fbpx

Naukowcy odkryli formułę emocji w muzyce

Naukowcy są znani z tego, że potrafią spojrzeć na problemy z nowej perspektywy, co potwierdziło się również w przypadku badań nad muzyką. Aby uzyskać jak najbardziej wiarygodne wnioski, przeanalizowali ponad pięćset utworów z gatunku jazzu i muzyki klasycznej.

Nietypowe podejście do tematu było częścią działań naukowców z Instytutu Maxa Plancka ds. Dynamiki i Samoorganizacji. Niemieccy badacze postawili sobie jasny cel: ocenić, w jakim stopniu utwór muzyczny może wywoływać oczekiwania dotyczące jego dalszego przebiegu. Okazało się, że kompozycje różnych artystów mogą znacznie się od siebie różnić pod tym względem.

Wyniki przeprowadzonych analiz zostały opublikowane na łamach „Nature Communications”. Podstawą tych badań była hipoteza sformułowana przed laty przez Leonarda Meyera. To on zaproponował, że nasze oczekiwania wobec muzyki oraz zaskoczenie wynikające z tego, co ostatecznie usłyszymy, mają ogromny wpływ na emocje wywoływane przez dany utwór.

Nasze mózgi są na tyle zaawansowane, że pozwalają nam przewidywać dalszy przebieg utworów na podstawie tego, co dotychczas usłyszeliśmy. To, czego się spodziewamy, w zestawieniu z tym, co faktycznie słyszymy, ma rzekomo duży wpływ na naszą ostateczną ocenę poszczególnych dzieł. Wykorzystując naukowe podejście, niemieccy badacze pod kierownictwem Theo Geisela doszli do intrygujących wniosków.

Naukowcy z Niemiec wykazali, że nasze upodobanie do niektórych utworów może być związane z ich cechami, na które nie zawsze świadomie zwracamy uwagę.

Jedna z funkcji zastosowanych przez zespół badawczy mierzyła, na ile sekwencja tonów jest podobna do wcześniejszych sekwencji, tworząc w ten sposób coś w rodzaju pamięci. W zależności od tego, jak szybko ta pamięć się osłabia, mamy różne stopnie trudności w przewidywaniu kolejnych fragmentów. Jak zauważyli autorzy badań, gdy osłabianie następowało szybko, kolejne części utworu dostarczały więcej niespodzianek.

Ponadto naukowcy zwrócili uwagę na pewien aspekt: limit czasowy, po przekroczeniu którego przewidywalność niemal całkowicie zanika w krótkim czasie. Ważne są również różnice w „czasach przejścia” utworów, które mogą wynosić od kilku ćwierćnut do nawet stu. W przypadku improwizacji jazzowych te czasy są zazwyczaj krótsze niż w muzyce klasycznej, co czyni je bardziej nieprzewidywalnymi.

Nawet poszczególni kompozytorzy mieli i mają pewne schematy, których w mniej lub bardziej świadomy sposób się trzymają. U Bacha czasy przejścia wynosiły od 5 do 12 ćwierćnut, podczas gdy u Mozarta zakres ten obejmował od 8 do 22 ćwierćnut. Wniosek? Kompozycje Bacha oferują więcej zmienności i niespodzianek. Sam Geisel odniósł się do tej obserwacji w kontekście swojej delikatnej niechęci do Mozarta, której wcześniej nie potrafił wyjaśnić. Teraz pomogła mu w tym nauka. Jak widać, nasze upodobania do pewnych utworów lub ich twórców mogą mieć podłoże, z którego nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę.

Dodaj komentarz