fbpx

Australijski sportowiec opowiada jak sam siebie wysłał pocztą

 

Nie miał pieniędzy, aby wrócić z Wielkiej Brytanii do domu w Australii. Zdesperowany, by dotrzeć na urodziny córki, postanowił „wysłać się” w drewnianej skrzyni. Po blisko 50 latach od niesamowitej przygody, 73-letni australijski sportowiec Reg Spiers opowiedział o wszystkim BBC. Cała historia wydarzyła się w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. – Czego miałem się bać? Nie bałem się ciemności, więc po prostu się skuliłem i siedziałem – mówił sportowiec dla BBC.

Spiers przybył do Wielkiej Brytanii, by wyleczyć uraz, który przerwał jego lekkoatletyczną karierę. Obiecujący miotacz oszczepem miał duże szanse na wystartowanie na olimpiadzie w Tokio w 1964 roku.

Gdy lekarze z Wielkiej Brytanii rozwiali jego marzenia i stało się jasne, że sportowiec może zapomnieć o olimpiadzie, Spiers postanowił zarobić pieniądze, by wrócić do Australii. Rozpoczął pracę na lotnisku.

„Nie miałem ani grosza”

Wszystko szło dobrze, do momentu w którym sportowcowi skradziono portfel ze wszystkimi zarobionymi pieniędzmi. Spiers desperacko pragnął wrócić do domu, a na przeszkodzie „był tylko jeden mały problem”. – Nie miałem ani grosza – mówi 73-letni dziś sportowiec. Urodziny jego ukochanej córki nieubłaganie się zbliżały, a mężczyzna wiedział, że nie zdąży na czas zarobić potrzebnych na bilet do domu pieniędzy.

Pracujący na lotnisku lekkoatleta doskonale znał maksymalne wymiary paczki, którą wówczas można było nadać drogą lotniczą. On i jego przyjaciel – John McSorley – postanowili zbudować skrzynię, w której sportowiec będzie w stanie „wysłać się” do domu.

Specjalna skrzynia z uprzężami

Powiedział mi, że skrzynia ma mieć wymiary 1,5m x 0,9m x 0,75 m – tłumaczy McSorley. – Postanowiłem mu pomóc – dodał.

Zbudowana skrzynia pozwoliła położyć się na plecach z ugiętymi kolanami. Wejście do pudełka posiadało specjalny mechanizm zamykający, który mógł zostać obsłużony jedynie od środka. Dodatkowo nietypowa skrzynia posiadała specjalne uprzęże, dzięki którym sportowiec był w niej stabilny – nie przesuwał się wewnątrz.

Aby uniknąć wszelkich podejrzeń, skrzynka została oznaczona jako duży ładunek farby i nadana do fikcyjnej australijskiej firmy obuwniczej.

Rozwiązaniem okazała się płatność przy odbiorze

Mimo, że koszt wysłania tak dużej i ciężkiej skrzyni był wyższy niż bilet na samolot, Spiers wiedział, że może „wysłać się” z opcją płatności przy odbiorze. Niewiele myśląc, tak zrobił.

Przed „nadaniem paczki” sportowiec spakował do środka kilka konserw, latarkę, koc, poduszkę i dwie plastikowe butelki – jedną z wodą pitną oraz jedną na mocz. Skrzynia z nietypowym ładunkiem została wysłana samolotem linii Air India, lecącym do miasta Perth w zachodniej Australii.

Przed odlotem, Spiers musiał znieść nieoczekiwane opóźnienie. Czekał w magazynie na lotnisku w Londynie ponad 24 godziny. Powodem opóźnienia była gęsta mgła. Podczas lotu, mężczyzna wyszedł na chwile ze skrzyni znajdującej się w luku bagażowym, by rozprostować kości.

Nietypowa konserwa

Wyszedłem ze skrzyni i zrobiłem siku do puszki po konserwie, która postawiłem na mojej paczce. Nagle poczułem, że samolot zaczyna lądować. Spanikowałem i schowałem się z powrotem. Zapomniałem o napełnionej przeze mnie konserwie ,ale było już za późno, żeby wyjść i ją schować.

Pracownicy paryskiego lotniska niczego się nie domyślili – myśleli, że nietypowa konserwa to żart ze strony ich kolegów z Londynu.

Następne międzylądowanie miało miejsce w Bombaju, gdzie przy przeładunku, skrzynia ze sportowcem została postawiona do góry nogami.

„Od razu wiedziałem, że jestem w domu”

Kiedy samolot ostatecznie wylądował w australijskim Perth, ładownia została otwarta i Spiers usłyszał australijskich bagażowych, którzy przeklinali wielkość i ciężar skrzyni, w której się znajdował. – Od razu wiedziałem, że jestem w domu – powiedział.

Tego akcentu nie da się pomylić. Zrobiłem to, udało się. Spiers przeżył trzy dni podróży w drewnianej skrzyni, ale nadal stał w obliczu wyzwania, jakim było bezpieczne wyjście z lotniska. – W magazynie, do którego mnie zanieśli były narzędzia. Po prostu wyciąłem otwór w ścianie i wyszedłem – powiedział.

Z przypływu radości, mężczyzna zapomniał powiadomić przyjaciela w Anglii, który pomagał mu budować skrzynię. Zaniepokojony McSorley zaalarmował media, a Spiers szybko stał się sensacją w swoim kraju.

Po nagłośnieniu sprawy przez media, linie lotnicze postanowiły całkowicie sfinansować niewygodną podróż sportowca.

Źródło: BBC

One thought on “Australijski sportowiec opowiada jak sam siebie wysłał pocztą

Dodaj komentarz