Oto skutki rozdawania pieniędzy biednym przez rok
Przeciwnicy dochodu podstawowego argumentują swoje racje tym, że rzekomo przynosi to demobilizujący efekt. Jednak roczny eksperyment w Stockon w Kalifornii pokazał, że jakość życia uczestników projektu znacznie się poprawiła i wypełniła wstępnie założone cele.
Trwający przez rok eksperyment z bezwarunkowym dochodem podstawowym pokazał, że ludziom udało się poznajdywać stałą pracę i poprawiło się ich zdrowie psychiczne. Ten model finansów publicznych zakłada, że za otrzymywaną od państwa sumę nie musi rewanżować się żadnymi świadczeniami. Głównym propagatorem projektu SEED był Michael Tubbs, ówczesny burmistrz Stockton. To 13. największe miasto Kalifornii a w według danych z 2019 roku na temat liczby zabójstw na 100 tys. mieszkańców, także najbardziej niebezpiecznym w stanie (10. w całych USA).
W eksperymencie wzięło udział 125 mieszkańców, którym przekazywano co miesiąc 500 dolarów. Program zakończył się w styczniu 2020 roku. Właśnie udało się przeanalizować jego efekty. Podstawowym argumentem podnoszonym przez przeciwników pensji bezwarunkowej jest jej rzekomy efekt demobilizujący. Sęk w tym, że SEED sprawił, że jakość życia uczestników projektu znacznie się poprawiła i wypełniła wstępnie założone cele.
Niezależni badacze oceniający skuteczność pilotażowego projektu ogłosili, że zmniejszył on poziom bezrobocia wśród uczestników i pomógł wielu wydobyć się z długów. Otrzymujący co miesiąc 500 dolarów donosili też o poprawie ich stanu emocjonalnego, m.in. zmniejszeniu poziomu odczuwanego lęku czy depresji.
– W sposób znaczący poprawiła się jakość mojego życia. Po prostu mogłam zacząć robić wiele rzeczy, które innym wydają się czymś zwyczajnym. Mówimy tu o zjedzeniu czegoś na mieście raz czy dwa razy w tygodniu, czy przygotowaniu obiadu dla całej rodziny, czy nawet kupieniu mamie jakiegoś prezentu na jej urodziny – autorzy analizy cytują jedną z uczestniczek eksperymentu.
Większość z otrzymywanych pieniędzy przeznaczano na żywność i inne podstawowe dobra codziennego użytku. 37 proc. wydatków szło na jedzenie, 11 na opłaty za media, 10 proc. na naprawę samochodu. Na alkohol czy papierosy przeznaczono w sumie mniej niż 1 proc. Do lutego 2020 roku ponad połowa biorących udział w SEED miało odłożonych wystarczająco dużo pieniędzy, by pokryć nieoczekiwane wydatki. Gdy program ruszał, coś „na czarną godzinę” miało odłożoną ok. 25 proc. osób.
O ile na początku projektu swoje raty spłacało regularnie 52 proc. zadłużonych, po roku 62 proc. Poziom bezrobocia spadł w grupie otrzymującej bezwarunkowy dochód podstawowy z 12 do 8 proc. W grupie kontrolnej (nie dostawali żadnych pieniędzy) wzrósł z 14 do 15 proc. Udział osób zatrudnionych na stałe wzrósł z 28 proc. do 40 proc., w grupie kontrolnej z 32 do 37 proc.
Posługując się cząstkowymi wynikami eksperymentu, burmistrz Tubss w czerwcu zeszłego roku powołał do życia inicjatywę Mayors for a Guaranteed Income (burmistrzowie na rzecz dochodu gwarantowanego), koalicję włodarzy miast USA zainteresowanych podobnym programem co SEED. Blisko 40 burmistrzów m.in. z Los Angeles, Atlenty czy Seattle chce przeprowadzić taki eksperyment także u siebie. 18 mln dolarów na ten cel przekazał szef Twittera, Jack Dorsey. Jesienią 2020 roku programy ruszyły w Saint Paul w Minnesocie, w Richmond w stanie Wirginia i Compton w Kalifornii.