fbpx

Wielka Brytania zaczęła wielką akcję siania trawy morskiej – sprzymierzeńca w walce ze zmianami klimatu

Nie tak dawno pisaliśmy o zaletach naturalnych łąk kwietnych, które coraz liczniej powstają w wielu miastach. Takie miejsca pojawiły się już w Krakowie, Warszawie czy Katowicach. Nie kosi się tam trawników, a także sadzi więcej różnorodnych gatunków kwiatów. Jest to istny raj dla owadów, który pomaga w walce z kryzysem klimatycznym.

Wielka Brytania poszła o krok dalej. Zdecydowali się bowiem na odnowę i rozwój łąk na dnie oceanów i mórz. Nie chodzi tu oczywiście, o sadzenie kwiatów. W tym ekosystemie doskonale sprawdza się trawa morska.

Jest ona skupiskiem różnych roślin, o wyglądzie trawiastym. Zalicza się do nich około 55 gatunków. Łąki podwodne są też siedliskiem wielu organizmów.

W skali globalnej ten system ekologiczny jest zagrożony, w związku z zanieczyszczeniem wód i zmianami klimatu. Na skażenie środowiska wodnego wpływają między innymi wycieki ropy ze statków, odwierty na dnie oceanów, zła akwakultura alg. W ciągu ostatniego stulecia spowodowało to wymarcie około 90% traw morskich, które niegdyś były znakiem rozpoznawalnym angielskich wód.

Organizacja Sky Ocean Rescue wraz ze Swansea University, stworzyła projekt odnowy tego ekosystemu zwany Seagrass Ocean Resuce. W brytyjskich wodach mają zamiar zasiać miliony nasion i przywrócić podwodne łąki. Trawa morska ma porosnąć na co najmniej 20 tysiącach kilometrów kwadratowych.

Dlaczego jest to tak ważne?

Trawa morska przede wszystkim zapobiega zmianom klimatycznym, wiążąc duże ilości węgla. Jak podaje „Nature Geoscience”, według naukowców kilometr kwadratowy tych roślin wiąże do 83 tysięcy ton węgla. Dla porównania las o takiej samej powierzchni uzyska aż połowę mniejszy wynik. Ponadto trawy unieszkodliwiają dwutlenek węgla około 35 razy szybciej niż lasy tropikalne.

Jest także domem dla wielu małych żyjątek. Zamieszkuje tam 40 razy więcej małych stworzeń niż na obszarze bez roślinności.

Przyczynia się także do poprawy pH wody oceanicznej. Gdy z odpływem mamy do czynienia za dnia, w roślinach przebiega proces fotosyntezy i pochłaniają one CO2.

Alec Taylor z organizacji WWF, tak komentuje tę sprawę:

„Trawy morskie to roślina-superbohater, która wciąż jest za mało doceniana. Jej stałe znikanie powinno nas jak najbardziej martwić, bo wraz z nią mogą zniknąć przeróżne zależne od jej istnienia gatunki morskich organizmów. Ponadto wzrośnie ilość gazów cieplarnianych, które normalnie mogłyby zostać wyłapane przez te morskie łąki.”

Projekt jest bardzo dobrym pomysłem i miejmy nadzieję, że inne państwa wezmą przykład z Wielkiej Brytanii.

Dodaj komentarz