W 1426 dni dookoła świata. Bez pomocy samolotów
Graham Hughes, 33-latek z Liverpoolu, to pierwszy człowiek na świecie, któremu udało się dotrzeć do wszystkich 201 krajów świata bez korzystania z pomocy samolotu. Podróż zajęła 1426 dni, podczas których Anglik pokonał niemal 260 tysięcy kilometrów. Pieszo, taksówkami, autobusami, autostopem, a także łodziami i statkami. Jednak nigdy samolotem.
“Uwielbiam podróżować i – jak sądzę – powodem, dla którego zaangażowałem się w to przedsięwzięcie, było to, że chciałem się przekonać, czy to w ogóle możliwe”, powiedział Graham Hughes w rozmowie z Christian Science Monitor. “Chciałem też pokazać, że świat wcale nie jest jakimś wielkim i złym miejscem, tylko że jest pełny dobrych ludzi, którzy z chęcią niosą pomoc, nawet pomimo tego, że jesteś im zupełnie obcy”.
Bez wątpienia dopiął swego. Spędził cztery dni w dziurawej łódce, płynąc na Wyspy Zielonego Przylądka. W Kongo spędził tydzień w areszcie, oskarżony o szpiegostwo. Aresztowano go też za “próbę przemknięcia się” do Rosji. Z kolei z rąk islamskich fundamentalistów musiał(a) odbić go Jenn, transseksualist(k)a z Filipin.
W całej tej podróży Hughes miał tylko jedną przerwę. Kiedy jego 39-letnia siostra umierała na raka, wrócił jak najszybciej do domu, by się z nią pożegnać. Wtedy też, mając za sobą odwiedziny w 184 krajach i tylko 17 do końca listy, zadał sobie pytanie po co właściwie to robił. Przed rezygnacją uchroniła go siostra. Graham wrócił więc na szlak i ukończył niesamowite zadanie.
Słuchając jego relacji, można by zadać pytanie, jakim cudem udało mu się dostać w tak zakazane części świata jak Korea Północna, Irak czy Afganistan. Podróżnik wyjaśnia jednak, że te kraje były jednymi z łatwiejszych. Znacznie trudniej było z wyspiarskimi krajami chociażby na Pacyfiku, także w rejonach “opodatkowanych” przez piratów.
W międzyczasie Graham Hughes zdołał nauczyć się jeszcze jednego z tradycyjnych tańców rdzennych mieszkańców Papui-Nowej Gwinei, zaprzyjaźnić z orangutanami na Borneo, przemierzyć Kenię na pace 18-kołowej ciężarówki, a nawet spotkać się z premierem Tuvalu. Po drodze znalazł jeszcze czas, by uczyć dzieci w Afganistanie o groźnych mężczyznach z brodą.
Brzmi jak sen? Na pewno. Z tym jednak wyjątkiem, że to wszystko prawda, co potwierdza zarówno oficjalny wpis Hughesa do Księgi rekordów Guinnessa, jak i dziennik z podróży. W nim wpisy, zdjęcia, pieczątki z paszportów i wszystko, czego potrzeba, by zamarzyć o samodzielnym powtórzeniu tego wyczynu. Znajdziecie go na Theodysseyexpedition.com.
Źródło: csmonitor.com, theoddysseyexpedition.com