Jak żyć bez pieniędzy
Wygląda na to, że życie bez pieniędzy jest zdecydowanie łatwiejsze niż robienie filmu za darmo – pisze Piotr Skarbek i opowiada o swoim doświadczeniu życia bez pieniędzy w Australii.
Żeby żyć bez pieniędzy wystarczyło, że skorzystałem ze stron helpx.net i workaway.info, wysłałem parę mejli i już. Parę godzin później dostałem zaproszenie, by żyć sobie za darmo w Eudlo w australijskim stanie Queensland – małym miasteczku, w którym intensywny zapach eukaliptusa przypomina do złudzenia zapach indyjskich konopii. Dodatkowym powodem, by tam pojechać byli ludzie, którzy mnie zaprosili: Kristen i Greg.
Ona fashion designer, on budowlaniec, ona Świadek Jehowy, on ktoś w rodzaju mam-wszystko-w-d….-ale-chyba-jestem-trochę-hipisem.
Ona pracuje jako sprzątaczka w szkole podstawowej, a wieczorami szyje sukienki vintage z prześcieradeł, on skacze żywiołowo po gospodarstwie z jedną nogą 12 centymetrów krótszą i opowiada jak przez 5 lat zajmował się przeprowadzaniem wielbłądów przez interior. Rozgwieżdżone niebo, cykady, Aborygeni za kompanów, powolna wędrówka…
Rankami pomagam im w budowie chodnika, a w ciągu dnia unoszę się na powierzchni stawu, czując ten wyjątkowy dreszczyk emocji, który poznają tylko ludzkie wabiki na krokodyle. Mam dach nad głową, jedzenie, picie, zero stresu. Sielanka jednym słowem.
Po tygodniu dołącza do nas Niemiec Paul, kolejny wolontariusz. Ma 21 lat, wygląda na 15 i podróżuje od kilku miesięcy po Australii małym kamperem. W samochodzie sam wszystko urządził; zbudował łóżko, szuflady, kupił butlę gazową i garnki. Mieści się on i gitara. No może jeszcze czasem jakaś dziewczyna.
Budujemy chodnik razem. Okazuje się, że polski i niemiecki robotnik trochę się od siebie różnią. Podczas gdy polski wylewa z siebie siódme poty, niemiecki słucha na słuchawkach Triple J, powoli przenosi dwie cegły i przegląda się w szybie mijanych drzwi. Prosi, żebym mu porobił zdjęcia, jak kroi cegły. Po pracy gramy trochę w backgammona, trochę na gitarach i bawimy się z psami.
Pada propozycja, żeby pojechać na plażę i poserfować. Raph może nas trochę pouczyć. Raph ma 19 lat, jest synem Kristen i Grega i przez pierwszy tydzień widziałem go może dwa razy. Zazwyczaj podjeżdża pod dom pick-upem ojca, wyżera połowę lodówki, idzie wziąć prysznic, zmienia ciuchy i wybywa na jakąś imprezę. Wraca po paru dniach, żeby pograć trochę na playstation, po czym znowu znika. Ma dobre serce, więc zgadza się z nami pojechać, gdy mama prosi.
Następnego dnia Kristen proponuje, że pojeździmy trochę po jej znajomych, żebym mógł dokończyć projekt, nad którym pracuję.
Nagrywam w Australii 82 dwie osoby, każdą w innym wieku, każda mówi do kamery jedną liczbę – swój wiek, po czym montuję to od 1 do 82 w 82 sekundy. Robię to już w trzecim kraju, zawsze dopasowując liczbę do średniej życia w danym miejscu.
Teraz zostało mi już dosłownie tylko kilka osób, głównie dzieci. Kristen ma znajomych z dziećmi, więc pakujemy się w samochód i jedziemy w odwiedziny.
Jedną z matek jest Aborygenka, która uciekła z plemiennej wioski i osiedliła się w miasteczku. Poruszona opowiada o alkoholizmie i braku perspektyw wśród jej ludzi. Sama dużą wagę przywiązuje do edukacji i stara się ją zapewnić swojemu synowi. Przeprasza, że nie może nam poświęcić dużo czasu, ale projektuje jakąś skomplikowaną stronę internetową i musi wracać do pracy.
Kolejna rodzina, którą odwiedzamy żyje na ustroniu w lesie. Dom zbudowany jest z materiałów pozyskanych z recyclingu, podobnie jak dom Kristen i Grega. W domu akurat odbywa się próba muzyczna. Gospodarz gra na gitarze w kapeli rockabilly, gospodyni w niej śpiewa. Siadamy na tarasie, by poczekać aż A Band Called Twang skończy. Ktoś przynosi mi piwo.
Noga porusza mi się miarowo, patrzę na otaczający nas las. Myślę, że gdzieś tam koale kiwają głową przy ‘shake it’, a śmiercionośne pająki kołyszą się na pajęczynach przy ‘let’s rock’.
Nie chcę się rozpisywać, więc tylko wspomnę o kilku innych highlightach tego pobytu: budowę huśtawki, z której skakało się do jeziora z 8 metrów, wizytę w Big Pineapple, obiad bożonarodzeniowy dla bezdomnych i ubogich na plaży, wyprawę na pole golfowe, Sylwester w Brisbane z córką Kristen i Grega oraz sprzedaż ciuchów Kristen na pchlim targu.
Źródło: http://www.fpiec.pl/post/2014/05/05/jak-%C5%BCy%C4%87-bez-pieni%C4%99dzy#.U2df1MbcJJE.facebook