fbpx

Odwrotnie do Johna Graya. Kiedy mężczyzna ucieka do jaskini, idź za nim. Rady terapeuty dla kobiet w związkach

Zdaniem Zbigniewa Miłuńskiego, terapeuty w nurcie Psychologii Procesu bycie w relacji nie ma być bezpieczną przystanią, lecz okazją do przekroczenia progów – zarówno własnych, jak i granic partnera.

Męska jaskinia

Wiele kobiet skarży się, że ich partnerzy nie chcą rozmawiać o ważnych sprawach. Kiedy zaczyna się rozmowa na temat uczuć, wielu mężczyzn szybko się „ulatnia”, bo jest niewygodnie. Partner nagle wychodzi z mieszkania, idzie do drugiego pokoju, bierze rower i rusza przed siebie. Takie sytuacje często prowadzą do pogłębiania się konfliktów i nawarstwiania się nierozwiązanych problemów. Terapeuta, Zbigniew Miłuński wyjaśnia, że mechanizm  ucieczki u mężczyzn może mieć dwa źródła:

-Mężczyźni kulturowo są między dwoma progami. Jeden próg jest na wrażliwość. To ten system przekonań, że chłopaki nie płaczą. Drugi to próg na siłę, która utożsamiana jest z dominacją i przemocą. A to sprawia, że wielu mężczyzn wyrzeka się swojej sprawczości, wyrzekając się przemocy – tłumaczy terapeuta w rozmowie z dziennikarką „Zwierciadła”.

Jednak odzyskanie dostępu do wrażliwości może nie wystarczyć. Zdaniem terapeuty mężczyzna powinien także sięgnąć do swojej wewnętrznej siły, która nie ma nic wspólnego z agresją. Kiedy mężczyźni nauczą się być w kontakcie z własnymi uczuciami, będą mogli w końcu nie tylko siebie poznać, ale również pokochać. Będzie to również pierwszy krok ku uzdrowieniu relacji z partnerką, a konieczności asekurowania przestanie mieć sens.

Za mało „nas” w życiu

Współczesna cywilizacja wcale nie zachęca, aby nawiązywać ze sobą głęboki kontakt. Czasem wydaje się, że jest całkowicie na odwrót. Zmusza się nas, byśmy byli zadaniowi i mieli wiecznie zapełniony grafik. Tymczasem, to właśnie samotność i nicnierobienie może pomóc nam spotkać się ze swoimi uczuciami – poukładać wewnętrznie, czy znaleźć rozwiązanie, które pojawi się samo, a nie na siłę.

-Brakuje nam czasu na trawienie tego, co przeżywamy, taką liczbą bodźców jesteśmy codziennie bombardowani. Rządzą też nami: skuteczność, użyteczność, produktywność, więc nawet w wolnym czasie stawiamy sobie zadania: jeździmy na rowerze, medytujemy, zamiast poleżeć na trawie i popatrzeć w niebo. Nie umiemy robić „nic”, a więc nie spotykamy się ze sobą, czyli z najważniejszą osobą – dodaje Miłuński.

Uzdrowić traumę

Aby nawiązać prawdziwą relację z drugim człowiekiem, konieczne jest przekroczenia wzajemnych barier i progów. Czasem niezbędne może okazać się pójście za mężczyzną do jego „jaskini”, nawet kiedy on tego nie chce – starać się wyjaśnić konflikt, porozmawiać, zrozumieć odmienny punkt widzenia, poczuć emocje drugiej ze stron. Bardzo często właśnie to po stronie kobiet leży drążenie, próby dotarcia do mężczyzny. Jeżeli kobieta przepracuje syndrom odrzucenia przez matkę, będzie mogła ofiarować miłość mężczyźnie bez obaw czy oczekiwań. Dopiero wtedy mężczyzna, który czuje się bezpieczny i akceptowany będzie mógł się otworzyć na pełnię relacji.

– Pewna koncepcja mówi, że większość ludzi w dzieciństwie przeżywa zbyt wczesne odstawienie od matki, a to powoduje, że i mężczyźni, i kobiety jako ludzie dorośli są pełni pretensji do partnerów. Ale pracę należy zacząć od kobiet. Wyleczyć ich wczesnodziecięce porzucenie, nauczyć tego, by porzuciły pretensje i żądania. Wtedy one są w stanie kochać partnerów, a oni – dzięki tej miłości – mogą uzdrowić swoje wczesnodziecięce porzuceniemówi Zbigniew Miłuński.

Brak lub niedostatek matczynej miłości ma daleko idące skutki i często odbija się w dorosłych relacjach partnerskich. I choć badania przekonują, że ten deficyt uderza w chłopców bardziej, to właśnie kobiety mogą pomóc mężczyznom pokonać traumę. Kobiety posiadają bowiem naturalny dostęp do matczynej miłości nie tylko przez kontakt z fizyczną matką, ale też inne kobiety czy choćby poprzez kontakt z energią Matki Ziemi.

Ostatecznie warto też pamiętać, że relacja, która wydaje nam się „trudna”, wcale nie musi oznaczać, że jest „zła”. Wręcz przeciwnie. Te relacje, które generują najwięcej emocji, mogą być najbardziej wartościowe. Jest to forma laboratorium, w którym mamy szansę poznać prawdziwe „ja” – pełne lęków, wgranych programów, tęsknot i mechanizmów działania – tym samym pozwala przekształcić wszystko to, co ogranicza i nie służy „nam”.

 

Opracowanie: Kamila Gulbicka
Źródło: zwierciadlo.pl

Dodaj komentarz