Nie skupiaj się na zyskach, jeśli chcesz sukcesu. Richard Branson wywraca biznes do góry nogami i inspiruje jak nigdy
Wyniki finansowe nie są najważniejsze. Myśląc tylko o nich na dłuższą metę nie stworzysz wartościowego biznesu. Nie oszczędzaj, skup się na tworzeniu miejsc pracy. W czasach kryzysu takie rady mogą wydawać się biznesową herezją, ale właśnie takie myślenie w swojej ostatniej książce zaszczepia przedsiębiorcom miliarder Richard Branson. Jak sam deklaruje, chce wywrócić kapitalizm do góry nogami.
Nie zyski, nie konkurencyjność, a „czynienie dobra” jest, zdaniem Bransona, najważniejsze w interesach. I jak przekonuje miliarder, to także droga do wielkich zysków.
Nieustannie na całym świecie spotykam się z rosnącą armią przedsiębiorców i kiedy pytają mnie, czy mam jakąś radę, mówię tak: „Czynienie dobra może pomóc waszym potencjalnym klientom i przełożyć się na zyski i rozwój biznesu. I może zmieniać świat”. (…) Mój przekaz brzmi: typowe podejście do biznesu nie działa. To ono także prowadzi naszą planetę do ruiny.
Na ponad 400 stronach „Biznesu wywróconego do góry nogami”, wydanych nakładem Studia Emka, Branson stara się udowodnić, że jego podejście przynosi biznesowe efekty. Sama książka to de facto zbiór historii miliardera, jego pracowników czy znajomych biznesmenów, którzy osiągnęli sukcesy właśnie poprzez bycie etycznym i przejrzystym.
Na pozór, dla przyzwyczajonych do twardych realiów rynku przedsiębiorców, takie sugestie mogą wydawać się fanaberiami miliardera. Ale po zagłębieniu się w jego rady łatwo spostrzec, że w tym, co mówi, jest sporo prawdy.
Między etyką i zyskiem nie ma konfliktu
Już na pierwszych stronach Branson ogłasza, że dylemat: zyski czy etyka, jest dylematem fikcyjnym. Posiłkuje się przy tym wypowiedzą byłego dyrektora generalnego banku Santander Brasil, który w magazynie „Upside” twierdził, że „ten fałszywy dylemat należy wyeliminować z języka biznesu”.
„Nasze analizy ryzyka społecznego i ekologicznego w Santanderze pokazały, że w długiej perspektywie firmy prowadzące odpowiednią politykę proekologiczną, mające dobre stosunki z pracownikami i zrównoważone relacje ze społeczeństwem, osiągają bardziej stabilne wyniki finansowe i stają się bardziej atrakcyjne dla klientów. We własnym dobrze pojętym interesie przedsiębiorstwa leży wdrożenie odpowiedniej polityki, wspierającej rozwój danego kraju”.
Sam Branson przypomina przy tym, że w biednych krajach czy regionach ten dylemat nie występuje, bo… tam firmy tworzy się właśnie po to, by wypełniać potrzeby społeczne.
Przestań oszczędzać, zacznij tworzyć miejsca pracy
Tej kwestii założyciel Virgin poświęca aż cały rozdział – choć wbrew pierwszemu wrażeniu, nie chodzi mu o to, by całkowicie przestać oszczędzać. Słusznie jednak Branson zauważa, że nie wystarczy gromadzić pieniędzy i przekazywać ich np. organizacjom charytatywnym, by coś dobrego stało się na świecie.
To wyjątkowo cenna uwaga w czasach, gdy coraz popularniejszy staje się CSR (Corporate Social Responsibility), w Polsce nazywany Społeczną Odpowiedzialnością Biznesu. Niestety, duże firmy często uważają za CSR po prostu przekazywanie miliardów dolarów na organizacje charytatywne bądź prowadzenie swoich fundacji. Tymczasem Branson przekonuje, że o wiele lepiej by było, gdyby firmy inwestowały te pieniądze w tworzenie przydatnych społecznie miejsc pracy. W myśl tej zasady miliarder utworzył na całym świecie swoje „centra przedsiębiorczości”.
Zbyt długo próbowałem rozwiązać problemy całego świata, pompując we wszelką pomoc biliony dolarów. Zawsze było i nadal jest koniecznie, żeby robić wszystko, co możliwe, aby powstrzymać ludzkie cierpienie w nagłych sytuacjach. Jednak powinniśmy też spojrzeć nieco szerzej i zaprzestać usiłowań, żeby ocalić świat, a zamiast tego zacząć zupełnie inaczej w nim żyć. Nie możemy już tylko przyklejać plastra na problem z nadzieją, że się zagoi. Powinniśmy tworzyć możliwości, dzięki którym ludzie będą mogli zbudować sobie życie, na jakie zasługują.
Nie będzie szybko i łatwo, ale nie zniechęcaj się
Łatwo jest powiedzieć – szczególnie mając już na koncie kilka miliardów dolarów – trudniej zrobić. Branson ma świadomość, że rady, które daje, mogą wydawać się syzyfową pracą. Dbać o środowisko? Po co, skoro inni psują. Tworzyć miejsca pracy? Nie mam na to czasu. Miliarder przywołuje tutaj duży obraz sytuacji, w której trzeba myśleć już nie tylko o własnym podwórku – i to powinno nas napędzać do robienia wartościowego biznesu. Pomimo, że efektów takich działań prawdopodobnie nie dane nam będzie zobaczyć.
Rzeczy dobre i wartościowe nie zawsze można zrealizować szybko i łatwo. Spełnienie wizji zrównoważonego świata pokoju i dostatku stanowi cel długoterminowy. Nie da się go spełnić w najbliższym czasie.
Zysk nie jest najważniejszy
Biznes z założenia powstaje po to, by maksymalizować swoje zyski – przynajmniej tak było od dziesiątek lat. Branson przekonuje, że trzeba z tym jak najszybciej zerwać. Jak przypomina, kult zysków, który rozpoczął się w latach ’70, „doprowadził do szeregu chorób społecznych”, takich jak masowe zwolnienia czy zanieczyszczenia środowiska. Celem biznesu powinno być, zdaniem Bransona, zawsze tworzenie wartości dodanej dla społeczeństwa.
Jak to może działać w praktyce? Miliarder wspomina przykład działania Virgin Money, które chciało zaangażować się w sponsorowanie prozdrowotnego maratonu w Londynie, jednego z największych na świecie. Jak jednak nazwa firmy wskazuje, nie miała ona nic wspólnego ze sportem i Branson uważał, że sypnięcie pieniędzmi nie przyniesie pożądanego skutku – chciał lepiej zidentyfikować markę z maratonem.
Jedna z jego pracownic wpadła na taki pomysł – odkryła, że wszystkie transakcje, a były ich tysiące, związane z maratonem i charytatywnością, przechodzą przez specjalną platformę płatniczą. Dla siebie platforma pobierała 6 proc. przelewanych kwot, chociaż większość uczestników imprezy była przekonana, że cała kwota idzie na cel charytatywny. Virgin Money zaproponowało więc swoją platformę, której przewaga polegała jedynie na… zmniejszeniu prowizji do 2 proc. W ten sposób Virgin Money i tak zarobiło dużo pieniędzy, a jednocześnie marka stała się rozpoznawalna w pożądany sposób – związany z inicjatywą prospołeczną, czyli zupełnie inaczej, niż zazwyczaj kojarzą się firmy finansowe.
Nie patrz na klientów jak na numery transakcji
Poczucie społeczności i jej możliwości jest w ludziach coraz większe, oczywiście dzięki telefonom i internetowi. Dlatego Branson radzi, by przedsiębiorcy też uczestniczyli w tworzeniu tych społeczności i w taki sposób prowadzili swoje biznesy. – Wyobraź sobie, że wszystkie firmy motywują te społeczności do wprowadzania zmian na świecie. Sama Coca-Cola serwuje 1,7 mld napojów każdego dnia. (…) Wyobraź sobie teraz, że część tych konsumentów jest zainspirowana do dobrych uczynków za każdym razem, kiedy piją colę – wyjaśnia swoją ideę Branson.
Jak podkreśla, biznesy z największymi sukcesami to te, które „odwołują się do konkretnego klienta, a nie tylko do numeru zamówienia czy transakcji”.
Źródło: innpoland.pl