fbpx

Polska tłumaczka, Justyna Czechowska wyróżniona prestiżową nagrodą Akademii Szwedzkiej

Akademia Szwedzka, instytucja odpowiedzialna za przyznawanie rocznej nagrody Nobla w dziedzinie literatury, wyróżniła polską tłumaczkę, Justynę Czechowską. To następna Polka, która otrzymała prestiżowe wyróżnienie od uczonych ze Szwecji. Wśród laureatek znajduje się również Olga Tokarczuk.

— Werdykt jest dla mnie zaskoczeniem — skomentowała Justyna Czechowska. Kilka dni wcześniej otrzymała wiadomość od sekretarza Akademii Szwedzkiej, profesora Matsa Malma. To ten sam człowiek, który dzwoni o pięć minut przed ogłoszeniem zwycięzcy Literackiej Nagrody Nobla, informując, że życie laureata czy laureatki diametralnie się zmieni. Nagroda jest przyznawana co roku znakomitym tłumaczom z imponującym dorobkiem. — Nie czuję się wybitna, cieszę się jednak, że moja praca została doceniona — dodaje Czechowska.

Polska tłumaczka uhonorowana przez Szwedzką Akademię

Svenska Akademiens tolkningspris, czyli Nagroda Akademii Szwedzkiej za wyjątkowe tłumaczenie literatury szwedzkiej na języki obce, jest przyznawana od 1965 roku. Pierwsza laureatka, Nelly Sachs, otrzymała ją za wartościową interpretację poezji i prozy szwedzkiej. W 1968 roku polski tłumacz, Zygmunt Łanowski, zdobył nagrodę za przekład scenariuszy filmowych Ingmara Bergmana, „Lato” Tove Jansson czy powieści noblisty Eyvinda Johnsona. Ciekawostką jest fakt, że Łanowski otrzymał nagrodę ponownie w 1985 roku.

Justyna Czechowska stanie się drugą Polką, która zdobyła ten prestiżowy laur. Jak zwraca uwagę, jest jedną z najmłodszych laureatek.

— Zazwyczaj Akademia Szwedzka przyznaje te nagrody na bardziej zaawansowanym etapie kariery. W tym roku uhonorowano również hiszpańską tłumaczkę Carmen Montes Cano, która jest starsza ode mnie o niemal 20 lat — opowiada Czechowska.

Nie można zgłaszać kandydatów do nagrody, gdyż jest ona przyznawana przez członków i członkinie Akademii Szwedzkiej, w skład której wchodzą pisarze, literaturoznawcy, poeci, krytycy literaccy czy językoznawcy. To wyjątkowa grupa, która każdego roku wybiera również laureata Literackiej Nagrody Nobla. – Cieszę się, że eksperci ze Szwecji zauważyli tak wcześnie moją pracę, którą prowadzę od 2004 roku na rzecz kultury skandynawskiej. Zwłaszcza że prawdopodobnie nie będę miała kolejnej szansy na zdobycie tego samego wyróżnienia — mówi Czechowska.

Nagroda to nie tylko prestiż w środowisku literackim, ale również czek na kwotę 60 tys. koron.

Nagroda za przekład literatury szwedzkiej

Justyna Czechowska urodziła się w 1979 roku w Lublinie. W wieku 15 lat wyjechała z matką i siostrą do Szwecji. Tam opanowała język, a następnie studiowała literaturoznawstwo na Uniwersytecie Sztokholmskim.

— Dokładnie 20 lat temu wróciłam do Polski na studencką wymianę. Tęskniłam za językiem polskim i rodzimą literaturą. Po dwóch semestrach zdecydowałam się pozostać w kraju — wspomina.

Planowała zdobyć doktorat w Szwecji, jednak zdecydowała się na pracę w Ambasadzie Szwecji w Warszawie. Następnie pracowała m.in. jako agentka literacka. Choć debiutowała jako tłumaczka już w 2004 roku, całkowicie poświęciła się pracy z przekładami w 2013 roku.

Przetłumaczyła około 40 książek, głównie powieści. – W długich listach z okresu nastoletniego, które krążyły między Polską a Szwecją, ja i moi przyjaciele polecaliśmy sobie wzajemnie książki i opowiadaliśmy o wrażeniach z ich czytania. W pewnym momencie zorientowałam się, że nie wszystkie szwedzkie powieści, które mi się podobały, były tłumaczone na język polski. Zaczęłam więc sama tłumaczyć je w listach. Wtedy chyba pomyślałam, że mogłabym to robić zawodowo. Zarabiać na czytaniu książek to marzenie! – wspomina Justyna Czechowska. Dodaje, że przekład to przecież najbardziej dogłębne czytanie.

Na swoim koncie ma również przekłady poezji, biografii czy literatury faktu. Przetłumaczyła m.in. „Klub. Seksskandal w komitecie noblowskim” — głośny reportaż Matildy Voss Gustavsson, nominowany do Nagrody Kapuścińskiego, powieści Agnety Pleijel, listy i nowele Tove Jansson, czy poezję Idy Linde i Linn Hansén, która została uhonorowana Nagrodą Szymborskiej.

Tłumaczy przede wszystkim twórczość kobiet

— Kiedyś natrafiłam na wypowiedź prof. Ebby Witt-Brattström, która zauważyła, że nawet gdybyśmy zaczęli czytać na przemian książki napisane przez mężczyzn i kobiety, wciąż nie udałoby się nam nadrobić zaległości wynikających z patriarchalnego uwarunkowania. Dlatego traktuję swoją pracę jako misję i staram się nadrabiać te zaległości — wyjaśnia tłumaczka. Dodaje również, że tłumaczy tylko książki, które ją porywają. W literaturze poszukuje interesujących historii i autentycznych głosów.

— Odnajduję je w powieściach i poezji tworzonych przez kobiety — mówi.

Prestiżowe wyróżnienie dla Polki

W Polsce działa około 20 tłumaczy literatury szwedzkiej. To niewielki rynek, ale zapotrzebowanie na literaturę skandynawską wciąż istnieje, nie tylko na kryminały, ale również na powieści czy reportaże. Kilka lat temu Czechowska wraz z innymi tłumaczami założyła Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury.

— To zaangażowanie przywiozłam ze Szwecji, gdzie każdy jest częścią jakiegoś klubu czy stowarzyszenia. Ponad 10 lat temu zauważyliśmy, że struktury starych związków literackich są przestarzałe, a metody ich działania nieadekwatne do współczesnych potrzeb. Dlatego postanowiliśmy założyć własny związek — opowiada. Obecnie Czechowska jest członkinią zarządu Europejskiej Rady Stowarzyszeń Tłumaczy Literatury, CEATL.

Justyna Czechowska zauważa, że praca tłumaczy w Polsce wiąże się z poważnymi problemami, takimi jak brak stabilizacji zawodowej.

— Otrzymuję wynagrodzenie tylko kilka razy w roku, nie mam ubezpieczenia zdrowotnego, a wydawcy często proponują umowy z niekorzystnymi warunkami. Ten zawód wybierają jedynie osoby, które chcą całkowicie poświęcić się literaturze — mówi. Podkreśla jednak, że na przestrzeni ostatnich 10 lat nastąpiła poprawa w kwestii umieszczania nazwiska tłumacza na okładce książki. Obecnie jest to coraz częstsza praktyka.

Czechowska prowadzi także warsztaty dla młodych, początkujących tłumaczy, współorganizowała Międzynarodowy Dzień Tłumacza i jest członkinią rady programowej gdańskiego Festiwalu Odnalezione w tłumaczeniu.

— Zależy mi na budowaniu wspólnoty. Nie postrzegam swoich kolegów i koleżanek jako konkurencji, raczej jako partnerów — mówi.

Co zrobi z nagrodą? — Kupiłam pakiet masażów. Może też gdzieś wyjadę. Z pewnością w przyszłym tygodniu, po powrocie ze Sztokholmu, zaproszę przyjaciół na szampana.

 

Dodaj komentarz