Zaczynali od zera. Polskie napoje podbijają świat

Od byłego przełożonego dostał w prezencie koc, ponieważ według niego miał wylądować na ulicy. Dziś stworzona przez Dariusza Gałęzewskiego firma Oshee jest liderem w branży napojów funkcjonalnych. W programie „Biznes Klasa” przedsiębiorca opowiedział o budowaniu globalnej marki i własnych zmaganiach z chorobą.

Zaczynali od zera, pożyczali pieniądze o pracowników

– Po 11 latach pracy pożegnaliśmy się z dotychczasową firmą (przyp. red. FoodCare) – wspomina Gałęzewski. – Nie dlatego, że chcieliśmy zakładać własną firmę, po prostu nie mogliśmy tam dłużej pracować. Przyczyną był m.in. konflikt właściciela z ambasadorem marki Tiger – dodaje. Na pożegnanie otrzymali dwa koce. – Żebyście mieli się czym przykryć pod mostem – usłyszeli wtedy.

Razem z Dominikiem Dolińskim, współzałożycielem Oshee, postawili wszystko na jedną kartę. Startowali bez pieniędzy, często pożyczając środki od pracowników, rodziny czy znajomych. – Pożyczaliśmy od własnego dyrektora operacyjnego, bo on dostawał wynagrodzenie, a my nie – mówi Gałęzewski. Pierwszą dywidendę mogli wypłacić dopiero po 11 latach działalności. – Gdyby to dyrektor finansowy zakładał firmę, nigdy by nie powstała – żartuje.

Inspiracja na markę pojawiła się dzięki obserwacjom rynku. – Wtedy napoje izotoniczne były tylko dla zawodowców. Zauważyliśmy, że ludzie zaczynają troszczyć się o zdrowie i czytać etykiety – tłumaczy. Nie chcieli kopiować poprzedniego pracodawcy ani działać z zemsty. – Biznes budowany na negatywnych emocjach niesie je dalej w swoim DNA – podkreśla.

Współpraca z Realem Madryt, Igą Świątek i Robertem Lewandowskim

Na początku zrealizowali kampanię reklamową bez budżetu, pożyczając milion złotych od przyjaciela. – Powiedziałem mu: Michał, nie mam pewności, że to się uda, ale wierzę w to. Zostań naszym wspólnikiem – wspomina.

Wkrótce Oshee zostało partnerem Realu Madryt. – Nie mieliśmy na to pieniędzy, ale spotkaliśmy agenta licencyjnego, który po poznaniu naszej historii postanowił nam pomóc – opowiada. Firma sponsorowała także Roberta Lewandowskiego, a obecnie ambasadorką marki jest Iga Świątek.

Polska marka, światowy sukces

Obecnie Oshee osiąga ponad 800 mln złotych obrotu rocznie, a zysk EBITDA przekracza 100 mln zł. Produkty marki dostępne są w 56 krajach, a w Polsce Oshee zdominowało rynek napojów funkcjonalnych. – Jesteśmy liderem w Finlandii, mamy oddziały w wielu europejskich krajach. Planujemy przejęcia na Zachodzie – mówi Gałęzewski.

Podkreśla, że polskie firmy mają ogromny potencjał, lecz państwo ich często nie dostrzega. – Premier spotyka się z zagranicznymi inwestorami, którzy planują wydać 5 mln dolarów, a polskich przedsiębiorców, chcących inwestować setki milionów, nikt nie słucha – komentuje.

Jako największą barierę wskazuje dziś wysokie ceny energii. – Mamy najwyższe stawki na świecie dla przedsiębiorstw. Bez taniej energii firmy nie przetrwają – ostrzega. Brakuje też stabilnych przepisów i realnego wsparcia dla rodzimych przedsiębiorców.

„Płakałem dwa dni”

W 2023 roku Gałęzewski dowiedział się o diagnozie – nowotwór złośliwy. – Płakałem przez dwa dni, a potem otworzyłem Excela i potraktowałem leczenie jak projekt – wspomina. Przeszedł sześć operacji, miał sepsę, przetaczano mu krew. – Nigdy nie straciłem wiary w sukces leczenia.

W czasie jego choroby firma osiągnęła rekordowe wyniki. – To była ich odpowiedź, chcieli zrobić to także dla mnie – mówi o zespole.

Na pytanie o przesłanie z tej historii odpowiada: – Problemy nie istnieją. Są tylko sprawy do rozwiązania.

Dodaj komentarz