fbpx

Chciała zamknąć sklep z kapeluszami. Wzruszający apel wnuczki uratował biznes

Jej kapelusze nosiły aktorki – Anna Polony i Ewa Warta-Śmietana. W obliczu pandemii sklepowi pani Marii Lipki groziło zamknięcie. Jej wnuczka znalazła sposób na uratowanie biznesu wykorzystując możliwości na Facebooku. Efekt? Przed sklepem zaczęły ustawiać się tłumy.

 

79-letnia właścicielka sklepu, pani Maria Lipka to prawdziwa ikona. Od 60 lat tworzy kapelusze na zamówienie, a jej wielbiciele twierdzą, że ubrała już pół Krakowa. Do tej pory sklep nigdy nie miał problemów. Od lat odwiedzali go artyści, turyści i osoby lubiące eleganckie nakrycia głowy. Pandemia zmieniła wszystko.

– Przychodzili tutaj także politycy. Nie raz w drodze do Zakopanego, zatrzymywali się w Krakowie i odwiedzali mój sklep, by kupić kapelusz – pochwaliła się właścicielka.

Z dnia na dzień klientów zaczęło ubywać, zabrakło również zaciekawionych turystów. Pani Maria była pewna, że niedługo będzie musiała zamknąć sklep. Jej wnuczka, Joanna Lis postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce wykorzystując zdobycze nowej technologii. Stworzyła wzruszający post na Facebooku i umieściła go w sieci. Nie minęło sporo czasu – apel poniósł się po świecie. Nagle zakład przy ul. Floriańskiej zaczęły odwiedzać tłumy.

-Nadal są profesje, w których elegancki kapelusz to niezbędny element stroju. Poza tym kapelusze kupowało u mnie wielu turystów z zagranicy i Warszawy, którzy odwiedzali Kraków. Nawet Chińczycy cenili sobie, że moje kapelusze pochodzą z polskich fabryk a nie chińskich – powiedziała pani Maria.

Fanpage na Facebooku stworzony przez Joannę Lis z dnia na dzień ma coraz więcej wielbicieli. Ci, którym udało się kupić kapelusz lub kaszkiet chwalą się zdjęciami na publicznym profilu. To z kolei zachęca innych do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca. Wielkie zainteresowanie nabywców przerosło nawet właścicielkę. Jak sama twierdzi, tylu klientów jeszcze nigdy nie miała. Codziennie przychodzą, mierzą, kupują, apotem przyprowadzają kolejne osoby.

-Nie spodziewałam się takiej reakcji! Myślałam, że ten post dotrze do znajomych, ewentualnie znajomych znajomych, na pewno nie spodziewałam się, że informacja wyjdzie poza Kraków, a nawet poza Polskę. Wciąż pojawia się bardzo dużo zapytań, wiele osób spoza Krakowa chce kupić kapelusz, będziemy je do nich wysyłać – wyznała wzruszona wnuczka, Joanna Lis.

Ta historia udowadnia, że wciąż jest w nas mnóstwo życzliwości i zainteresowania drugim człowiekiem. Popularność sklepiku pokazuje też,że wciąż jest w nas tęsknota za tradycyjnym rzemiosłem – relacje międzyludzki są natomiast siłą napędową, skuteczniejszą niż najlepszy marketing.

 

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródła: gazetakrakowska.pl

Foto: Facebook/archiwum prywatne

 

 

Dodaj komentarz