4-latka zaginęła podczas podróży pociągiem. Po 20 latach odnalazła się w Rosji
Feralnego dnia pewien mężczyzna z białoruskiej wsi pojechał sprzedawać ziemniaki do Puchowic. Podróż odbywał pociągiem, wraz z 4-letnią córką. W pewnym momencie ojciec przysnął, a gdy się obudził, córki już nie było. Zdarzenie to miało miejsce 1 października 1999 roku.
Rodzice szukali dziecka przez kilka dni. Rozwieszali ogłoszenia, chodzili po stacjach, wypytywali pasażerów i dworcowych sklepikarzy. Matka dziewczynki była przekonana, że dziecko zostało porwane. Zdesperowani zaglądali nawet w pobliskie studnie. Kiedy poszukiwania nie przyniosły rezultatu, zgłosili się na policję.
Po 4-latce zaginął ślad, wszyscy stracili już nadzieję, że kiedykolwiek ją zobaczą, jednak w sierpniu 2019 roku wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Do komisariatu policji w Rosji zgłosił się młody mężczyzna i opowiedział o swojej 24-letniej znajomej. Uważana była za sierotę, dzieciństwo spędziła w domu dziecka, później trafiła do rodziny zastępczej.
Pamięta, że zgubiła się w pociągu – powiedział.
Historię 4-letniej Julii, która zaginęła na Białorusi mężczyzna odkrył w internecie. Zgadzało się imię oraz opis, w tym charakterystyczna blizna na czole.
Mundurowi skontaktowali się z 24-latką, która opowiedziała o wszystkim, co pamięta z dzieciństwa. Mówiła, że zaginęła w pociągu, pamiętała młodszego brata i starszą siostrę, a także kojarzyła, że w 1999 roku znaleziono ją na stacji kolejowej w rosyjskim Riazaniu.
Po przeprowadzeniu badań DNA pokrewieństwo zostało potwierdzone. 24-letnia Julia spotkała się ze swoją rodziną w regionie mińskim.
Nigdy nie straciliśmy nadziei – mówiła matka dziewczyny, ledwo powstrzymując łzy.
Źródło: belsat.eu