fbpx

Depresja: Okrutna nauczycielka, która ratuje życie

„Depresja to odpowiedź duszy – na krzywdę, nadużycie, udrękę, umęczenie, odpowiedź, której nie da się nie usłyszeć” – apeluje znana polska terapeutka i autorka poradników Ewa Woydyłło. Dodaje też, że depresja jest okrutną nauczycielką. „Przychodzi często wtedy, gdy jesteśmy już wrakiem człowieka, kiedy przypominamy drzewo z wypalonym pniem”.

 

Za szybko, za intensywnie

Dawniej ludzie wychodzili na ganek, siadali na krześle i patrzyli w rozgwieżdżone niebo. Takie momenty naturalnej refleksji pomagały złapać chwilę oddechu między codziennymi zadaniami. Brak przerw w gonitwie życia generował bowiem stres i napięcie, a to była (i wciąż jest) najkrótsza droga do choroby.

Depresja to choroba XXI wieku – dotyka ludzi młodych i starszych, bogatych i biednych. Wszystkich łączy jednak ambicja, pęd i perfekcjonizm. Jeśli dodać do tego niskie poczucie własnej wartości, choroba jest tylko kwestią czasu. Depresja jest jak wyłączenie wtyczki z kontaktu. Choruje nie tylko ciało, ale również dusza, która woła o chwilę przerwy. Często dotyka osoby, które łakną sukcesu lub uwierzyły w mit wielkiej nagrody za ciężką pracę. Zdaniem Ewy Woydyłło dla takich osób depresja bywa ostatnią deską ratunku.

„Ten pośpiech nie musi mieć wcale fizycznego wymiaru prędkości, bo to może być siedzenie przy klawiaturze czy gotowanie, ale samo nastawienie, że ma być więcej, lepiej, szybciej… powoduje, że bierzesz udział w jakimś wyścigu, maratonie” – mówi w rozmowie z dziennikarką „Zwierciadła” Ewa Woydyłło.

Zdaniem psychoterapeutki reżim i surowa dyscyplina rodzą stres, a stres sprzyja depresji. Nic dziwnego, że choroba najczęściej dotyka osoby ambitne i dążące do sukcesu. Najpierw przychodzi wypalenie zawodowe, a potem depresja. Nawet jeśli w grafiku mamy miejsce na czas wolny – kino, koncert, spotkanie z przyjaciółmi – to za mało. Umysł lubi wiedzieć, że ma „okienka”, a więc przestrzeń na wszystko, na co przyjdzie ochota. Czasami na zwykłą bezczynność, czasem na kontemplację lub spacer. Jeśli nie damy sobie zgody na nicnierobienie i brak planów, niechybnie otrzymamy od ciała żółtą kartkę.

 

Daj sobie przerwę

Rozwiązaniem jest elastyczność i pewna doza swobody. Do grafiku należy podchodzić bez napięcia, traktować go elastycznie, nawet w imię utraty czegoś. Ewa Woydyłło porównuje to do żeglugi na pełnym morzu.

„Wyruszenie z przystani i obranie sobie celu nie oznacza, że dopłyniemy do niego najkrótszą drogą. Musimy podporządkowywać swój zamiar temu, co spotka nas po drodze: rafa, wyspa, szkwał lub flauta, może też zdarzyć się jakaś usterka jachtu, którą trzeba usunąć, czasem musimy się nawet cofnąć… – mimo tych przeszkód nadal chcemy tam dopłynąć i na pewno dopłyniemy, chociaż nadkładając drogi” – mówi terapeutka.

A więc nie każda żegluga to regaty. Wyścig zawsze generuje napięcie w umyśle, a to odbija się na ciele. Ostatecznie nie chodzi o wygraną ale o samą podróż i przygodę. Żegluga ma być czasem spędzonym w szacunku do swoich granic i oraz czasem otwartości – na siebie i własne uczucia. W końcu to największa lekcja życia – nauczyć się języka własnych uczuć.

„Musimy nauczyć się czytać w swoich uczuciach, dopuszczać do głosu tę mowę ciała i duszy, bo tylko wtedy będziemy wiedzieć, co się z nami naprawdę dzieje. Jeśli ktoś stale pędzi, to nie wie, czy mu się guzik urwał czy nie, czy skaleczył sobie nogę czy nie – dopiero jak dopędzi do celu, widzi, że ma krwawiącą ranę i bąble na stopach” – dodaje Woydyłło.

 

Podróż to wieczne wybory

Wydawać by się mogło, że czasy w których żyjemy są winne rosnącej epidemii depresji. Ale przecież każdy z nas ma wybór, jak chce żyć. To my podejmujemy decyzję – zrobić, czy zrezygnować, napiąć się, czy odpuścić. Ostatecznie każda, nawet drobna decyzja może zadecydować o naszym zdrowiu mentalnym.

„Jeśli damy sobie prawo, żeby się wyłączyć, zostawić, odwrócić, to poddamy się temu naturalnemu procesowi odzyskiwania siebie” – pisze Woydyłło, dodając że warto to zrobić nawet gorzkim kosztem – takich jak choćby odkryciem, że można nas zastąpić.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

 

 

 

One thought on “Depresja: Okrutna nauczycielka, która ratuje życie

Dodaj komentarz