fbpx

Klacz przechadza się codziennie ulicami Frankfurtu. Na szyi ma kartkę – „Mam na imię Jenny, nie uciekłam, po prostu idę na spacer. Dzięki”

Weterynarze odrzucili krytykę, że pewna klacz arabska stanowi zagrożenie dla samej siebie i innych podczas odbywania swoich porannych spacerów. Pomimo dziesiątek telefonów od zaniepokojonych przechodniów, policja utrzymuje, że nigdy nie mieli powodów do interwencji.

Każdego ranka we frankfurckiej dzielnicy Fechenheim, pewna arabska klacz o imieniu Jenny odbywa samotną, spokojną przechadzkę ulicami miasta. Musi jednak nosić przyczepioną kartkę, która głosi: „Mam na imię Jenny, nie uciekłam, po prostu idę na spacer. Dzięki.”

Jak donoszą lokalne media, policja już od ponad dziesięciu lat musi uspokajać zaniepokojonych przechodniów, że Jenny jest znana w okolicy i że nie stwarza żadnego zagrożenia.

„Policjanci o tym wiedzą. Kiedy otrzymują telefon na ten temat, od razu pytają mnie: 'Werner, czy wiesz, gdzie jest Jenny?’. Odpowiadam, że tak. 'Ok, czyli wszystko w porządku'”, mówi właściciel klaczy, Werner Weischedel.

„Do tej pory nie musieliśmy nic robić”, relacjonuje rzeczniczka policji, Isabell Neumann.

To jednak nie powstrzymuje niektórych przed krytykowaniem samodzielnych przechadzek Jenny przez miasto. Kilku użytkowników mediów społecznościowych oskarżyło właściciela o zaniedbanie, twierdząc, że chaos na ulicach mógłby doprowadzić do wypadku.

Jednakże lekarze weterynarii zapewniają, że nie ma w tym nic złego, zwłaszcza, że Jenny jest dobrze zaznajomiona z otoczeniem po 14 latach samodzielnych wędrówek przez tę dzielnicę miasta. Weterynarz Maren Hellige twierdzi, że klacz „wygląda na bardzo zrelaksowaną i usatysfakcjonowaną.”

Źródło: dw.com

Tłumaczenie: Aleksandra Kotlęga

Dodaj komentarz