fbpx

Ta kobieta dwa lata po swej śmierci dała rodzinie niezapomniane święta

 

Chora na raka Amerykanka Brenda Schmitz tuż przed śmiercią napisała list do najbliższych. Przekazała go przyjaciółce, ale zastrzegła: list możesz wysłać dopiero, gdy mój mąż znów się zakocha. Dwa lata po śmierci Brendy jej przesłanie trafiło do adresatów. W niesamowity, bardzo wzruszający sposób.

Przyjaciółka kobiety, zgodnie z jej życzeniem, wysłała list, dopiero gdy David Schmitz znalazł nową miłość. Tak, jak chciała Brenda, list nie trafił bezpośrednio do rodziny, ale do stacji radiowej Star 102,5. Radio to co roku zbiera przedświąteczne życzenia – z setek zgłoszeń wybiera kilka, które zostają spełniane.

Przed odczytaniem listu dziennikarze sprowadzili niczego niespodziewającego się Davida do studia

2

  • Gdy otrzymacie ten list, nie będę żyć. Przegrałam walkę z rakiem jajników. Powiedziałam przyjaciółce, że ma wysłać do Was ten list, gdy mój ukochany mąż David znajdzie kogoś, z kim znów będzie mógł dzielić życie – napisała Brenda do radia. I wymieniła trzy życzenia.

Pierwsze: Wspaniały dzień dla nowej miłości Davida. – Należy jej się, za bycie macochą dla wszystkich tych chłopaków. Sprawcie, żeby się uśmiechnęła i żeby wiedziała, że naprawdę doceniam jej wysiłki – napisała Brenda (państwo Schmitzowie mieli czterech synów).

3

Drugie: Magiczna wycieczka dla całej rodziny.

Trzecie: Impreza dla wszystkich pracowników onkologii ze szpitala Miłosierdzia, w którym leczyła się Brenda.

Dyrektor stacji Scott Allen przyznał, że przez 20 lat istnienia świątecznej audycji z życzeniami nie przytrafiło się nic podobnego, a wzruszony David opowiadał łamiącym głosem o swojej żonie i o tym, jak w dniu jej pogrzebu padał deszcz, a na niebie pojawiła się podwójna tęcza. „Somewhere Over The Rainbow” była ulubioną piosenką Brendy.

Jak się później okazało, Brenda napisała jeszcze jeden list, który jednak przeznaczony był tylko dla nowej wybranki serca Davida.

4

Wszystkie trzy życzenia zostały oczywiście spełnione przez radio i sponsorów. – Gdy dostaliśmy ten list i czytaliśmy go, wszyscy w redakcji płakali. Naprawdę chcieliśmy zrobić coś dla tej kobiety – mówił Scott Allen z Star 102,5.

Dodaj komentarz