fbpx

Mężczyzna trzyma w domu aligatora, zwierze pomaga mu walczyć z depresją

Zwierzęta często stanowią emocjonalne wsparcie dla swoich opiekunów. Ludzie cierpiący na depresję lub osoby samotne, znajdują ukojenie w dotyku swoich futrzanych pupili. Najczęściej są to psy lub koty, czy gryzonie, jednak ten mężczyzna odnalazł swoją bratnią duszę w nieco większym zwierzaku.

65-letni Joie Henney z Pensylwanii zarejestrował aligatora o imieniu Wally jako „zwierze będące wsparciem emocjonalnym”. Mężczyzna wyjaśnia w rozmowie z portalem Philly.com, że jego lekarz pozwolił mu na korzystanie z pomocy Wally’ego, gdy Henney odmówił przyjmowania leków na depresję.

– Byłem już wtedy właścicielem Wally’ego i kiedy wracałem do domu, to czułem się dobrze. Mój lekarz o tym wiedział i stwierdził, że skoro jego obecność mi pomaga, to po co mam brać leki – wyjaśnia Henney w wywiadzie.

Wally został uratowany w okolicach Orlando, gdy miał 14 miesięcy. Zwierzak wciąż rośnie i zdaniem Henneya, Wally może osiągnąć prawie 5 metrów długości! Zwierzak chętnie je skrzydełka kurczaka i dzieli się plastikowym basenikiem z innym uratowanym aligatorem o imieniu Scrappy.

Wally skończy w tym roku 5 lat, Henney nazywa go „wielkim pluszowym miśkiem”. Aligator lubi kłaść pysk na nogach mężczyzny, a także, jak twierdzi jego własciciel,  „uwielbia się przytulać”. Wally nigdy nikogo nie ugryzł, a jak twierdzi Henney , aligator boi się nawet kotów. Henney wie oczywiście, że Wally jest dzikim i niebezpiecznym zwierzęciem, które byłoby w stanie odgryźć mu rękę, ale przyznał, że nigdy się go nie bał.

Henney prowadził w latach 1989-2000 program „Joie Henney’s Outdoors” na EPSN Outdoors, gdzie opowiadał o radzeniu sobie z różnymi dzikimi zwierzętami, więc ma spore doświadczenie w tych sprawach. Mężczyzna często zabiera swojego aligatora na przeróżne spotkania w centrum seniorów, czy na mecze niższych lig bejsbolowych. Jak sam twierdzi, „Wally jest jak piesek i chce być kochany i głaskany”.


Dodaj komentarz