Włamał się do szkoły i… uratował 24 osoby podczas zamieci śnieżnej
O tej godnej uwagi historii związanej ze świąteczną zamiecią, jaka dotknęła północno-wschodnie Stany Zjednoczone, wszyscy powinniśmy usłyszeć. Poznajcie historię człowieka, który włamał się do szkoły, aby uratować od zamarznięcia ludzi uwięzionych w samochodach podczas śnieżycy.
W budynku szkoły Edge Academy w ostatnią Wigilię włączył się alarm, ale z powodu największej od lat burzy śnieżnej, jaka szalała na terenie USA lokalna policja w pobliżu Buffalo w stanie Nowy Jork nie była w stanie szybko zareagować.
Kiedy wreszcie oficerowie z Cheektowaga przybyli na miejsce, odkryli, że jedno z okien zostało wybite – ale sprawdzając budynek szkoły, nie znaleźli nic podejrzanego.
Pomyśleli, że może szkody zostały spowodowane przez huraganowe wiatry – do momentu, gdy zobaczyli odręczną wiadomość pozostawioną na stole.
Liścik zaczynał się od przeprosin za spowodowanie uszkodzeń okna – i konieczność pożyczenia dmuchawy do śniegu, aby uratować osoby, którym zabrakło gazu, gdy zostały uwięzione w swoich samochodach.
-Utknąłem w piątek o 8 wieczorem i spałem w mojej ciężarówce z dwiema innymi obcymi osobami. Próbowaliśmy przeżyć… Było tam 7 starszych osób, które również utknęły w śniegu i nie miały paliwa. Musiałem to zrobić, aby nas wszystkich uratować, zapewnić schronienie i jedzenie oraz łazienkę.
Notatka była podpisana: Wesołych Świat, Jay.
Kiedy funkcjonariusze obejrzeli monitoring ze szkoły, byli zdumieni.
–Byliśmy świadkami, jak ludzie troszczą się o ludzi – napisano w raporcie na stronie Departamentu na Facebooku.
Po “włamaniu” Jay wyszedł ponownie na zewnątrz i znalazł innych, którzy marzli w swoich samochodach. W sumie przyprowadził do środka 24 osoby i 2 psy.
W szkolnym gabinecie pielęgniarek znalazł batoniki i wodę, a w kuchni jabłka, sok i płatki śniadaniowe.
Dzieci bawiły się w sali gimnastycznej, a dorośli oglądali w telewizji mecze piłkarskie i aktualizacje dotyczące burzy. Długie sobotnie godziny zamieniły się w świąteczną niedzielę spędzoną w szkole.
–Kiedy w końcu byli w stanie bezpiecznie wyjść z budynku, nigdy nie zorientowalibyście się, że ktoś tam był, – napisano na profilu policji na Facebooku. –Ta grupa niesamowitych ludzi posprzątała wszystkie stoły… i budynek, w którym znaleźli schronienie. Była tam zamrażarka pełna jedzenia, ale nikt jej nie dotykał. Jedli tylko to, co było konieczne, aby pozostać przy życiu.
Wkrótce policja chciała zidentyfikować tajemniczego “Jaya”, aby móc pochwalić go za “działania, które w stu procentach uratowały ludzkie życie”.
Jay użył nawet szkolnej dmuchawy do śniegu, aby odkopać ze śniegu samochody, i aby pomóc w odśnieżaniu ulic.
–Jestem po prostu wdzięczny, że miałem okazję i miałem chęć to zrobić- powiedział Jay do ABC News.
Grupa bardzo zżyła się ze sobą i jest teraz “jak rodzina” – i już planuje zjazd na wiosnę.
Mario Johnson, jeden z uratowanych, obiecał, że wróci do szkoły po świętach, by uzupełnić przekąski, które zjedli i wodę, którą pili. Pytał też o koszt okna.
Szkoła nie tylko odmówiła wniesienia zarzutów, ale powiedziała Mario, żeby się tym nie przejmował, kiedy kilkakrotnie proponował, że zapłaci za wybite okno.
–Moja mama i ja jesteśmy bardzo wdzięczni naszemu Aniołowi Stróżowi – napisał Johnson na Facebooku. –Jay jest teraz moim młodszym bratem na całe życie.
–Bezinteresowność, którą ludzie wykazali, aby pomóc innym podczas burzy, jest tym, co naprawdę tworzy Western NY – podsumował rzecznik policji.
Źródło: Good News Network
Opracowanie: Agata Pałach, blog Nigdy za późno