Ludzie, którzy rozmawiają ze swoimi zwierzętami odznaczają się swoistą inteligencją
Jeśli masz jednego pupila lub więcej, możesz być jednym z tych, którzy lubią prowadzić mini-rozmowy z dwu- lub czworo- nożnymi przyjaciółmi. Oczywiście nie jest to prawdziwa konwersacja, a raczej zadawanie im pytań w stylu: „Tęskniłeś za mną?”, „Jesteś głodny?”, „Kto jest największym słodziakiem?” Lub też karcenie ich za coś głupiego, co zrobiły: „No co zrobiłeś? To nie jest do zabawy!” Oraz wiele innych, często używanych zwrotów…
Niezależnie od wybranych słów i pytań, zauważyłeś pewnie, że zwierzę cię słucha (zazwyczaj) i reaguje w zależności od tego, co powiedziałeś, oraz jak to zrobiłeś.
Według najnowszych badań rozmawianie ze zwierzętami jest oznaką inteligencji. Doktor Nicholas Epley z katedry nauk behawioralnych na prestiżowym University of Chicago, powiedział:
Historycznie, nadawanie cech ludzkich obiektom zawsze było uważane za dziecinne i głupie, ale tak naprawdę jest normalnym efektem ubocznym rozwoju mózgu.
Oznacza to, że człowiek potrzebuje nazywać rzeczy, w którymi nawiązał specjalną relację. Czy to samochody, narzędzia, czy też zwierzęta. Tendencja do nadawania cech ludzkich i nazywania ich nie jest więc znakiem zdziecinnienia – wręcz przeciwnie. Według naukowców jest to oznaka inteligencji.
W tej materii polecamy doskonałą książkę specjalistki od rozmów ze zwierzętami Amelii Kinkade pt “Język cudów”. Jej autorka odwiedziła Polskę w zeszłym roku i prawdopodobnie będzie tu również w 2018.
Czytaj więcej na: doceniac.com
Tylko, że zwierzęta to nie są żadne obiekty. Porozumiewają się między sobą i z człowiekiem dzwiękowo i mową ciała.