Marek Musiał, rocznik 1948. Naprawia stare fortepiany i startuje w triathlonach
Ma 70 lat i jest prawdziwym człowiekiem z żelaza. Naprawia stare fortepiany i startuje w triathlonach. Ukończył już 11 pełnych Ironmanów, czyli ekstremalnych wyścigów łączących trzy dystanse: 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze i 42 km biegania. – Przede mną jeszcze co najmniej 15 lat startów! – opowiada.
Damian Bąbol: Jest pan z żelaza?
Marek Musiał: Nigdy nie uprawiałem zawodowo żadnego sportu, choć od kiedy pamiętam zawsze byłem aktywny. W młodości szalałem na nartach, na rowerze górskim, jeździłem na spływy kajakowe, pływałem łódką. Właśnie stuknęła mi siedemdziesiątka i nie wiem do końca jak to wytłumaczyć, ale cały czas poprawiam wyniki w triathlonie. Mimo upływu lat, czuję się coraz mocniejszy.
DB: Ukończył pan 11 pełnych Ironmanów. Przecież to jakiś kosmos!
MM: Z czego tylko raz nie byłem na podium w swojej kategorii wiekowej. Ten kto to wymyślił powinien dostać nagrodę Nobla. Nie przejmuję się jak cała ta młodzież mnie wyprzedza, tylko porównuję się do swoich rówieśników.Powiedział pan, że zrobienie 11 IM to kosmos. Wie pan, wszystko jest w naszej głowie. To jak się czujemy, staro czy młodo, zależy tylko od nas samych, od naszego podejścia do życia. Ja w ogóle nie czuję swojego wieku. Gdy mówię, że mam 70 lat, to… mam wrażenie jakbym mówił o kimś innym.
DB: A na ile lat pan się czuję?
MM: 35-37. Tylko później patrzę w lustro i oczywiście cały ten piękny czar pryska.
DB: Za to niesamowitej kondycji i osiągnięć sportowych może panu zazdrościć cała masa młodszych osób, nawet tych pozornie wysportowanych.
Cały niesamowity wywiad z Markiem Musiałem przeczytacie na portalu: sport.pl