fbpx

Terapia Bowena zdobywa Polskę. Kilka ruchów, które uleczą ciało?

Gdy odczuwamy ból, często sięgamy po tabletki. Tymczasem są inne sposoby. Od niedawna w Polsce można skorzystać z tzw. techniki Bowena. Stosujące ją terapeutki mówią, że jest ona dobra dla wszystkich i na każdy rodzaj schorzeń. Co na to medycyna?

Terapia Bowena powstała w Australii w latach 50. Jest bardzo popularna w Europie Zachodniej, a niedawno dotarła do Polski. Wymyślił ją Tom Bowen. – Nie sugerował się on wiedzą medycyny uniwersyteckiej, nie znał anatomii, za to bazował na własnej intuicji i niesamowitych zdolnościach obserwacyjnych – mówi Grażyna Rokosz, szefowa stowarzyszenia Bowtech, zrzeszającego terapeutów tej techniki w Polsce.

Bowen obserwował ciało ludzkie i przebiegające przez nie wibracje. Opracował ruchy i strategię postępowania z pacjentem, ale tego nie dokumentował, wszystko miał w głowie. Dopiero jego uczniowie, małżeństwo Ossie i Elaine Rentsch opracowali podręczniki i metodę nauczania techniki.  Dziś rząd Australii uznaje ją za oficjalną metodę leczniczą, jest ona nawet refundowana.

Na czym polega terapia? Na pierwszy rzut oka przypomina masaż lub refleksoterapię, ale bardzo się od nich różni. Na początku przeprowadzany jest wywiad medyczny. Pacjent mówi o swoich dolegliwościach i największych problemach. Terapeuta stara się w nich pomóc, ale ponieważ metoda ta opiera się w dużej mierze na samoleczeniu, to ciało pacjenta decyduje, które choroby zwalczy na początku.

  • Ani terapeuta, ani pacjent nie powinni decydować o tym, za co się wziąć. W terapii Bowena każdy ruch, który wykonujemy na ciele pacjenta, oddziałuje na cały organizm i tak naprawdę to organizm pacjenta podejmuje decyzję w jakiej kolejności i w jakim tempie dokonywać naprawy – tłumaczy Hanna Opiła.

Terapeuta podczas sesji z pacjentem wykonuje pojedyncze ruchy na ciele. Po każdym z nich robi się kilkuminutową przerwę. – Ruchy wprowadzają daną część ciała w delikatną wibrację, która przenosi się przez układ nerwowy do mózgu, a mózg te wibracje traktuje jako impuls do zapoczątkowania procesów samoleczenia – wyjaśnia Hanna Opiła.

Co ciekawe, nadal nie wyjaśniono, dlaczego terapia jest taka skuteczna. – Nie ma badań naukowych stwierdzających na jakiej zasadzie działa terapia Bowena – mówi Grażyna Rokosz.

Są natomiast badania potwierdzające jej skuteczność. W latach 70. na zlecenie australijskiego rządu przeprowadzono testy na kilkunastu tysiącach pacjentów i dowiodły one, że 88 proc. osób leczonych przez Bowena wykazało albo całkowite wyzdrowienie, albo znaczącą poprawę stanu zdrowia. Tylko 12 proc. osób nie wykazało znaczących zmian, ale nie znalazł się ani jeden pacjent, którego stan się pogorszył.

 

Czytaj więcej na: polskieradio.pl

Rozmowę prowadziła Grażyna Dobroń.

 

Dodaj komentarz