie na nią, może pozytywnie wpływać na nasze zdrowie psychiczne.

Irlandzcy badacze Easkey Britton i jej zespół skupili się na tzw. blue care, czyli interwencjach terapeutycznych w środowisku wodnym, sprawdzając ich skuteczność. Wyniki były obiecujące: udział w takich terapiach pomaga osobom z depresją, zaburzeniami lękowymi czy zespołem stresu pourazowego. Badania pokazały również, że kontakt z rzeką, jeziorem czy morzem pomaga wzmocnić poczucie przynależności i wspólnotę, a także podnosi rezyliencję, czyli odporność psychiczną.

Prof. UW Mirosława Huflejt-Łukasik z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę na psychologiczne mechanizmy kryjące się za Blue Mind Theory. Jak wyjaśnia, w chwilach, gdy umysł jest przeciążony, naturalnie wchodzimy w stan skupienia do wewnątrz – wyciszamy się i odpoczywamy. Jednostajny szum fal, podobnie jak niektóre formy autohipnozy, pozwala nam przejść właśnie w taki stan koncentracji, sprzyjając relaksowi. Nawet same fotografie wody mogą wywoływać przyjemne emocje i wydłużać czas skupienia uwagi na danym obrazie.

Wpływ natury, koloru i sztuki na dobrostan

Blue Mind Theory można rozpatrywać w szerokim kontekście – nie tylko w związku z relaksem czy terapią w wodzie, ale także z psychologią koloru, neuroarchitekturą i sztuką.

Argentyńska architektka Florencia Zampieri dowodzi, że błękitna barwa i obecność wody obniżają ciśnienie krwi i tętno, pogłębiają oddech oraz wywołują poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Dodatkowo wspierają kreatywność, duchowość i rozbudzają intuicję. W kontekście projektowania przestrzeni miejskiej to cenna wskazówka: wprowadzanie elementów wody lub niebieskich akcentów może sprzyjać lepszemu samopoczuciu mieszkańców.

Jednocześnie warto pamiętać, że kojący wpływ natury nie ogranicza się wyłącznie do wody. Prof. Huflejt-Łukasik przypomina choćby klasyczny już przykład zaleceń Aarona Becka, jednego z twórców poznawczej psychoterapii, który zachęcał pacjenta z łagodną depresją do codziennych spacerów przez park – zamiast jazdy autobusem. Przebywanie na świeżym powietrzu, z dala od zgiełku miasta, pozytywnie wpłynęło na poprawę jego nastroju.

„Niebieskie strefy” długowieczności

Koncepcja błękitu i długiego, zdrowego życia łączy się również z pojęciem blue zones. Dan Buettner, badacz długowieczności, wytypował pięć obszarów na świecie, których mieszkańcy dożywają późnego wieku w dobrym zdrowiu, zachowując przy tym wysoką jakość życia. Są to:

  1. Okinawa (Japonia)

  2. Sardynia (Włochy)

  3. Półwysep Nicoya (Kostaryka)

  4. Ikaria (Grecja)

  5. Loma Linda (Kalifornia, USA)

Te miejsca określił mianem „niebieskich stref” (blue zones) – nazwa ta pochodzi od niebieskiego markera, którym zaznaczano je na mapach w trakcie badań. Choć nie wszystkie z wymienionych regionów leżą nad wodą, jednym z wyraźnych wspólnych mianowników pozostaje kontakt z naturą, stosunkowo małe tempo życia i dbałość o relacje społeczne.

Jak wprowadzić „błękit” do codzienności?

Niestety, nie zawsze możemy pozwolić sobie na codzienne plażowanie czy pobyt w jednej z legendarnych „niebieskich stref”. Warto jednak szukać sposobów na choćby chwilowe zanurzenie się w przyjemny, kojący świat błękitu:

  • Spacer w parku lub wzdłuż rzeki: Naturalna sceneria, nawet bez widoku morza, sprzyja wyciszeniu i odprężeniu.

  • Słuchanie nagrań z odgłosami wody: Kiedy nie mamy dostępu do prawdziwych fal, wsłuchanie się w dźwięki natury (morza, deszczu, potoku) może imitować kojący efekt.

  • Otoczenie się kolorem niebieskim: Można wprowadzić go do wystroju wnętrz, chociażby przez detale: obrazy, tkaniny, czy dodatki przypominające o uspokajającym wpływie wody.

  • Autohipnoza i wizualizacje: Przywoływanie pozytywnych wspomnień, szczególnie tych związanych z wakacyjnymi krajobrazami, pomaga wejść w stan koncentracji wewnętrznej i relaksu.

Pamiętajmy, że czasem wystarczy niewielka zmiana w codziennym rytmie dnia – na przykład wypicie kawy w ciszy i skupieniu, z ulubioną muzyką w tle, albo spokojny weekendowy wyjazd za miasto. Takie chwile mogą przynieść zaskakująco dużo korzyści dla naszej psychiki, nie ustępując wcale działaniu fal oceanu.

Blue Mind Theory inspiruje do szukania kontaktu z wodą i naturą, pokazując, że nawet tak zwyczajna rzecz jak dźwięk deszczu na szybie czy krótki spacer nad rzeką potrafi pomóc w odzyskaniu balansu. Choć nie każdy z nas mieszka nad morzem czy w słynnych „niebieskich strefach”, warto wykorzystać dostępne możliwości, by na moment oderwać się od codziennej gonitwy i… pomyśleć o niebieskich migdałach.

Dodaj komentarz