„Stańczyk” Jana Matejki z 1862 r. pojawił się na okładce płyty Lady Gagi
Obraz Jana Matejki z 1862 roku, „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”, pojawił się na okładce płyty Lady Gagi „Harlequin”. Ta informacja zaskoczyła Muzeum Narodowe w Warszawie, które odnotowało wykorzystanie dzieła. Czy faktycznie powinniśmy być zdziwieni, że jedno z najsłynniejszych dzieł polskiego malarstwa znalazło się w popkulturze?
— W mojej opinii to dobrze, że Stańczyk narobił zamieszania w popkulturze. W naszej świadomości utrwalił się pewien stereotyp, że „sztuka wysoka” jest trudna, bo archaiczna. Ale gdy trafia na grunt „sztuki popularnej”, która jest z założenia bardziej spontaniczna i ma dostarczać przyjemności, staje się bardziej przystępna, bo jest przepuszczona przez filtr współczesnego świata — tłumaczy malarz i wykładowca łódzkiej ASP Piotr Czajkowski w rozmowie z Onetem.
Promocja sztuki w nieoczekiwanym kontekście
Informacja o obecności „Stańczyka” na okładce płyty Lady Gagi wywołała poruszenie w mediach, wśród historyków sztuki i internautów. Młodzi ludzie zaczęli wyszukiwać informacje o Matejce i obrazie przedstawiającym królewskiego błazna. Bez tego wydarzenia wielu z nich mogłoby nie dowiedzieć się o istnieniu takiego dzieła.
— Jeśli fani muzyki za sprawą okładki zaczęli szukać informacji o postaci z obrazu sprzed kilkuset lat, to mamy tu najlepszą, bo w pewnym sensie organiczną promocję sztuki: nakłaniającą do własnych poszukiwań i zgłębiania kontekstu — komentuje Piotr Czajkowski.
„Stańczyk” w pokoju motelowym
Obraz na płycie Lady Gagi wisi w pokoju motelowym pełnym bałaganu, co może budzić skojarzenia z miejscem podrzędnym, w którym nie ma przestrzeni na kontemplację sztuki.
— Błazen, bezkompromisowy komentator życia i epoki w lustrze panującego chaosu niosącego nieład i budzącego odrazę do obserwowanej rzeczywistości… Paradoksalnie powiedziałbym więc, że Stańczyk nadal funkcjonuje tu w swoim anturażu, a dodatkowo widzimy, jak uniwersalną ma wymowę: mimo zmiany epoki jego spojrzenie i poza nadal perfekcyjnie odzwierciedlają czasy, w których przyszło nam żyć — ocenia Piotr Czajkowski.
„Stańczyk” w Luwrze
Obecnie obraz Jana Matejki jest prezentowany w Luwrze w ramach wystawy „Figures du Fou” („Wizerunki głupca”), dostępnej do 2 lutego 2025 roku.
Polska sztuka w świecie popkultury
To nie pierwszy raz, gdy dzieło Matejki trafia do popkultury – „Stańczyk” pojawił się w serialu „Co robimy w ukryciu”.
— Mariaży klasyki polskiego malarstwa i innych sztuk wizualnych jest sporo: nie tak dawno cały świat oglądał film „Chłopi” Doroty i Hugh Welchmanów, który był polskim kandydatem do Oscara. I był pełen filmowych cytatów z polskiego malarstwa: pojawiają się tam obrazy Chełmońskiego, Styki, Ruszczyca czy Fałata — opowiada Piotr Czajkowski.
— Sztuka od dawna przekracza bramy muzeów i galerii, wychodząc na przysłowiową ulicę. Są to często zabiegi intencyjne, mające na celu popularyzację społeczną aspektów sztuki wysokiej — obrazy wielkich mistrzów zagospodarowują konfekcje, stołowe zastawy, kubki czy kalendarze. „Stańczyk” gości obecnie na wystawie w Paryżu. Zwróćmy uwagę, że choćby nomenklatura stacji paryskiego metra to także jeden wielki metatekst: cytat z różnych epok historii i kultury Europy Łacińskiej. Nazwy peronów przywołują nazwiska i miejsca, będące rdzeniem dziedzictwa kulturalnego Europy: Louvre-Rivoli, Picasso, Victor Hugo i wiele innych. Tę niesamowitą sieć powiązań oddaje stworzony przeze mnie cykl obrazów „Metro”, zainspirowany właśnie Paryżem — dodaje profesor łódzkiej ASP.