fbpx

Lekarze nie dawali im szans na przeżycie. Dziś zdobywają medale

Odważna 19-latka została mistrzynią świata we wspinaczce na czas. Natalia Kałucka pokonała rywalkę i … własną siostrę, która również brała udział w konkurencji. W przyszłym roku dziewczyny będą walczyć o eliminacje do igrzysk olimpijskich. Natalia (obok Oli Mirosław) będzie jedną z największych szans na złoty medal olimpijski.

Nowe gwiazdy boulderingu

Na arenie sportowej w boulderingu rozkwita coraz więcej talentów – warto tu chociażby wspomnieć o dwóch wyjątkowo utalentowanych i zdeterminowanych 19-latkach, które są siostrami – Natalii i Oli Kałuckich. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że dziewczyny urodziły się jako wcześniaki i lekarze nie dawali im wielkich szans na przeżycie. Kiedy krytyczny moment minął obawiano się, że dziewczynki nigdy nie będą chodzić, a do tego doszedł problem z oczami.

Obie od dziecka nie widzimy na jedno oko. Ono jest sprawne w zaledwie 10 procentach. Ja nie widzę na lewe, a Ola na prawe. Co ciekawe, jestem leworęczna, a siostra jest praworęczna – przyznaje Natalia.

Rodzice dziewczyn przez lata walczyli o ich zdrowie. Dziś siostry świetnie sobie radzą zarówno na ściankach jak i w prawdziwych skałach, mimo że problem ze wzrokiem pozostał i nie można go naprawić operacyjnie.

szans na przeżycie

Trudne początki

Dziewczyny po raz pierwszy spróbowałaby boulderingu w wieku kilku lat i… wpadły. Zaczęły regularnie trenować i dostały do tarnowskiego klubu wspinaczkowego. Efekty zaczęły przychodzić szybko. Ola została mistrzynią juniorów w 2018 r., Natalia miała już wtedy za sobą udział w zawodach seniorów.

Kiedy mama po porodzie zapytała się pielęgniarki, co z dziećmi, to usłyszała: Jeszcze żyją. Miałyśmy być „warzywkami”. Rodzice nie mieli wtedy zbyt wielu pieniędzy, ale stawali na rzęsach, by zrobić wszystko, żebyśmy były zdrowe fizycznie i psychicznie. Mama w tym dążeniu była szczególnie uparta. Bardzo się starała. Poświęciła na to dziesięć lat swojego życia, bo w tym czasie nie pracowała, tylko opiekowała się nami. Nie odcinała nas też od społeczeństwa – mówi Natalia.

Właściwa opieka sprawiła, że Natalia i Ola wyrosły na zdrowe i energiczne dzieci. Chodziły po drzewach, wspinały się w domu po meblach – nieustannie potrzebowały być w ruchu. Kiedy miały pięć lat zaciekawiły się ścianką do wspinania, jednak rodzice twierdzili, że to jeszcze za wcześnie.

W Tarnowie była latem akcja z darmowymi zajęciami. Miałam osiem lat, kiedy za namową starszego o dwa lata brata Kuby, spróbowałam swoich sił. Za pierwszym razem bardzo się bałam i nawet płakałam. Nie zraziłam się jednak. To był mój pierwszy kontakt ze sportem. I we wspinaczce już zostałam – wspomina Natalia.

szans na przeżycie

Szansa na złote medale

We wrześniu 2021 r. Natalia została mistrzynią świata we wspinaczce na czas. Mistrzostwa odbywały się w Moskwie – w półfinale Natalia pokonała swoją koleżankę – Olę Mirosław, a w finale wyprzedziła Rosjankę Julię Kaplinę. Na jednym z wcześniejszych etapów rywalizowała również z własną siostrą – Olą.

Sama wciąż jestem jeszcze w szoku, choć od tego sukcesu minęło już kilka dni. Powoli zaczynam się jednak cieszyć wygraną, bo w końcu w nią uwierzyłam, bo nigdy nie sądziłam, że w wieku 19 lat zdobędę złoty medal MŚ – mówi mistrzyni świata.

Z roku na rok bouldering, czyli wspinaczka na czas staje się coraz popularniejszym sportem wśród młodych ludzi. Dwoje zawodników wspina się symultanicznie po takiej samej drodze wspinaczkowej, a kto pierwszy dotknie miejsca mety – wygrywa. Choć jeszcze do niedawna wspinaczka na czas była uważana jedynie za zwykłą rozrywkę, ostatnie lata przywróciły należny jej status. Przypomnijmy, że w 2021 r. w Tokio rozgrywany był tzw. wielobój wspinaczkowy (Polskę reprezentowała Ola Mirosław), jednak już w kolejnych Igrzyskach Olimpijskich, które odbędą się w 2024 r. w Paryżu wspinaczka na czas będzie całkowicie osobną konkurencją.

Bouldering staje się powoli również dobrze opłacana dyscypliną. Za sukces w Moskwie i złoty medal Mistrzostw Świata, Natalia zarobiła 4 tys. euro (ok. 18 tys. zł). Takie same stawki obowiązują za Puchar Świata.

Nie możemy narzekać, bo jeszcze mamy stypendia. Kiedyś Marcin Dzieński, gdy był jeszcze juniorem, to na zawodach nocował pod namiotem. Teraz to się zmieniło. Dzięki środkom, jakie otrzymujemy, jesteśmy w stanie same opłacić sobie trenerów i sprzęt. To pozwala nam się rozwijać – dodaje Natalia.

 

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: onet.pl

 

 

 

Dodaj komentarz