92-letni krawiec miał coraz mniej zamówień. Jego los odmieniła jedna z klientek
92-letni krawiec, podobnie jak wielu przedsiębiorców, znalazł się w trudnej sytuacji. Seniorzy przestali przychodzić do jego zakładu, w obawie przed zakażeniem. Wtedy krawcowi z Wrocławia przyszła z pomocą jedna z klientek, opisując sytuację pana Adama w Internecie.
92-latek nie może uwierzyć w to, co potrafi zdziałać jeden wpis w sieci. Klienci zaczęli „walić drzwiami i oknami”.
– Koleżanka umieściła post o tym, że jest pan cudownym człowiekiem i idealnym krawcem – powiedziała jedna z klientek.
– Pan Adam jest przesympatyczny. Tutaj jak się wchodzi, to po prostu czuć, że jest człowiek w dobrych rękach – dodała kolejna odwiedzająca zakład.
Trudno uwierzyć, że pan Adam jeszcze kilka dni temu zamartwiał się małą liczbą klientów. Teraz musie części odmawiać, ponieważ nie jest w stanie wyrobić się z pracą.
– Staram się być grzeczny. To, co mogę – to zrobię. Robię tylko tyle, ile mogę. Granica możliwości jest. Jak cała brygada pracuje, to garnitur uszyje za 2 godziny. A tutaj ma pan na garnitur 60 godzin – podkreśla Adam Duraziński.
O internetowym pozytywnym zamieszaniu poinformował go wnuczek. Pan Adam nie ukrywa, że cieszy go ta pomoc, bo spełnia się w swoim zawodzie. Lubi przebywać z ludźmi i służyć im swoim talentem. Jest kontaktowy, empatyczny i całe życie czerpał przyjemność ze swojej pracy.
92-latek rozpoczął naukę krawiectwa jeszcze podczas II wojny światowej. Miał wtedy 14-lat i mieszkał w swoich rodzinnych stronach na Kielecczyźnie. Szycie, skracanie i poprawianie są po prostu jego pasją. Jest jednym z najstarszych przedstawicieli tego zawodu w Polsce.
We Wrocławiu osiedlił się w 1948 roku. Miał pracę, ale był problem ze znalezieniem mieszkania, jednak udało mu się pokonać trudności.
Krawiec od dawna jest na emeryturze. Nie chce jednak siedzieć w domu.
– Kocham swoją pracę, kocham ludzi, lubię z nimi rozmawiać. Bardzo dobrze czuję się w swojej pracowni. Uśmiech i zadowolenie klienta mnie motywują i sprawiają satysfakcję. A dopóki mam zdrowie, będę szył – deklaruje 92-latek.
– Jak mi zdrowie dopisuje, dlaczego mam nie pracować. Ale mój PESEL jest taki, że jeszcze 10 lat i pewnie nie będę prowadził zakładu – dodaje z uśmiechem.
Źródło: rmf24.pl, wroclaw.gosc.pl