fbpx

Czego możemy nauczyć się na temat rodzicielstwa od innych kultur?

 

Jak bardzo to, jak wychowujemy dziecko, jest narzucone przez naszą kulturę? W jaki sposób nasze rodzicielstwo oddaje ducha narodu? Jakie zagrożenie niesie przekonanie, że tylko jeden typ rodzicielstwa jest słuszny? Czego można się nauczyć na temat rodzicielstwa od innych kultur? Oto przegląd idei wychowawczych popularnych w Japonii, Norwegii, Hiszpanii i innych częściach świata.

Patrząc na tytuły książek w dziale dla rodziców, można stwierdzić, że Amerykanie mają do czynienia z kryzysem rodzicielstwa – nikt nie wie, co ma robić. Mimo braku pewności siebie i pozornego braku wiedzy duża część amerykańskich rodziców gorliwie wierzy, że ich wybory wykreują przyszłość ich dzieci. Chodzą od eksperta do eksperta w nadziei, że dzięki uzyskanym poradom osiągną cel: wychowają najszczęśliwszych, odnoszących sukcesy, dobrze przystosowanych liderów przyszłości.

„Amerykanie nie mają scenariusza” – mówi Jennifer Senior, autorka książki „All Joy and No Fun: The Paradox of Modern Parenthood”. – „Wierzymy, że mamy sami wykreować naszą przyszłość, nasze możliwości i to, kim będą nasze dzieci. Co z jednej strony jest wspaniałe, ale z drugiej również bardzo niepokojące”.

Podczas pisania książki autorka pytała matki, do kogo zwracają się po porady w sprawie wychowania dzieci. Matki wskazywały przyjaciół, strony internetowe i książki. Nie wspominały o własnych matkach. Poszukiwane są najnowsze trendy wychowawcze, najlepsze książki, które umożliwią dzieciom osiągnięcie sukcesu. „Innymi słowy, to, co jest w nas najbardziej amerykańskie – nasze przekonanie, że przyszłość jest białą kartą – jest tym, co wpędza nas w obłęd jako rodziców” – podsumowuje Jennifer Senior.

Rodzicielstwo w różnych kulturach

„W Norwegii dzieciństwo jest silnie zinstytucjonalizowane” – mówi norweski socjolog i ekonomista Margunn Bjornholt. Większość dzieci zaczyna uczęszczać do bezpłatnego przedszkola ok. pierwszego roku życia (przez pierwszy rok rodzice mają do dyspozycji płatny urlop rodzicielski). Następnie zaczynają szkołę i inne zorganizowane zajęcia, ponieważ Norwegowie uważają, że najlepiej, aby małe dzieci dzieciństwo spędziły w przedszkolu. Metody wychowawcze odzwierciedlają charakterystyczny dla tego kraju fetysz świeżego powietrza. Nawet podczas skandynawskich zim dzieci są opatulane i drzemią w wózkach na świeżym powietrzu.

Szaleństwo? Raczej kultura. W Japonii, gdzie Gross-Loh mieszka przez część roku, pozwala swojej czteroletniej córce razem z siedmioletnią siostra i jedenastoletnim bratem biegać bez nadzoru rodzicielskiego. Jej dzieci nie boją się przejechać metrem w Tokio i chodzić po ruchliwych ulicach bez opieki – podobnie jak ich japońscy rówieśnicy. Ale kiedy wraca do Stanów Zjednoczonych, Gross-Loh nie pozwala na to samo. „Jeśli pozwolę im biegać na własną rękę u nas, będą dziwnie na mnie patrzeć. Zapewne ktoś wezwie Child Protective Services” – tłumaczy Gross-Loh.

W Japonii i Norwegii rodzice skupiają się na rozwijaniu niezależności. Dzieci wcześnie zaczynają samodzielnie chodzić same do szkoły lub do kina. Ramy są jednak inne. W Skandynawii jest nacisk na demokratyczną relację między rodzicami a dziećmi. W Szwecji szczególnie ważne są prawa dziecka. Na przykład dziecko ma prawo być przy rodzicach, jeśli tego potrzebuje i dlatego powinno być wpuszczone do łóżka rodziców w środku nocy. Jeśli rodzic na to nie pozwala, narusza prawa dziecka i może to uchodzić za zaniedbanie. W części Azji współspanie z dzieckiem aż do okresu późnego dzieciństwa jest powszechne. Koreańscy rodzice spędzają dużo czasu, nosząc swoje dzieci, i mają z nimi więcej kontaktu fizycznego niż inni. W obrębie rodziny w Korei kluczowe jest natomiast posłuszeństwo, nie demokracja.

W tradycji żydowskiej uważa się, że aby wychować prężnego nastolatka, każdy rodzic ma obowiązek nauczyć swoje dziecko pływać. Psycholog kliniczna Wendy Mogel mówi: „Powinniśmy wychowywać nasze dzieci tak, aby nas opuściły. Muszą rozwijać samodzielność, zaradność i odporność, co jest wyzwaniem, ponieważ musimy pozwolić im popełniać błędy”.

Dla amerykańskich rodziców jest to niesamowicie trudne. Nieustannie martwią się różnymi rzeczami: topnieniem pokrywy lodowej, upadającą gospodarką, niekończącymi się opowieściami o przemocy, drapieżnikach, wolnymi miejscami na uczelni. Wypierają obawy o rzeczy, których nie mogą kontrolować, na rzecz tej jednej, na którą – jak wierzą – mają wpływ: swoje dziecko.

Amerykańscy rodzice za bardzo koncentrują się na tym, aby upewnić się, że talenty ich dzieci przyniosą sukces. Sara Harkness, profesor w Zakładzie Studiów Rozwoju Człowieka i Rodziny na Uniwersytecie Connecticut oraz pionierska badaczka wychowania i kultury, odkryła, że 25% wszystkich opisów dzieci stosowanych przez amerykańskich rodziców było synonimami słów „inteligentny”, „utalentowany” lub „czołowy”. „Nasze poczucie konieczności pchania dzieci do zmaksymalizowania swego potencjału jest po części wynikiem lęku, że dziecko wpadnie w świat nieustannej rywalizacji, gdzie nie będzie mogło liczyć na rzeczy, na które mogli liczyć jego rodzice” – tłumaczy Harkness.

Nie jest rzadkim zjawiskiem wśród Azjatów, że rodzicielstwo od bardzo wczesnych lat koncentruje się na przyszłym przyjęciu dziecka na uczelnię lub do koledżu. Jedna z koreańskich matek, z którą Harkness przeprowadzała wywiad, puszczała swojemu dwumiesięcznemu dziecku taśmy z angielskimi nagraniami, „ponieważ nigdy nie jest zbyt wcześnie, aby zacząć” – jak stwierdziła. Nadrzędnym zadaniem rodziców jest edukować, a dziecko powinno ich szanować i wynagradzać im ich poświęcenie.

Dla odmiany w Holandii rodzice używają słowa „mądry” do opisania swojego dziecka tylko w 10%. Holenderscy rodzice są święcie przekonani, że na dziecko nie należy za bardzo naciskać. „Ludzie opowiadają historie o kuzynach, którzy mają doktoraty, a potem są nieszczęśliwi, bo nie mogą znaleźć pracy na uniwersytecie. Mówi się, że nie powinno się uczyć dziecka czytać, dopóki nie pójdzie do szkoły, bo potem będzie się nudzić na zajęciach i nie będzie mieć przyjaciół” – opowiada Harkness. Zamiast tego na czele priorytetów holenderskich rodziców znajdują się regularnie planowany odpoczynek, jedzenie i przyjemne otoczenie.

W Hiszpanii, gdzie rodziny koncentrują się na społecznym i interpersonalnym aspekcie rozwoju dziecka, rodzice są zszokowani pomysłem, że dziecko może iść spać o 18:30 i spać nieprzerwanie do następnego dnia, zamiast uczestniczyć w życiu rodzinnym w godzinach wieczornych. „Byli przerażeni tą koncepcją” – mówi Harkness. – „Ich dzieci chodzą spać o 22”.

„Amerykanie chcą być Koreańczykami, Japończykami, Holendrami, Norwegami, Żydami i Hiszpanami w jednym. Charakterystyczne dla nas jest dążenie do szczęścia przez cały czas, brak dyskomfortu i potrzeba osiągnięć” – mówi Mogel. „Te wartości ze sobą rywalizują”.

Recepta na wychowanie?

Amerykańskie pragnienie znalezienia recepty na wychowanie dzieci zaczyna ogarniać także inne kraje. Rosnąca świadomość niedoboru zasobów i potencjał, jaki daje prawdziwie mobilne społeczeństwo, zwiększa presję na rodziców na całym świecie, aby świadomie kształtować swoje dzieci. Na Tajwanie najbardziej popularne poradniki dla rodziców to przekłady amerykańskich bestsellerów. „Eksportowanie rodzicielskich lęków jest kiepskim pomysłem” – mówi Harkness. – „Zamiast tego powinniśmy czerpać od siebie nawzajem i uznać, że istnieje wiele różnych skutecznych sposobów, aby wychować dziecko”.

„Różnorodność tych idei powinna dawać wolność, a nie wyzwalać stres” – mówi Gross-Loh. „To było niesamowicie uwalniające uczucie, gdy uświadomiłam sobie, że nie ma jednego sposobu na wychowanie dziecka, i jest to całkowicie w porządku popełniać błędy jako rodzic” – mówi Gross-Loh o swoich badaniach. – „To dało mi przestrzeń, aby moje dzieci mogły być tym, kim chcą i dorastać”.

 

Źródło: dziecisawazne.pl

Dodaj komentarz